Europejski Dzień bez Samochodu
Zgodnie z 5-letnią tradycją w Europie obchodzimy dziś Europejski Dzień bez Samochodu. Władze wielu miast zachęcają swoich obywateli, by przesiedli się z pojazdów silnikowych na bardziej przyjazne środowisku. Nie wszyscy jednak uznają ów dzień...
W tym roku Europejski Dzień bez Samochodu oficjalnie odbędzie się w Polsce w ponad 30 miastach. Akcję wspierają miejscy urzędnicy, m.in. z Bydgoszczy, Elbląga, Gniezna, Łodzi, Krakowa, Opola, Piaseczna, Torunia i Wrocławia.
W tym ostatnim mieście świętowano już wczoraj: były konkursy dla rowerzystów i parada zabytkowych tramwajów. Skutek był jednak raczej mizerny: ruch samochodowy był duży, a rowerów jak na lekarstwo. Poza tym, kierowcy albo nie słyszeli o święcie albo uważają je za bezsensowne. A niektórzy na festyn przyjechali... samochodem.
W Warszawie, zamiast Europejskiego Dnia bez Samochodu, odbędzie się dziś pikieta rowerzystów przed Ratuszem. W ten sposób cykliści chcą zaprotestować przeciw nie przyłączeniu się władz stolicy do obchodów.
- Chcemy zapytać, dlaczego władze Warszawy, stolicy państwa, które niedługo będzie w UE, już drugi rok z rzędu nie są zainteresowane Europejskim Dniem bez Samochodu - powiedział Bartosz Suchecki z Zielonego Mazowsza, organizatora pikiety.
Może w Warszawie jest niewielki ruch samochodowy i władze uznały, że nie ma potrzeby organizowania takiego dnia...? Dodajmy w tym miejscu, że w ubiegłym roku w Dzień bez Samochodu zorganizowano fetę z okazji... udostępnienia dla samochodów Mostu Siekierkowskiego.
Nasze miasta, a zwłaszcza takie miejsca jak parkingi przed dużymi sklepami, często są miejscem zmagań kierowców z pieszymi. A to ktoś nie chce ustąpić miejsca, a to słychać pisk opon, klakson albo przekleństwa. Stwarza to coś na znak walki pieszych ze zmotoryzowanymi.
Jeśli narzekacie, że na polskich drogach walka "piechoty" z "mechaniczną konnicą" toczy się bez żadnych reguł, to nie wiecie, co to naprawdę znaczy walka bez pardonu. "Piechota" w Moskwie nie ma żadnych praw...
Z kolei nasi zachodni sąsiedzi, mimo że nie wyobrażają sobie życia bez samochodów i autostrad, bardzo lubią także rowery, o czym świadczy coraz większa ich liczba na zachodnich drogach.