Patelnie. Specjalne, czerwone pasy, żeby nie zabijali się motocykliści

Administrująca zakopianką Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad już kilka miesięcy temu zapowiadała nową organizacje ruchu w rejonie "Patelni".

Właśnie ten kręty, dwujezdniowy odcinek zakopianki upodobali sobie motocykliści. Po ostatnim tragicznym wypadku, w którym zginął kolejny motocyklista GDDKiA zapowiedziała przyspieszenie w wprowadzaniu nowych rozwiązań. 

Niedawno  w rejonie "patelni" pojawili się robotnicy, którzy dojazdy do ostrego zakrętu pokrywają specjalnymi poprzecznymi pasami o wypukłej strukturze.

Według zapowiedzi administratora drogi właśnie takie rozwiązanie skutecznie zniechęci motocyklistów do rozwijania na niebezpiecznym odcinku nadmiernych prędkości.  Źródło: Tygodnik Podhalański

Reklama

Tak, wiemy. Nikt nie dał nam prawa oceniać innych, każdy ma na sumieniu własne motoryzacyjne grzeszki

Nie raz zagadywaliśmy policjantów, dlaczego np. na dwupasmowej, nowej drodze spotkać można ograniczenia do 50 km/h. Odpowiedz zawsze była podobna - "gdyby stał tu znak z ograniczeniem do 100 km/h, większość jechałaby 140 km/h". Rozumiemy. Wielu kierowców faktycznie nie pilnuje prędkości, ruch toczy się zazwyczaj o 20-30 km/h szybciej, niż wskazywać by na to mogły ograniczenia. To oczywiście naganne, ale mieści się jeszcze w naciąganych granicach rozsądku.

Jest jednak pewna grupa kierowców, którzy zdają się kompletnie nie zawracać sobie głowy czymś takim, jak wyobraźnia. Należą do niej głównie motocykliści, a właściwie osobnicy dosiadający tzw. "przecinaki", bo przecież nie każdy motocyklista to wariat.

"Zakopianka", a dokładniej serpentyny koło Chabówki. Ruch zwyczajny, setki samochodów poruszających się między Krakowem a Zakopanem. Głównie rodziny, które korzystając ze słonecznego weekendu postanowiły pokazać dzieciom perełkę Tatr. Wśród nich - jeżdżąca na granicy przyczepności - grupa bandytów na motorach, bo tylko w taki sposób określić można ludzi, którzy dla chwili przyjemności narażają życie niewinnych osób. Zawrotne prędkości, jazda na jednym kole, głębokie ścinanie zakrętów. Tak jest co niedzielę.

Wiemy, torów w Polsce, gdzie można by sprawdzić możliwości swoich maszyn, jest jak na lekarstwo. Ale w tym konkretnym przypadku argumentacja taka jest całkowicie pozbawiona sensu. Ledwie 150 km dalej znajduje się przecież tor w Są ciasne zakręty, jest długa prosta, trudny technicznie leśny odcinek, brakuje jedynie chęci...

Jasne, emocje związane z tym, że za zakrętem możesz zabić Bogu ducha winną osobę są na pewno większe, niż w czasie jazdy ze świadomością, że narażasz jedynie siebie. Jeśli jednak tak bardzo zależy wam na adrenalinie może lepiej zacznijcie grać w rosyjską ruletkę? Napięcie powinno być równie gorące, kwestia szczęścia podobna. Grabarze nic nie stracą, a zaoszczędzicie trudu policjantom i strażakom, którzy w ramach obowiązków służbowych muszą zbierać z drogi ręce, nogi i jelita.

Straszne i bulwersujące? Być może, ale pamiętajcie, że wasza śmierć dotyka nie tylko was.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy