Czy to głupota? A może szpan?
Na polskich drogach zapanowała ostatnio dziwna moda. Otóż bardzo często zdarza się, że nawet podczas bardzo dobrych warunków atmosferycznych kierowcy włączają światła przeciwmgłowe. Część z nich światła takie zapala dla "szpanu" (dotyczy to przede wszystkim świateł przednich), część przez roztargnienie.
Ale efekt zawsze jest taki sam - oślepianie innych kierowców.
W nocy przednie światła przeciwmgłowe pomagają oświetlić pobocze, zauważyć dziury w drogach czy nieoświetlonych rowerzystów. Nawet przepisy zezwalają na używanie tych świateł na krętych drogach.
Inaczej ma się sprawa ze światłami tylnymi. Te można włączyć tylko w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza. Tych świateł nie włącza się raczej dla szpanu, lecz często nie zostają wyłączone przez roztargnienie. Nie powodują nagłego olśnienia, ale wyrazy współczucia dla kierowcy, który musi jechać kilka, czy kilkanaście kilometrów za delikwentem z włączonym tylnym oświetleniem przeciwmgielnym. A już szczególnie godna współczucia jest taka jazda po mokrym asfalcie, gdy mocne światło dodatkowo odbija się od jezdni.
Niestety, nie wszyscy kierowcy potrafią właściwie używać zarówno przedniego, jak i tylnego oświetlenia przeciwmgielnego. Co więcej, nie zawsze skutkują próby zwrócenia uwagi na nadużycie.
Czy i Ty zaobserwowałeś takie zjawisko? Jak reagujesz, gdy jadący przed tobą samochód w pogodny wieczór ma włączone światła przeciwmgłowe? Dajesz mu znać światłami długimi, że jesteś oślepiany? A może Ci to nie przeszkadza?