Skoda Kodiaq - skazana na sukces

Zupełnie nowy, duży SUV Skody ma wszelkie predyspozycje do tego, aby stać się bestsellerem. Widać to było już kiedy Czesi zaprezentowali Kodiaqa, a nasze wrażenia z pierwszych jazd testowych tym modelem, tylko te przypuszczenia potwierdzają.

Kodiak - Ursus arctos middendorffi, podgatunek niedźwiedzia brunatnego, żyjący na wyspie Kodiak. Kodiak - niewielkie, liczące około 6 tysięcy mieszkańców miasto w amerykańskim stanie Alaska. Niedźwiedź, wyspa i miasto Kodiak byłyby zapewne znane wyłącznie tubylcom oraz garstce zoologów i geografów, gdyby nie decyzja, że taką właśnie nazwę (z jedną drobną zmianą - ostatnie "k" zastąpiła litera "q"; być może dlatego, że istnieje już quad Yamaha Kodiak) będzie nosił nowy SUV Skody, który obok Superba, zostanie flagowym modelem czeskiej marki i ma spore szanse stać się jej kolejnym rynkowym hitem.

Reklama

Wokół kilku egzemplarzy Skody Kodiaq, pokazanych podczas jesiennego salonu samochodowego Mondial de l'Automobile w Paryżu, nieustannie kłębił się tłum ciekawskich. Aby zajrzeć do wnętrza i choćby na chwilę zasiąść za kierownicą tego auta należało odstać swoje w długiej kolejce. Z tym większą niecierpliwością oczekiwaliśmy pierwszej przejażdżki nową skodą. Taką okazję dało zaproszenie na dziennikarską "prezentację dynamiczną" (w odróżnieniu od wcześniejszych, statycznych) produkcyjnej wersji Kodiaqa, zorganizowaną na Majorce.

Polecieliśmy do Palma de Mallorca w pierwszej turze, jako jedyni przedstawiciele polskich mediów i... No właśnie, dla uniknięcia zbędnych dyskusji i komentarzy musimy od razu poczynić pewne zastrzeżenia. Aby kogoś dobrze i wszechstronnie poznać, trzeba z nim obcować na co dzień, spędzić długi czas, sprawdzić w różnych sytuacjach. My jeździliśmy Skodą Kodiaq krótko, na relatywnie niewielkim dystansie, z jednym pasażerem i lekkim bagażem, wyłącznie po asfaltowych drogach o dobrej nawierzchni. Jeździliśmy samochodem wyposażonym w niemal wszystkie dostępne udogodnienia, z najmocniejszym silnikiem i napędem na cztery koła. Nie wiemy zatem, jak pojazd ten spisywałby się w innej, niższej wersji. Z pełnym obciążeniem,  przy silnym, bocznym wietrze, na śniegu, szutrze czy na bezdrożach. Trudno też na początku życia modelu wyrokować na temat jego trwałości i niezawodności po 10 latach eksploatacji i 250 tys. km przebiegu. Na to wszystko przyjdzie jeszcze czas. Na razie możemy mówić jedynie o pierwszym wrażeniu. Z drugiej strony to przecież ono bywa często najważniejsze, zarówno w kontaktach z ludźmi, jak i z samochodami.

Skoda zdążyła już nas przyzwyczaić, że jej modele trudno przyporządkować do klasycznych segmentów. Nie inaczej jest z Kodiaqiem. Niby został on zbudowany w oparciu o jeden z wariantów platformy MQB, wykorzystywanej w Octavii, jednak kompaktowych rywali wyraźnie przerasta rozmiarami. Ze swoimi 4697 mm długości, 1882 mm szerokości, 1676 mm wysokości (z relingiem dachowym) i liczącym 2791 mm rozstawem osi będzie konkurował nie z Kią Sportage, lecz z Sorento i nie z Hyundaiem Tucsonem, ale z Santa Fe. Jest także zdecydowanie większy od Toyoty RAV4.

Już pierwsze zdjęcia Kodiaqa sprowokowały nałogowych wybrzydzaczy. Nie będziemy z nimi polemizować. Naszym zdaniem nowa Skoda, zwłaszcza osadzona na dużych, 19-calowych kołach, pod względem stylistycznym spełnia wszelkie wymogi stawiane dużym SUV-om. Nadwozie obfitujące w liczne, mocne przetłoczenia, z trójwymiarowym grillem i wąskimi reflektorami, budzi respekt i zaufanie. Całość jednoznacznie nawiązuje do linii wyznaczonej przez koncepcyjny model VisionS i najnowszego Superba - jest ostro, śmiało, trójkątnie i kwadratowo (nadkola!).

Wnętrze nie pozostawia żadnych wątpliwości, że zasiedliśmy w jednej ze Skód. Znajdziemy tu wiele elementów znanych już choćby ze wspomnianego Superba czy Octavii. Uwagę zwraca nowa, znacznie efektowniejsza niż dotychczas dźwignia zmiany biegów skrzyni DSG i dotykowy wyświetlacz pokładowego systemu informacji, łączności i rozrywki. Według danych katalogowych ma on przekątną 8 cali, ale co ciekawe wydaje się mniejszy niż ten montowany w modelu Superb. Może dlatego, że przyciski, w dotychczasowej wersji systemu Columbus otaczające ekran, zostały przeniesione na jego powierzchnię, oczywiście w nowoczesnej, dotykowej formie. To jednak w sumie drobiazg. Ważniejsze, że wyświetlacz prezentuje znakomitą wyrazistość obrazu.

Stanowi on także serce systemu Skoda Connect, z którego pomocą można połączyć się z portalem, udostępniającym mapy Google, usługi Google Street View i Google Earth. Skoda Connect, współpracująca ze specjalną aplikacją na smartfona, dostarcza ponadto wielu pożytecznych informacji na temat samochodu. Wspomniana aplikacja pozwala np. zdalnie sprawdzić stan paliwa w zbiorniku i powiadomić właściciela auta, jeżeli jest ono użytkowane niezgodnie z wcześniej przyjętymi założeniami. Pożyczyłeś samochód synowi, a on postanowił trochę zaszaleć na drodze albo wybrać się samowolnie na wycieczkę za miasto? Tatuś z pewnością się o tym dowie... Jest też funkcja eCall, czyli telefon alarmowy, który automatycznie łączy się z centrum ratunkowym, gdy w aucie zostaną odpalone poduszki powietrzne.

Bardzo długa jest lista wyposażenia Kodiaqa - standardowego oraz opcjonalnego - w różnego rodzaju nowoczesne "wspomagacze kierowcy". Figuruje na niej m.in. zestaw kamer, które nie tylko obrazują sytuację wokół samochodu, ale również symulują i wyświetlają jego widok z góry. Jest to bardzo przydatne przy manewrach parkingowych, zwłaszcza że boczne lusterka, jak to w nowych Skodach, nie imponują wielkością.

Spośród rozwiązań "simply clever", czyli typowych dla czeskiej marki pomysłowych udogodnień ułatwiających życie kierowcy i pasażerom, nam najbardziej spodobały się dwa zupełnie nowe. Osłona zabezpieczająca krawędź drzwi, samoczynnie wysuwająca się podczas ich otwierania oraz zagłówki, podtrzymujące głowy śpiących pasażerów. O takich oczywistych oczywistościach, jak parasole schowane w przednich drzwiach, lampko-latarka w bagażniku czy skrobaczka pod klapką wlewu paliwa nie ma nawet co wspominać. Do kategorii "bajery i wodotryski" zaliczylibyśmy natomiast możliwość zmiany koloru podświetlenia wnętrza - do wyboru jest 10 jego barw.

Współczesne Skody słyną z przestronności. Nie inaczej jest w Kodiaqu - szerokość kabiny sprawia, że na przednich fotelach nie ma mowy o mimowolnym trącaniu się łokciami. Pasażerowie na dwóch fotelach tylnych (można je przesuwać i regulować pochylenie ich oparć), będą, naszym zdaniem, podróżować nie mniej komfortowo niż pasażerowie Mercedesa klasy S. Miejsca jest naprawdę mnóstwo, i na nogi, i ponad głowami. Temu kto zasiądzie w środku, nie będzie już tak wygodnie, choćby ze względu na wysoki środkowy tunel. Trzeci rząd siedzeń, w wersji siedmiomiejscowej (to pierwsze takie auto w historii czeskiej marki), należy traktować wyłącznie awaryjnie. Zwłaszcza jeżeli chce się na nim przewozić facetów o wzroście ponad 185 cm. No, chyba, że lubią oni jeździć z głową między kolanami i kolanami przyciągniętymi maksymalnie do brzucha. My nie lubimy.

I jeszcze dwa słowa o bagażniku. Jest on ogromny, ma od 720 do 2065 litrów pojemności. Dzięki ruchomej podłodze po złożeniu oparć tylnej kanapy powstaje płaska powierzchnia załadunkowa. 

Wiemy, że narażamy się szydercom i zaprzysięgłym krytykom marki z "kurą" w logo, ale z pełną odpowiedzialnością twierdzimy, iż jakość materiałów, staranność montażu, wyposażenie i rozplanowanie wnętrza Skody Kodiaq, przynajmniej w wersji, którą mieliśmy okazję poznać bliżej na Majorce, bardzo zbliża ten samochód do segmentu premium. Na pewno Czesi nie mają żadnych powodów obawiać się porównań z Volkswagenem Tiguanem, nie wspominając nawet o konkurencji japońskiej.

Nabywca Skody Kodiaq będzie mógł wybierać spomiędzy pięciu turbodoładowanych jednostek napędowych: trzech benzynowych TSI (1.4 125 KM, 1.4 150 KM i 2.0 180 KM) i dwóch wysokoprężnych TDI (2.0 o mocach 150 KM oraz 190 KM). Skrzynie biegów to manualna oraz DSG (6- i 7-stopniowa).

Na Majorce jeździliśmy topowym dieslem. Jego osiągi (przyspieszenie od 0 do 100 km w 8,6 s) można uznać za wystarczające, ale z pewnością nie piorunujące. Obawy o dynamikę nielekkich bądź co bądź SUV-ów ze słabszymi silnikami, zwłaszcza z kompletem pasażerów na pokładzie i pełnym bagażnikiem, wydają się uzasadnione. Zresztą w rozmowie z nami jeden z wysokich rangą menedżerów Skody przyznał nieoficjalnie, że w ofercie Kodiaqa brakuje mu większego i mocniejszego diesla. Dlaczego go tam nie ma? Jak usłyszeliśmy, nie ze względu na wewnętrzne ustalenia koncernu, których celem, jak plotka głosi, jest pozycjonowanie czeskiej marki zawsze poniżej innych, czysto niemieckich marek Volkswagena, bo istnienie takich formalnych zakazów rzekomo powinniśmy włożyć między bajki. Jedynym powodem jest ponoć rachunek ekonomiczny i polityka Skody, która chce produkować samochody dla klientów kierujących się w swoich wyborach przede wszystkim rozsądkiem i sprzedawać je w rozsądnych cenach.

Skoro o rachunku ekonomicznym mówimy, to na zakończenie testowych jazd komputer pokładowy pokazał średnie spalanie na poziomie 9 l/100 km. To o wiele więcej niż wynikałoby z danych producenta. Na pochwałę zasługuje natomiast praca siedmiostopniowej dwusprzęgłowej skrzyni DSG oraz ogólna sprawność auta, które mimo swoich gabarytów i masy dzielnie pokonywało mokre od deszczu, bardzo kręte i strome serpentyny, a jednocześnie pozwalało na relaksującą jazdę autostradą.

Niestety, gładkie drogi Majorki nie przyniosły odpowiedzi na pytanie o komfort zawieszenia (opcjonalnie adaptacyjnego). Duży plus przyznajemy za to za dobre wyciszenie kabiny i pewne prowadzenie samochodu.

Użytkownicy aut takich, jak Kodiaq rzadko zjeżdżają nimi z asfaltu. Mimo to Skoda sumiennie podaje dane dotyczące możliwości terenowych tego pojazdu: kątów natarcia, zejścia, rampowego. Zwykłych kierowców najbardziej ucieszy wiadomość, że spory, 19-centymetrowy prześwit pozwala bez obaw pokonywać czeskim SUV-em wysokie krawężniki.

Podczas kolacji kończącej dzień testów prezes zarządu Skody Bernhard Maier zasiadł w gronie chińskich dziennikarzy (nieskromnie dodamy, że "pozachiński" świat mediów przy tym stole reprezentował jedynie wysłannik Interii). Zapewne nie przypadkowo. W końcu już teraz prawie co trzecia Skoda sprzedawana jest w ChRL. Zważywszy, że mieszkańcy tego ogromnego kraju ostatnio zupełnie zwariowali na punkcie SUV-ów, porzucając dotychczasową miłość do sedanów, Kodiaq jest tam skazany na sukces. Powodzeniem będzie cieszył się niewątpliwie także w Polsce, gdzie pojawi się w pierwszych miesiącach 2017 r z cenami zaczynającymi się od 89 900. Już teraz wiadomo, że popyt na ten model Skody przekroczy podaż.    

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama