Ciężarówką w samochody osobowe. Koszmar...

Zderzenia z ciężarówkami należą do najtragiczniejszych zdarzeń drogowych.

Olbrzymia różnica mas, a co za tym idzie energii, powoduje, że samochód osobowy w starciu z ciężarowym jest bez szans. Na nic zdają się poduszki powietrze i kontrolowane strefy zgniotu. Szans na przeżycie praktycznie nie ma.

Niemiecki automobilklub ADAC przeprowadził nietypowy test zderzeniowy. Zasymulowano najechanie przez niewielką ciężarówkę na tył stojącej kolumny samochodów złożonej z dwóch samochodów osobowych starszej generacji (co ciekawe, nie znalazło się tam auto niemieckie, do testu wykorzystano bowiem pochodzące z lat 90. XX w. renault megane i mitsubshi lancer) oraz udającej naczepę tira stałej przeszkody.

Reklama

Lekka ciężarówka masakruje

Na kolumnę najechał z prędkością 70 km/h wyprodukowany w 1993 roku 5,5-tonowy niemiecki man.

To co działo się dalej, nieco bardziej wrażliwych czytelników może szokować. Ciężarówka najpierw uderzyła w tył megane natychmiast niszcząc kompletnie auto do wysokości środkowych słupków. Popchnięte renault uderzyło następnie w lancera, dosłownie wjeżdżając pod jego tył. W efekcie tylna część japońskiego auta została uniesiony do góry, a przód zanurkował pod "naczepę" stojącą z przodu. Tym samym auto zostało przygniecione do "naczepy" przednią szybą i dachem. W tej pozycji samochód został zmiażdżony przez oba znajdujące się z tyłu pojazdy.

Jeszcze gorzej zderzenie zakończyło się dla megane. Man doszczętnie zmiażdżył renault, a na koniec najechał na wrak kołami. W efekcie niemiecka ciężarówka, nic nie robiąc sobie z tego, że przed nią stały dwa samochody o łącznej długości ponad ośmiu metrów, praktycznie dojechała do samej "naczepy"! Przypomnijmy, to wszystko stało się przy relatywnie niewielkiej prędkości 70 km/h...

Warto również zwrócić uwagę na bardzo niewielkie uszkodzenia ciężarówki. Nie oznacza to jednak, że jej kierowca wyszedłby z takiego wypadku bez szwanku, działające siły były jednak potężne. Natomiast blachy, które niemal się nie pogięły w żaden sposób nie wpłynęły na rozproszenie energii.

Jak uniknąć takich zderzeń?

Nowe unijne przepisy zakładają, że od 2013 roku wszystkie nowe modele samochodów o masie powyżej 3,5 tony będą musiały być wyposażone w system awaryjnego hamowania. Od 2015 roku system taki będzie obowiązkowym wyposażeniem wszystkich rejestrowanych po raz pierwszy samochodów ciężarowych, a więc trafi również do wcześniej opracowanych modeli.

Taki asystent hamowania po wykryciu zagrożenia kolizją najpierw będzie ostrzegał kierowcę, a następnie sam uruchamiał hamulce (początkowo nie z pełną siłą). Chociaż system nie zawsze pozwoli uniknąć kolizji, to przynajmniej zredukuje prędkość, przy jakiej do niej dojdzie. Analogiczne systemy są już montowane w lepszych i droższych samochodach osobowych.

Chociaż w Polsce, ze względu na specyfikę dróg (mala liczba autostrad, wiele dróg dwukierunkowych, które wymuszają wyprzedzania z wykorzystaniem pasa ruchu w kierunku przeciwnym) najczęściej do tragicznych wypadków dochodzi na skutek zderzenia czołowego (czy to przy wyprzedzaniu, czy na skutek poślizgu lub zaśnięcia kierowcy), to jednak w Europie zdecydowana większość zdarzeń w udziałem samochodów ciężarowych to właśnie najechania na tył.

Wprowadzenie nowego systemu powinno znacząco zredukować liczbę takich wypadków i ich ofiar.

Do podobnego wypadku jak w teście ADAC doszło w marcu na rondzie Toruńskim w Bydgoszczy. Niesprawna ciężarówka najechała na dwa samochody osobowe i inną ciężarówkę. W wypadku, który został zarejestrowany przez kamery monitoringu, zginęło małe dziecko.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koszmar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy