Masz ksenony? Uważaj na złodziei!

Jeszcze do niedawna wśród amatorów cudzej własności popularne były "polowania" na radia, felgi, kołpaki czy lusterka. W ostatnim czasie większość złodziei przerzuciła się jednak na, łatwiejsze do szybkiego spieniężenia, katalizatory.

Niestety, wiele wskazuje na to, że do Polski przywędrowała właśnie kolejna plaga - kradzieży reflektorów.

Do tej pory z problemem mierzyli się głównie właściciele luksusowych pojazdów. Przykładowo - w Rosji popularne są tzw. reflektorowe porwania dla okupu. Lokalni złodzieje wyspecjalizowali się w niektórych modelach marki Porsche, w których - dysponując odpowiednim sprzętem - reflektory wyjąć można bez otwierania maski. W takich przypadkach, w miejscu lamp, kierowcy znajdują najczęściej karteczkę z lokalizacją, gdzie - celem odzyskania reflektorów - zostawić należy określoną sumę pieniędzy.

Ze sposobu montowania świateł w Porsche kpili do niedawna właściciele BMW czy Mercedesów. Przestało im jednak być jednak do śmiechu, gdy złodzieje doposażyli się w... przenośne szlifierki kątowe! Także w naszym kraju zdarzały się już przypadki, gdy na policję zgłaszali się właściciele luksusowych aut z porozcinanymi błotnikami. By dostać się do reflektorów amatorzy cudzej własności wpadli bowiem na pomysł wycinania w elementach poszycia "otworów rewizyjnych". Po takiej kradzieży właściciel auta kupić musi nie tylko nowe lampy, ale też błotnik, a - nader często - również maskę i zderzak. Koszt naprawy tego rodzaju uszkodzeń w topowych pojazdach BMW czy Mercedesa w ASO wynieść może nawet 20-30 tys. zł...

Reklama

Chociaż tego rodzaju postępowania każą poważnie zastanowić się nad propozycją natychmiastowego przywrócenia Kodeksu Hammurabiego, szczęściem w nieszczęściu był fakt, że kradzieże dotyczyły głównie względnie nowych pojazdów. Okradziony właściciel musiał rzecz jasna tracić czas na masę papierkowej roboty, ale w większości przypadków szkody usuwane były z ubezpieczenia Auto Casco.

Niestety, wiele wskazuje na to, że plaga "wypruwania" reflektorów dotknęła właśnie zdecydowanie mniej prestiżowych aut. Poniżej prezentujemy zdjęcie, jakie trafiło do naszej redakcji w początku tygodnia.

Kradzież miała miejsce w nocy z niedzieli na poniedziałek na parkingu naprzeciwko internatu przy ul. Sienkiewicza w Słubicach. Łupem złodziei padły reflektory ksenonowe, osłona chłodnicy i zaślepki spryskiwaczy.

Co ciekawe, w przypadku Forda Mondeo serii 3 maskę otwiera się tym samym kluczykiem, który służy również do uruchomienia auta. Jak widać, nie przeszkodziło to jednak złodziejom w dostaniu się do łupu. Jest to o tyle niepokojące, że w wielu autach, w których zamek maski zwalnia się linką z wnętrza pojazdu, otwarcie jej z zewnątrz dla "zawodowca" nie stanowi żadnego problemu.

W jakiś sposób można uchronić się przed kradzieżą? Niestety jest to w praktyce niewykonalne. Możemy co najwyżej zniechęcić złodziei starając się nadać reflektorom w naszym pojeździe indywidualne cechy, które utrudniałyby późniejszą sprzedaż czy ułatwiały identyfikację. Czyżby do łask wracało właśnie popularne w latach dziewięćdziesiątych znakowanie?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: złodzieje samochodów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy