Motocyklem 240 km/h na "50-tce"

Świętokrzyscy policjanci zatrzymali 19-latka, który po publicznej drodze poruszał się motocyklem bez tablic rejestracyjnych.

Jakby tego było mało, nastolatek w czasie ucieczki przed funkcjonariuszami, aż dziesięciokrotnie złamał przepisy ruchu drogowego, a na dodatek wjechał w policyjny samochód.

Kiedy pilnujący bezpieczeństwa na drogach policjanci z ruchu drogowego komendy wojewódzkiej w Kielcach zauważyli mężczyznę jadącego motocyklem bez tablic rejestracyjnych, natychmiast postanowili zatrzymać go do kontroli drogowej. Gdy motocyklista zorientował się, że jadący za nim samochód to nieoznakowany radiowóz, zaczął uciekać. Policjanci ruszyli w pościg za uciekinierem.

Reklama

Prędkość jaką miejscami osiągnął motocyklista to blisko 240 kilometrów na godzinę w terenie zabudowanym. Uciekając przed policjantami 19-latek o mały włos nie spowodował także wypadku drogowego na przejściu dla pieszych. Po przejechaniu prawie 50 kilometrów i popełnieniu 10 wykroczeń drogowych motocyklista nagle się zatrzymał.

Prawdopodobnie motor na chwilę odmówił "posłuszeństwa". To umożliwiło policjantom bezpieczne wyprzedzenie uciekiniera. Kiedy mundurowi wysiedli z radiowozu, 19-latek gwałtownie ruszył z miejsca i - wjechał w policyjny samochód.

Jak się okazało młodzieniec nie tylko nie posiadał wymaganych dokumentów pojazdu, ale nie miał także uprawnień do prowadzenia motoru. W sumie "uzbierał" aż 42 punkty karne. Policjanci materiały w jego sprawie prześlą teraz do sądu grodzkiego. Może mu grozić utrata posiadanego prawa jazdy na samochody osobowe oraz wysoka kara grzywny.

Policja
Dowiedz się więcej na temat: motocyklista | policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy