Fotoradar będzie łapał rowerzystów?

Niestety, kolarze w Sopocie być może wkrótce stracą część swojej swobody. A wszystko przez urzędniczą decyzję o ograniczeniu prędkości dla kolarzy do... 10 km/h.

Urzędnicy tłumaczą, że ograniczenie prędkości ma zapewnić większe bezpieczeństwo pieszym. Według nich, rowerzyści często ignorują bowiem znaki stop ustawione przy przejściach przez ścieżkę rowerową.

Miłośnicy aktywnego wypoczynku na dwóch kółkach skarżą się natomiast, że zmierzający na plażę spacerowicze wchodzą na "ich teren" i nie przejmują, że czasem ktoś musi gwałtownie nacisnąć na hamulce.

- W Sopocie jest bardzo niebezpiecznie. Zaczyna się "Meksyk" normalnie. Ludzie chodzą sobie po ścieżce - mówi naszemu reporterowi jeden z rowerzystów.

W ten pieszo-rowerowy konflikt postanowili zaangażować się urzędnicy, którzy zapowiedzieli, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni przy nadmorskiej ścieżce rowerowej zostaną ustawione znaki ograniczające prędkość do 10 km/h. Sopocki magistrat przestrzega jednocześnie, że na pewno znajdzie sposób na wyegzekwowanie nowych przepisów.

- Jeżeli okaże się, że jest jakieś miejsce bardzo niebezpieczne, to być może zwrócimy się do policji, by czasowo ustawiła się tam z fotoradarem - mówi naszemu reporterowi Kubie Kałudze Magda Jachim z Urzędu Miasta w Sopocie.

Rowerzyści powinni mieć się zatem na baczności! Ale czy tylko oni? Przecież powyżej 10 km/h na godzinę poruszają się również miłośnicy rolek, biegacze, a nawet ci, którzy po prostu szybko... maszerują. Sprawdził to nasz reporter, który bez nadmiernego wysiłku dotrzymał kroku jadącemu prawie "dychą" cykliście.

Rowerzyści nowe przepisy określają krótko: "To jest dziecinada".

- Dla rowerzysty to jest człapanie w miejscu. Powinniśmy kłaść nacisk na przejścia dla pieszych. To będzie kolejny martwy przepis. Musiałby za każdym drzewem stać strażnik i karać wszystkich - zarówno tych na rolkach, jak i biegających - mówią w rozmowie z naszym dziennikarzem.