Jest plan. W 2016 roku policja ma wystawić 1,68 mln mandatów

Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego to instytucja, która swoimi nieraz kontrowersyjnymi inicjatywami i opiniami mocno zalazła za skórę zmotoryzowanym.

Wymóg powołania rady, jako międzyresortowego organu doradczego i pomocniczego Rady Ministrów, wynika z Prawa o ruchu drogowym. Na czele KBRD  stoi z urzędu minister infrastruktury i rozwoju, a jego zastępcą jest wiceminister spraw wewnętrznych. Zasiadają w niej także przedstawiciele kilku innych resortów.

KRBRD przygotowuje i publikuje wiele interesujących raportów, analiz, statystyk. Jej sztandarowym dziełem jest jednak Narodowy Program Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Aktualny obejmuje lata 2013-2020.

Jego głównym celem jest: "zmniejszenie liczby wypadków, obniżenie o połowę liczby zabitych na polskich drogach, ograniczenie o 40 procent ilości ciężko rannych, walka z nadmierną prędkością oraz poprawa bezpieczeństwa pieszych, rowerzystów i motocyklistów".

Reklama

Przekłada się to na konkretne liczby. Zgodnie z założeniami, w 2020 r. w wypadkach na naszych drogach nie powinno zginąć więcej niż 2000 osób (w 2014 r. były 3202 ofiary śmiertelne), a liczba ciężko rannych ma być ograniczona do maksimum 6900.

Pięknie, tylko że w towarzyszących temu strategicznemu opracowaniu tzw. programach realizacyjnych znalazły się również powszechnie krytykowane, by nie rzec wyszydzane, ścisłe wytyczne dotyczące kar za wykroczenia drogowe.

I tak: KRBRD ustaliła, że w 2016 roku policja za różnego rodzaju przewinienia ma wystawić  kierowcom i pieszym co najmniej 1,68 mln mandatów!

W programie realizacyjnym na lata 2014 - 2015 określono dwa "priorytetowe obszary interwencji": ochronę pieszych oraz, jak to ujęto, "zarządzanie prędkością". Pod tym drugim pojęciem kryły się m.in. plany zakupu nowych fotoradarów.

W omawianym dokumencie znalazły się także budzące poruszenie wśród kierowców zapisy o konieczności "ujednolicenia limitów prędkości w terenie zabudowanym do 50 km/h bez względu na porę dnia", "przygotowania projektu ustawy umożliwiającej karanie właściciela pojazdu za wykroczenia polegające na przekraczaniu prędkości i niezatrzymaniu pojazdu na czerwonym świetle, które zostały ujawnione przez stacjonarne urządzenia rejestrujące", "wprowadzenia przepisów umożliwiających odbieranie uprawnień do kierowania pojazdami w przypadku rażącego przekroczenia dopuszczalnej prędkości" oraz "zniesienia tolerancji pomiaru urządzeń automatycznego nadzoru nad zachowaniami w ruchu drogowym."

KRBRD inicjuje także kampanie społeczne na rzecz poprawy bezpieczeństwa na drogach. Opinie na temat sensowności tego typu działań są podzielone. Niektórzy wskazują, że każdy wysiłek, który może przynieść spadek liczby ofiar wypadków, jest potrzebny. Nie brakuje jednak sceptyków twierdzących, że podobne akcje to puszczanie pary w gwizdek i marnotrawienie pieniędzy. 

Rada m.in. starała się nakłonić kierowców, by zaczęli jeździć wolniej. Konferencję inaugurującą kampanię "Prędkość zabija. Włącz myślenie" zorganizowano przy Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Ustawiony z tej okazji radar wykazał, że niemal wszyscy kierowcy, jadący tą jedną z najruchliwszych stołecznych ulic, przekraczali dopuszczalną prędkość o średnio 15 - 30 km/godz.

Inna z kampanii zachęcała do zapinania pasów bezpieczeństwa przez osoby jadące na tylnej kanapie samochodów. Z danych przedstawionych przez KRBRD wynikało, że 40 proc. pasażerów czyni to rzadko lub wręcz wcale.

Wiele, nie zawsze przychylnych pomysłodawcom komentarzy sprowokowała akcja "10 mniej. Zwolnij!" W jej ramach telewizja emitowała spoty, obrazujące skutki  potrącenia pieszego przy prędkościach 60 km/godz. i 50 km/godz. Pokazano też prawdziwe historie ludzkich tragedii - osób, które zginęły na przejściach dla pieszych. 

Najnowsza kampania: "Alkohol i kluczyki? Wykluczone!" ma uświadomić odbiorcom, że powinni za wszelką cenę starać się powstrzymać osobę, która chce po pijanemu usiąść za kierowną pojazdu. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy