Od 1 listopada nowe obowiązkowe wyposażenie samochodów

Jeśli drażni was orgia błyskających na desce rozdzielczej kontrolek i komunikatów komputera pokładowego mamy złe wiadomości.

Z dniem 1 listopada wchodzą w życie nowe unijne dyrektywy dotyczące obowiązkowego wyposażenia wszystkich nowych pojazdów sprzedawanych na terenie Unii Europejskiej. Przepisy obejmują wszystkie nowe samochody wyjeżdżające z salonów po tej dacie.

Krokiem w dobrą stronę są bez wątpienia, co najmniej dwa, zintegrowane z fotelami zaczepy systemu ISOFIX ułatwiające montaż fotelików dziecięcych. Na plus trzeba też ocenić wymóg montowania wzmocnionego oparcia tylnej kanapy zabezpieczającego pasażerów przed wydostającymi się z bagażnika przedmiotami (w razie wypadku czołowego).

Reklama

Niestety, nie wszystkie pozycje z listy wyposażenia obowiązkowego przypadną kierowcom do gustu. Każdy z nowych pojazdów musi być wyposażony w system przypominający pasażerom o konieczności zapięcia pasów bezpieczeństwa, który dawać ma zarówno sygnał dźwiękowy, jak i wizualny i pozostawać aktywny aż do momentu zapięcia pasów.

Unia chce też wymusić na kierowcach ekologiczny sposób prowadzenia. Standardem staje się więc system podpowiadający kierowcy moment optymalnej - z punktu widzenia zużycia paliwa - zmiany biegu. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że jeśli przez większość czasu traktować będziemy jego podpowiedzi na poważnie, mocno skrócimy żywotność turbosprężarki, dwumasowego koła zamachowego czy układu korbowo-tłokowego silnika...

Najwięcej kontrowersji budzi - również obowiązkowy od 1 listopada - system monitorowania ciśnienia w oponach. Układ trafić ma do wszystkich sprzedawanych w UE pojazdów - również najtańszych i najmniejszych aut segmentu A. W teorii ma to gwarantować wyższe bezpieczeństwo podróży i niższe zużycie paliwa. W praktyce sprawi jednak, że wzrosną koszty takich operacji, jak chociażby sezonowa wymiana opon na zimowe.

Wielu kierowców korzystających z aut wyposażonych w tego rodzaju system ma co do jego działania wiele zastrzeżeń. W większości przypadków czujniki umieszczone w oponach, za pośrednictwem fal radiowych, wysyłają informacje dotyczące ciśnienia do komputera pokładowego. Przy wymianie opon trzeba bardzo uważać, by ich nie uszkodzić. Gdy czujnik przestanie działać, za nowy zapłacimy około 300 zł... Trzeba też pamiętać, by - stosując dwa komplety kół i obręczy - w czujniki wyposażone były oba. Przy "przekładce" niezbędny jest również restart systemu, dzięki czemu komputer rozpozna nowe czujniki (najczęściej wymaga to wizyty w ASO).

Jednym słowem oznacza to wyższe koszty. Kto wie, czy w tej sytuacji lepszym wyborem nie będzie inwestycja w komplet kół (felg) zimowych niż przekładanie opon zimowych i letnich na tych samych obręczach.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy