Mandaty są za tanie!
W niemal każdym raporcie policyjnym, w rubryce dotyczącej przyczyn wypadków, odnajdziemy wpis o "nadmiernej prędkości".
Oczywiście zrzucanie całej winy na kierowców, podchodzących do ograniczeń w mocno wybiórczy sposób to droga na skróty, ale nie sposób nie zauważyć, że prędkość ma duży wpływ na bezpieczeństwo ruchu.
Większość kierowców doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale mimo to wciąż zdarzają się idioci, którzy "przelatują" przez tereny zabudowane z prędkością startową myśliwców z II Wojny Światowej.
Mocnych słów używamy nieprzypadkowo - inaczej nie sposób określić m.in. zachowania kierowcy, który zatrzymany został w piątek przez drogówkę w gminie Łabunie niedaleko Tomaszowa Lubelskiego. 35-letni mężczyzna, w terenie zabudowanym, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h poruszał się z prędkością... 171 km/h!
Okazuje się jednak, że Polacy potrafią ściśle trzymać się przepisów. Niestety, umiejętność ta budzi się w nas wyłącznie na obczyźnie i zanika w momencie ponownego przekroczenia polskiej granicy. Wytłumaczenie tego zjawiska jest proste (pomijamy sensowność stawiania konkretnych ograniczeń i brak autostrad) i wymaga jedynie zgłębienia zawartości polskich portfeli. W krajach, w których mandaty nierzadko przekraczają wysokość naszej średniej krajowej, zachowujemy się jak jeżdżące wzory wszelkich cnót.
Dlatego właśnie jedynym sposobem na kastracje prędkościowych popędów piratów drogowych jest głęboka reforma taryfikatora mandatowego. Obecnie największą karą za konkretne przewinienie jest mandat karny w wysokości 500 zł. Biorąc pod uwagę średnie zarobki w Polsce to niemało, ale właściciela nowego BMW czy lexusa takie stawki raczej nie uderzą po kieszeni. Jak przemówić im do rozsądku?
Przepisy, które z powodzeniem można by zaadaptować w Polsce od wielu lat obowiązują m.in. w Finlandii. Tam, stosuje się tzw. "mandaty progresywne", których wysokość ustalana jest na podstawie dochodów konkretnego kierowcy.
Policjantów obowiązuje specjalny wzór, który - oprócz dochodów - uwzględnia również to, ile osób dany kierowca ma na utrzymaniu. Ustalono też specjalne progi dochodów, przy których obowiązują konkretne stawki. Dlatego właśnie pirat zarabiający np. 3 tys. euro miesięcznie ukarany będzie mandatem w wysokości 500 euro, a inny kierowca zarabiający trzy razy tyle, za to samo przewinienie, będzie musiał zapłacić 1500 euro grzywny. Informacje dotyczące zarobków konkretnego kierowcy policjanci uzyskują z tamtejszego centralnego rejestru podatkowego.
Czy takie rozwiązanie ma szansę zaistnieć w Polsce? Wśród samych policjantów głosy w tej sprawie są podzielone. Niektórzy funkcjonariusze nauczeni doświadczeniem z sądów grodzkich boją się natłoku "papierkowej roboty". Wielu podziela jednak nasz pogląd, że tego typu rozwiązanie było by o wiele sprawiedliwsze i pozwoliło poskromić fantazję zamożnych kierowców, którzy po otrzymaniu 500 złotowego mandatu śmieją się policjantom w twarz...
A jakie jest Twoje zdanie na temat progresywnych mandatów?
Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów oraz już niebawem... samochód na weekend z pełnym bakiem! Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.