Klient kontra ubezpieczyciel

Wysokość odszkodowania w razie stłuczki, wypadku, czy kradzieży jest kością niezgody między wieloma towarzystwami ubezpieczeniowymi i ich klientami. A wszystko przez maksymalnie obniżane stawki ubezpieczeń samochodowych w celu zdobycia klienta.

By nie dać się oszukać, należy dokładnie sprawdzać, co podpisujemy. I choć różnica pomiędzy ubezpieczeniem podstawowym i specjalnym sięga często kilkuset złotych, to jednak nie to powinno być dla klienta najważniejsze.

- Ważne są detale. Na przykład w podstawowym, tańszym wariancie jest inaczej liczona roboczogodzina - ostrzegają pracownicy firm ubezpieczeniowych. Dodatkowym haczykiem może być również wszystko to, co jest w samochodzie. Okazuje się bowiem, iż tylko wyposażenie fabryczne pojazdu jest brane pod uwagę przez towarzystwa. Oznacza to więc, że niefabryczne radio, czy też ekstra felgi trzeba ubezpieczać dodatkowo.

Reklama

Oczywiście mówimy o dobrowolnym ubezpieczeniu Auto-Casco. Gdy przyjedzie nam naprawiać samochód po stłuczce z czyjego OC niewiele możemy poradzić. A o próby naciągania nie jest trudno. Typowym procederem jest zaniżanie wartości odszkodowania - np. samochód renault, który wyceniono na 9500 zł, po dwóch miesiącach jest wart... 2500 zł mniej. W takiej sytuacji ratuje nas pismo z odwołaniem. Jeśli to nie poskutkuje należy zwrócić się do adwokata. Takie samo pismo, ale na papierze firmowym kancelarii adwokackiej ma o wiele większą moc...

INTERIA/RMF
Dowiedz się więcej na temat: odszkodowania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy