Policjancie, goń tak abyś nie dogonił!

Niedawno ukarano 34-letniego policjanta, który lutym ub. roku ścigając nieoznakowanym radiowozem na ulicach Łodzi bmw (pojazd nie zatrzymał się do kontroli), zderzył się z mazdą. W wyniku tego tragicznego wypadku śmierć poniósł kierowca samochodu osobowego i drugi policjant. Sąd skazał policjanta na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat i 4 tys. zł. grzywny. BMW uciekał przestępca, będący na przepustce...

Będę gonił, ale powoli...

Każdy wyrok sądu powinien służyć nie tylko ukaraniu sprawcy jakiegoś zabronionego czynu, ale mieć także oddziaływanie na społeczeństwo. Najczęściej, przynajmniej w założeniu, chodzi o oddziaływanie prewencyjne, czyli prosto rzecz ujmując, odstraszanie innych od popełnienia podobnego przestępstwa. Sąd powinien jednak rozpatrywać indywidualnie każdy przypadek, a nie działać automatycznie i bezdusznie. Tutaj osiągnięto z pewnością skutek społeczny, tylko że akurat odwrotny niż trzeba.

Gdybym ja był policjantem i zobaczył, jak potraktowano mojego kolegę, który ścigał przestępcę, wyciągnąłbym na podstawie tego wyroku prosty wniosek: ja nie będę nikogo gonił! Nie zatrzymał się do kontroli, to trudno. Nawet jeśli to jest bandyta czy morderca, a co mnie to obchodzi? Kradną, bija kogoś? To udam, że nie widzę. Chciałem ścigać, ale silnik mi akurat nie zapalił. Albo będę gonił tak, by nie dogonić. Powoli, zgodnie z przepisami, delikatnie i ostrożnie. Czy o to chodzi?

Reklama

Bo jeśli okażę się zbyt ambitny i gorliwy, to załatwią mnie tak, jak tamtego policjanta. Szlachetna ręka sprawiedliwości albo jak kto woli, ślepa Temida ukarze mnie za to, że chciałem dobrze pracować.

Dziwna polska mentalność

Doskonale zdaję sobie sprawę, że system prawny i sądowniczy jest w Polsce chory. Przestępca ma większe prawa, niż uczciwy obywatel. Istnieje mnóstwo nieżyciowych przepisów, a co gorsza, bardzo często prawo łamane jest przez ludzi ze świecznika. Nigdy jednak nie będę popierał ostentacyjnego lekceważenia wszelkich norm prawnych na zasadzie "przepisy są po to, by je łamać". Prowadzi to w prostej linii do warcholstwa i anarchii, demoralizuje społeczeństwo.

Polacy mają bardzo dziwną mentalność.  Gdy Niemcowi czy Holendrowi powie się "nie wolno", to on przyjmuje to do wiadomości. Rozumie, że przepisy są potrzebne po to, by zapewnić porządek i bezpieczeństwo. A co myśli Polak? Jak to nie wolno? Nikt mi nie będzie mówił, co mam robić.  Ja sam wiem najlepiej. Żyję w wolnym (rzekomo) kraju i mogę robić co chcę...

Policjant gonił uciekającego przestępcę, korzystającego z przepustki. Popełnił błąd, ale przecież wykonywał swoją pracę. Stała się tragedia, zginął przypadkowy kierowca i drugi funkcjonariusz. Rodziny poszkodowanych powinny oczywiście otrzymać od Policji odszkodowanie. Ale czy należy karać policjanta?  Czy ktoś z was kierował kiedyś pojazdem uprzywilejowanym? Czy gonił kogoś samochodem? Tu wszystko rozgrywa się w ułamkach sekund. Potem zaś łatwo oceniać i potępiać.

Nagonka na Policję

Policjanci są ostatnio pod coraz większą kontrolą i presją społeczeństwa.  Internauci pokazują przykłady wykroczeń drogowych popełnianych przez funkcjonariuszy, niewłaściwe zachowania, przykłady niekompetencji, zamieszczają rozmaite filmiki. To bardzo dobrze. Wcale nie uważam, że policjant może bezkarnie łamać prawo. Co więcej, każdy policjant powinien mieć świadomość, że może zostać nagrany, sfilmowany, że musi bardzo uważać i ściśle przestrzegać prawa.

Czym innym jednak mądra społeczna kontrola, a czym innym prostacka nagonka. W tych filmikach można zobaczyć, że wielu rodaków bardzo raduje każda możliwość "dokopania" policjantowi. Słusznie czy niesłusznie, ale ośmieszyć, drwić, pozować na wielkiego pana często w chamski, prostacki sposób, a przy okazji przypodobać się pospólstwu, wrzucając filmik do sieci. Obejrzyjcie ten film. Czy wiecie, jak ten butny i niekulturalny kierowca byłby potraktowany np. w USA? Chociażby za odmowę wejścia do pojazdu?

A swoją drogą, ile w tym naszym demokratycznym społeczeństwie jest demokratycznego prostactwa i chamstwa, ile prymitywu...

W innych krajach policja się nie patyczkuje

Dla wielu Polaków U.S.A. są wyidealizowanym wzorcem do naśladowania, ostoją demokracji, sprawiedliwości itd., itp. ...  Czy aby na pewno tak cudownie jest w tym kraju i innych państwach zachodnich?  Zobaczcie, jak policja amerykańska traktuje kierowcę, który ma jakieś zastrzeżenia co do przebiegu interwencji i zachowuje się agresywnie.  Tutaj nie ma sentymentów i proszenia: "a może pan jednak poszuka tych dokumentów, panie kierowco"...


Dziarski osobnik, który próbuje ruszyć, zostaje wyciągnięty z pojazdu i ląduje na jezdni. Co by było, gdyby polski policjant uczynił coś podobnego?  Zapewne zaraz zostałby zawieszony pracy,  kierowca wyznawca pseudo-wolności pisałby skargi i zażalenia,  media gorliwie by to podchwyciły i litowały się nad biednym poszkodowanym oraz potępiały surowo brutalnego policjanta.

Nie zatrzymałeś się, no to walimy

  Podobnie jest w przypadku uciekających samochodów, które nie zatrzymują się na sygnał podany przez policjanta. Policja w USA czy Wielkiej Brytanii ma prawo użyć wszelkich dostępnych środków, by takiego pirata lub przestępcę jak najszybciej zatrzymać. Może bez żadnych konsekwencji staranować uciekający pojazd, zepchnąć go z drogi, może też strzelać.

To już nie ma żadnych "pieszczot" w polskim stylu, kiedy to radiowóz jedzie kilometrami za uciekającym kierowcą i niewiele może zrobić.

Porównajcie ten pościg z akcjami, które miały miejsce w naszym kraju.


Tego uciekającego motocyklistę można było  uderzyć radiowozem z tyłu, gdy jechał za autobusem i musiał zwolnić. Na pewno wówczas straciłby równowagę i upadł. Gdyby jednak policjanci tak uczynili, a biedny uciekający złamał sobie nóżkę albo rozwalił czaszkę, to z pewnością stanęliby przed sądem z ciężkimi zarzutami.

A tutaj drugi pościg. Pijany osobnik ucieka przez wiele kilometrów i dopiero zderzenie z TIR-em kończy tę szaleńczą jazdę.  Tylko przypadek sprawił, że ten pirat drogowy nikogo nie zabił albo nie ranił. I co? Przecież i tym przypadku dałoby się łatwo zepchnąć go z drogi. Było wielu okazji ku temu. No tak, ale kto zapłaci za rozbity radiowóz?  A co się stanie, jeśli ten uciekający biedaczek dozna jakichś obrażeń albo przeżyje ciężki wstrząs psychiczny? Biedactwo... Kochane państwo zaraz zafunduje mu jakiegoś psychologa (na koszt obywateli). Rodzina kierowcy będzie ciągać policjantów po sądach, domagając się odszkodowania, pismaki będą robić reportaże o tym, jaki to był porządny człowiek i jak brutalnie go potraktowali ci okrutni policjanci.

Obecnie wprowadzono w Polsce przepis pozwalający pośrednio na użycie radiowozu (jako środka przymusu bezpośredniego) do zatrzymania uciekającego pojazdu. Wątpię jednak, czy nasi policjanci mimo wszystko odważą się tak czynić. Przykład ukaranego ostatnio funkcjonariusza wskazuje, iż lepiej się nie wychylać.  A jeśli kierowca staranowanego pojazdu zginie?

Ludzie, przecież to jest chore!

Zdecydujcie zatem sami, czego chcecie. Sprawnej i skutecznej policji? Czy kolejnej fikcji i zakłamania? 

Aby nie było niejasności, od razu podkreślę, iż wcale nie jestem za tym, aby policjanci mieli nieograniczone uprawnienia, mogli skuwać i kłaść na glebę każdego, kto im się tylko nie spodoba.

Z drugiej jednak strony powinni mieć pełne prawo traktować brutalnie wszelkich bandytów, rozmaitą żulię i podobną hołotę, która śmieje się z prawa, gardzi innymi ludźmi i uważa, że wszystko jej wolno.  Tacy osobnicy muszą bać się policji, bać się wymiaru sprawiedliwości. Dziś kpią sobie z niego, drwią z całego społeczeństwa.

Czy tego chcecie?

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy