Jeździsz bez prawka? Pójdziesz siedzieć!

Miesiące wakacyjne to od lat najniebezpieczniejszy okres na polskich drogach. Dobra pogoda kusi do mocniejszego wciskania pedału gazu, takie zachowanie przekłada się na statystyki wypadków.

Z tego względu nad bezpieczeństwem kierowców czuwa w czasie wakacji zwiększona liczba patroli, a stan osobowy "ruchu drogowego" nieustannie się rozrasta. Jeszcze 5 lat temu nasze drogi patrolowało 7575 policjantów. W 2013 w drogówce pracowało już 9173 mundurowych.

Tegoroczne "żniwa" drogówki to w dużej mierze pokłosie akcji "zero tolerancji dla piratów drogowych". Zgodnie z wytycznymi Komendanta Głównego Policji funkcjonariusze częściej niż do tej pory sięgają po możliwość zatrzymania prawa jazdy i skierowania wniosku do sądu. Każdego miesiąca odbieranych jest w Polsce tyle praw jazdy, ile przez cały ubiegły rok.

Reklama

Tylko w minionym miesiącu policjanci skierowali do sądów 14 tysięcy wniosków o ukaranie lub zatrzymanie uprawnień do prowadzenia. Dla porównania w lipcu 2013 roku do sądów trafiło 8,6 tysiąca wniosków. Oznacza to wzrost o niemal dwie trzecie!

Sądy zwykle wydają wnioski w trybie nakazowym. Kierowca nie ma potrzeby stawiać się na rozprawie, zresztą nawet nie wie, że się odbyła. Informację o wyroku otrzymuje pocztą. Od wyroku nakazowego można złożyć sprzeciw, wówczas kolejna rozprawa odbędzie się w normalnym trybie, kierowca będzie bronił się przed argumentacją tzw. oskarżyciela publicznego (rolę tę pełni wydelegowany policjant).

Oczywiście nie każdy wniosek do sądu kończy się odebraniem kierowcy uprawnień do prowadzenia. Sędziowie nie mają jednak litości dla piratów - jeśli okaże się np. że na swoim koncie mamy kilka niezapłaconych mandatów i pokaźną liczbę punktów karnych, z prawem jazdy pożegnamy się na - średnio - sześć miesięcy! Warto mieć również świadomość, że fakt wyzerowania konta punktowego nie znaczy, że nasze przeszłe mandaty "zniknęły". Przeciwnie, policja ma dostęp do bazy danych wszystkich naszych wykroczeń i w razie potrzeby może przedstawić w sądzie ich listę. A jeśli będzie ona długa, to sędzia raczej nie wyda wyroku na naszą korzyść...

Wielu kierowców nie zdaje sobie sprawy z tego, że jazda z orzeczonym zakazem sądowym może nieść za sobą bardzo przykre konsekwencje. Jeśli w czasie trwania zakazu zostaniemy zatrzymani przez policję - wbrew powszechnej opinii - nie grozi nam wyłącznie mandat w wysokości 500 zł za jazdę bez uprawnień.

Złamanie zakazu sądowego wpisane zostało do kodeksu karnego (art. 244) jako przestępstwo. W tym przypadku karą może być do 3 lat pozbawienia wolności! Warto również zdawać sobie sprawę z faktu, że sędziowie są w tej kwestii bardzo wyczuleni - lekceważenie wyroku sądu jest bowiem "rażącym naruszeniem porządku prawnego" i wyrazem braku szacunku dla organów państwa. W najlepszym przypadku taki wybryk skończy się więc przedłużeniem zakazu (najczęściej o rok) lub... kilkumiesięcznym więzieniem, chociaż niemal na pewno w zawieszeniu. Skazanie za przestępstwo to jednak poważna rysa na naszym życiorysie - trafiamy bowiem do Krajowego Rejestru Karnego, a na zatarcie skazania możemy liczyć dopiero po wielu latach...

Zanim więc wsiądziecie za kierownicę samochodu z orzeczonym zakazem sądowym lepiej dobrze się zastanówcie. Przesiadka na komunikację publiczną nie należy może do najprzyjemniejszych, ale to pod każdym względem lepsze to niż wejście na drogę przestępstwa...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy