Alkohol i śmierć...

4 młodych ludzi zginęło w wypadku samochodowym w Małopolsce. Grupa wracała prawdopodobnie z imprezy zakrapianej alkoholem. Czy musieli zginąć? Wystarczyło trochę wyobraźni i zdrowego rozsądku.

Do wypadku doszło około godz. 1.40. Kierujący volkswagenem golfem na prostym odcinku drogi zjechał na pobocze i uderzył w drzewo. Na miejscu zginęli: 26-letni kierowca oraz trójka pasażerów: 24-letni mężczyzna, 16-letnia dziewczyna i jej 15-letnia koleżanka. W stanie ciężkim do szpitala trafiła 17-latka.

Według policjantów do wypadku doszło przy bardzo dobrych warunkach drogowych.

Co roku pijani kierowcy powodują 5 tys. wypadków, większość w weekendowe wieczory, gdy z kluby i dyskoteki opuszcza tłum podpitych imprezowiczów - bez wyobraźni, za to z kluczykami do samochodów. - Po piwie się zdarzało czasami poprowadzić. Jesteśmy młodzi, takie rzeczy się zdarzają. Ludzie mają głupie pomysły - mówi młody warszawianin. Właściciele klubów próbują temu przeciwdziałać, proponując np. firmowe taksówki. Policjanci z kolei podpowiadają - wszak można wyznaczyć niepijącego kierowcę, poprosić kogoś, by po nas przyjechał.

Reklama

Zobacz ostatnie wydanie naszego biuletynu.

Porozmawiaj na Forum.

RMF/PAP
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy