​Progi lekarstwem na piratów drogowych

Jak skłonić kierowców do wolniejszej jazdy w miastach? Można ustawiać kolejne znaki ze stale zaostrzanymi ograniczeniami prędkości. Można instalować fotoradary, wysyłać na ulice wyposażone w "suszarki" patrole policyjne i nieoznakowane radiowozy z wideorejestratorami. Można wreszcie montować progi zwalniające. I właśnie ten ostatni sposób zyskuje w Polsce coraz większą popularność.

Bardziej zaawansowaną technologicznie konstrukcję tzw. śpiących policjantów lansują Szwedzi. Ich pomysł zaczyna budzić zainteresowanie także u nas.  

Zarządcy dróg są dosłownie zasypywani wnioskami mieszkańców, często wspieranymi przez przedstawicieli lokalnych samorządów, dyrekcje szkół, przedszkoli itp., którzy właśnie w progach widzą lekarstwo na piratów drogowych. Ich koronnemu argumentowi: trosce o zapewnienie bezpieczeństwa pieszym, zwłaszcza dzieciom, trudno się oprzeć i progów rzeczywiście szybko przybywa. Co nie znaczy, że instytucje odpowiedzialne za infrastrukturę drogową, spełniają tego  typu prośby natychmiast i z entuzjazmem. Nie chodzi o koszty, bo te są relatywnie niskie, ale o względy merytoryczne. W Krakowie, o czym już kiedyś pisaliśmy, miejscowy Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu zwraca wnioskodawcom uwagę, że progi owszem, spowalniają ruch samochodów, ale tylko na chwilę i nie wszystkich, bowiem kierowcy modnych i coraz częściej spotykanych na naszych drogach SUV-ów niewiele robią z ich obecności. Gwałtownie hamujące przed "śpiącymi policjantami", a następnie równie energicznie przyspieszające pojazdy bardziej hałasują i emitują więcej szkodliwych spalin niż dzieje się to przy płynnej jeździe.

Reklama

ZIKiT przypomina również o ograniczeniach technicznych. Otóż progi musi dzielić od siebie co najmniej  20 metrów, nie mogą być one montowane w odległości mniejszej niż 40 m od skrzyżowania ani na wysokości zjazdów do posesji, zatok parkingowych, na łukach jezdni. Wizja utraty części miejsc postojowych działa na wyobraźnię i zdarza się, ze wnioskujący rezygnują ze swoich starań. Bywa jednak również i tak, że zdeterminowani mieszkańcy montują progi bez jakichkolwiek zgód, na swój koszt i wedle własnego pomysłu, nie oglądając się na normy i przepisy.

Ostatnio pojawiły się doniesienia o ciekawej alternatywie dla klasycznych progów zwalniających. Niewykluczone, że dla jej pomysłodawców inspiracją była inteligentna uliczna sygnalizacja świetlna.  Jak wiemy, na niektórych skrzyżowaniach, gdy dojeżdżamy z dozwoloną prędkością do sygnalizatorów ulicznych, na naszym kierunku ruchu świeci się światło zielone. Gdy jednak przekroczymy limit, zapali się czerwone. Dzieje się tak niejako w "nagrodzie" za przestrzeganie ograniczenia lub odwrotnie - w formie "kary" za jego naruszenie.

Na podobnej zasadzie działają "inteligentne" progi zwalniające. Radar mierzy prędkość zbliżającego się pojazdu. Gdy wykryje, że jedzie on zbyt szybko, specjalna zamontowana w drodze zapadnia automatycznie obniża się, tworząc w nawierzchni uskok o głębokości 6 centymetrów, który "upomina" kierowcę i przywołuje go do porządku. Gdy jedziemy zgodnie z przepisami, jezdnia pozostaje gładka. System jest sterowany on-line a jego może dowolnie ustalać, przy jakiej prędkości urządzenie w danym miejscu zaczyna działać.   

Spowalniacze Actibump funkcjonują już z powodzeniem w Szwecji. Ich pomysłodawcy zachwalają, że są bezpieczniejsze od klasycznych progów, bo nie wyrzucają samochodów w górę i bardziej ekologiczne, bo nie trzeba przed nimi ostro hamować (a później przyspieszać). "Statyczne przeszkody mają bardzo niekorzystny wpływ na płynność ruchu drogowego, ruch pojazdów uprzywilejowanych oraz jakość warunków pracy zawodowych kierowców, a ponadto są przyczyną powstawania hałasu, wibracji podłoża itp." - pisze producent, twierdząc, że jego rozwiązanie jest pozbawione powyższych wad.   

Szwedzką nowością interesują się również włodarze polskich miast. Jeden z miejscowych radnych zaproponował, by takie urządzenia montować w Krakowie. Sceptycy zastanawiają się jednak, kto je będzie regularnie czyścił z błota, piachu i soli. Zauważają również, że na naszych ulicach nie brakuje innego rodzaju spowalniających ruch "zapadni" i innych tego rodzaju przeszkód.       

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy