Chciała ratować kaczki. Zabiła dwie osoby
Dziewięćdziesiąt dni wiezienia, 240 godzin prac społecznych i dziesięcioletni zakaz prowadzenia pojazdów. Taki jest finał głośnej sprawy Emmy Czornobaj, która - chcąc ratować przechodzące przez autostradę kaczki - doprowadziła do śmierci dwóch osób.
Dziewięćdziesiąt dni aresztu i dziesięcioletni zakaz prowadzenia pojazdów. Taki jest finał głośnej sprawy Emmy Czornobaj, która - chcąc ratować przechodzące przez autostradę kaczki - doprowadziła do śmierci dwóch osób.
Przypominamy, że do tragicznego wypadku doszło w lipcu 2010 roku. 26-latka zatrzymała swój pojazd na lewym pasie autostrady w okolicach Candiac (na południe od Montrealu). Kobieta zeznała w sądzie, że nie widziała nigdzie matki małych kaczek i chciała je złapać i zabrać do domu. W wyniku jej zachowania kierowcy zmuszeni byli do nagłego hamowania, co było przyczyną tragicznego wypadku. Przed pojazdem Emmy nie zdążył wyhamować 50-letni motocyklista Andre Roy. Mężczyzna poniósł śmierć na miejscu, w wypadku zginęła również podróżująca wraz z nim 16-letnia córka Jessie.
Śmierć najbliższych obserwowała jadąca na swoim motocyklu żona i matka ofiar Pauline Volikakis.
Zdaniem obecnych na miejscu wypadku policjantów Roy podróżował z prędkością między 113 km/h a 129 km/h. Prędkość uderzenia szacowana jest przez biegłych na 105 km do 121 km/h. To więcej, niż dopuszczalny na tym odcinku limit 90 km/h.
W momencie spowodowania wypadki Emma Czarnobaj posiadała prawo jazdy od trzech lat. Ostatecznie Sąd Najwyższy Quebeku uznał kobietę winną spowodowania zagrożenia w ruchu drogowym. Za swoje zachowanie kobieta skazana została na 90 dni pozbawienia wolności i 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Musi też odpracować 240 godzin prac społecznych.
Żona i matka ofiar wypadku powiedziała, że chciała uzyskania wyroku skazującego, uznającego Czornobaj za winną spowodowania wypadku. Taki wyrok zapadł, więc jest nim usatysfakcjonowana. Natomiast obrońca oskarżonej kobiety nie wykluczył apelacji.
Sprawa spowodowanego przez Czornobaj wypadku stała się bardzo głośna. W obronę kobiety, która zatrzymała samochód na lewym pasie autostrady zaangażowali się ekolodzy.