Pod prąd autostradą. Połowa kierowców świadomie ryzykuje życiem
Niepokojące dane płyną do nas z Niemiec, gdzie eksperci od ruchu drogowego przeanalizowali przypadki jazdy autostradami i drogami szybkiego ruchu pod prąd. Co zaskakujące - blisko połowa kierowców zdecydowała się na taki manewr świadomie.
Większość kierowców słyszała zapewne o programie "Wizja zero", którego celem jest całkowite wyeliminowanie wypadków drogowych ze skutkiem śmiertelnym. Pomysł, narodził się w Szwecji, a w 1997 roku przyjął formę długofalowej strategii przyjętej przez parlament.
Chociaż - m.in. dzięki szwedzkiemu podejściu - w dziedzinie poprawy bezpieczeństwa na europejskich drogach udało się osiągnąć gigantyczny skok jakościowy, najnowsze dane z Niemiec nie pozostawiają złudzeń. Wizja zero pozostanie utopią, przynajmniej do czasu aż z nie uda się całkowicie zastąpić najsłabszego systemu bezpieczeństwa drogowego - człowieka.
Takie wnioski płyną z badania przeprowadzonego przez niemieckie stowarzyszenie ubezpieczycieli (GDV) dotyczącego jazdy pod prąd na autostradach i drogach szybkiego ruchu. Jak informuje ADAC, niemieccy specjaliści przeanalizowali 288 przypadków takiego zachowania zanotowanych u naszych zachodnich sąsiadów od 2015 roku. Dogłębnej analizie poddano:
- policyjne raporty dotyczące wypadków,
- akta sądowe prowadzonych spraw,
- doniesienia medialne o tego typu przypadkach.
Wnioski, bez cienia przesady, określić można jako szokujące.
GDV zwraca uwagę, że problem jazdy pod prąd dotyka najczęściej kierowców w podeszłym wieku. Statystyki są bardzo wymowne - osoby w wieku powyżej 64. roku życia odpowiadały za blisko połowę ze wszystkich z przeanalizowanych przypadków. Udział w sprawców w poszczególnych grupach wiekowych prezentuje się następująco:
- poniżej 24 lat - 9,1 proc.,
- od 25 do 44 lat - 21,2 proc.,
- od 45 do 65 lat - 21,6 proc.,
- powyżej 64 lat - 48,1 proc.
ADAC zwraca uwagę, że u kierowców w podeszłym wieku często zauważyć można pierwsze objawy demencji czy "splątania emocjonalnego". W przypadku młodszych kierowców, częstymi przyczynami wjazdu pod prąd na autostradę są: jazda pod wpływem alkoholu, myśli samobójcze oraz chęć ucieczki przed policją.
Potwierdza to chociażby "kalendarzowy" rozkład tego typu zdarzeń. Aż 38 proc. przypadków jazdy pod prąd na niemieckich autostradach miało miejsce w weekendy, gdy na drogi wyjeżdżają "niedzielni kierowcy", a policja notuje większą liczbę nietrzeźwych kierujących.
Za szokujące śmiało uznać można również dane o tym, że zaledwie 54,1 proc. wjazdów na autostradę pod prąd spowodowanych było nieświadomą omyłką kierującego. Oznacza to, że aż 45,9 proc. kierowców zdecydowało się na taki krok świadomie lub - po zauważeniu swojej omyłki - postanowiła dojechać w ten sposób do najbliższego zjazdu.
Świadczą o tym chociażby dane dotyczące długości przejeżdżanych pod prąd odcinków. Połowa kierowców jadących autostradą pod prąd pokonuje w ten sposób nie więcej niż 2 km. To dystans dzielący ich zazwyczaj od kolejnego zjazdu. Około 1/5 takich przejazdów (17 proc.) odbywa się na dystansie ponad 10 km. Warto jeszcze dodać, że chociaż każdego dnia po niemieckich drogach poruszają się miliony ciężarówek, zawodowi kierowcy to zaledwie nikły ułamek tych, którzy dopuszczają się jazdy pod prąd. Aż w 94 proc. przypadków sprawcą takiego zdarzenia był kierowca samochodu osobowego.
Problem jazdy pod prąd istnieje również w Polsce. Charakterystyczne żółte tablice z napisem "STOP Zły kierunek", z symbolem dłoni i umieszczonym na niej piktogramem znaku zakaz wjazdu, pojawiły się na naszych drogach w połowie 2021 roku. Początkowo, w ramach programu pilotażowego, trafiły na siedem węzłów autostrady A4. Szybko zdecydowano jednak o montażu kolejnych i - zakrojona na szeroką skalę - akcja doposażania zjazdów w nowe znaki pełną parą ruszyła w marcu ubiegłego roku.
Obecnie przy polskich drogach spotkać można już grubo ponad setkę takich znaków, które ostrzegają kierowców nie tylko przed wjazdem pod prąd na autostrady, ale też drogi szybkiego ruchu.
Jak zachować się, gdy pomimo tablicy lub tradycyjnego oznakowania wjedziemy pod prąd na drogę szybkiego ruchu? Najrozsądniejszym zachowaniem jest jak najszybsze zatrzymanie pojazdu w bezpiecznym miejscu - najlepiej na pasie awaryjnym. Powinniśmy też włączyć światła awaryjne i - z zachowaniem szczególnej ostrożności - opuścić pojazd i, jeśli to możliwe, schronić się za barierą ochronną.
Kolejną czynnością powinno być powiadomienie służby drogowej lub policji, które pomogą kierowcy wydostać się z "pułapki". GDDKIA apeluje, żeby pod żadnym pozorem nie próbować samodzielnie zawracać! Powoduje to dodatkowe zagrożenie dla nas samych i innych uczestników ruchu.