Kilka ruchów, część do wymiany

Zima i jesień to ciężka pora dla kierowców. Nierzadko trzeba rozpocząć dzień od odśnieżania wyjazdu i samego samochodu. Skrobać szyby, czy nie skrobać? Oczywiście, że skrobać. Tylko z głową.

Oczywiście najważniejszym elementem jest odzyskanie dobrej widoczności. Warstwa lodu, która znajduje się na szybie powinna być dokładnie usunięta, reguluje to polskie prawo. Jak zatem dobrze przygotować samochód, aby nieumyślenie nie narazić się na dodatkowe koszty?

A może się uda?

Każdy kierowca, poza świeżo upieczonymi, którzy jeszcze nie mieli okazji do zimowej jazdy, wie, że okres jesienno-zimowy nieodłącznie wiąże się z zeskrobywaniem lodu z szyb samochodu. Czasochłonna, nieprzyjemna czynność musi być jednak wykonana. Nie jest to dobra wola kierowcy, ale przymus, usankcjonowany w Prawie o ruchu drogowym.

Reklama

Art. 66., pkt.1.4 mówi: Pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego zapewniało dostateczne pole widzenia kierowcy oraz łatwe, wygodne i pewne posługiwanie się urządzeniami do kierowania, hamowania, sygnalizacji i oświetlenia drogi przy równoczesnym jej obserwowaniu.

W myśl tego zapisu jeśli policja zatrzyma pojazd nieprzygotowany do jazdy, jego kierowcy grozi odpowiednia kara zapisana w Kodeksie Wykroczeń. Nie chodzi tutaj jedynie o poniesienie kary, ale przede wszystkim o własne i innych bezpieczeństwo.

Skrobać, czy nie skrobać?

Ależ skrobać. Tylko z głową. Najlepiej do oczyszczenia szyb używać produktów do tego przystosowanych. Jednak wcale nie chodzi o plastikową skrobaczkę. Ta może wspomóc przy naprawdę mocno skutej lodem szybie. Optymalnym rozwiązaniem jest użycie nieinwazyjnych odmrażaczy w płynie, zamiast znanej wszystkim skrobaczki. Wynika to z faktu, że skrobiąc lód kawałkiem plastiku musimy użyć siły i działamy mechaniczne na szkło. A to może prowadzić do uszkodzeń.

Odrobinki piasku, które znajdują się na powierzchni szyby zostawią po sobie ślad w postaci zarysowań. Te, w słoneczne dni lub po zmroku, będą załamywać światło, co znacząco ogranicza widoczność. Szyba wymagać będzie zatem albo wymiany, albo specjalnej renowacji, które pociągają za sobą dodatkowe koszty.

Podobnie rzecz ma się z wycieraczkami. Jeśli użyjemy ich na zamarzniętej szybie, możliwe jest, że po kilku ruchach nadawać się będą tylko do wymiany. Nawet w przypadku, gdy użyjemy także płynu do spryskiwaczy. Zanim lód się rozpuści pióra wycieraczek wykonają kilka lub kilkanaście ruchów, które porównać można do tarcia gumą po tarce. Wystarczy milimetrowe pęknięcie lub ubytek, a woda nie będzie już dokładnie zbierana z szyby.

Taka sytuacja wcale nie należy do skrajnych. Chwila pośpiechu lub zapomnienia może kosztować od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych za nowe wycieraczki. Warto?

Rezerwa czasowa

Warto zatem rano poświęcić kilka minut na przygotowanie auta do jazdy zamiast na własne życzenie je niszczyć. Płynne skrobaczki, dzięki swojej recepturze działają do - 70*C. Rozpuszczają lód, który po dłuższej chwili można usunąć, bez ingerencji mechanicznej, za pomocą wycieraczek lub ściągaczki do szyb. Produktem można także spryskać gumę pióra, co przywróci jej skuteczną pracę. Tego typu płyny są neutralne dla lakieru i uszczelek.

Odmrażacz w płynie kosztuje około 10-12 zł.

Dowiedz się więcej na temat: szyby | Pojazd | mrozy | lód
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy