Auto idealne na ślub

Praca dziennikarza motoryzacyjnego daje dużo frajdy, zwłaszcza podczas jazdy testowanym samochodem. Kiedy jednak przychodzi do opisania go, często zaczynają się schody i odwieczny problem - jak go ocenić?

Wynika to z tego, że nieraz testowane auto niczym nas nie zachwyciło i nigdy byśmy go nie kupili, ani nawet nie polecili znajomym. Sęk w tym, że mnóstwo osób ma inne oczekiwania i wymagania wobec samochodu niż my, a więc coś, co dla nas jest nudnym i topornym toczydełkiem, dla kogoś innego może być pojazdem idealnie dobranym do jego potrzeb.

Musimy zatem starać się, być jak najbardziej obiektywni, a najprostszą do tego drogą jest określenie, czy auto jest konsekwentne. Nie krytykujemy zatem mizernych osiągów, jeśli otrzymujemy w zamian niskie spalanie i nie czepiamy się auta z awersją do krętych dróg, jeśli tylko oznacza to izolację od dziur je pokrywających. Okazuje się jednak, że metoda ta nie zawsze się sprawdza - do naszej redakcji trafiło bowiem chyba najmniej konsekwentne auto na rynku, a my... chyba je lubimy. Ale zacznijmy od początku.

Mercedes klasy E, bohater naszego testu, przez lata dał się poznać, jako przestronny i niezwykle komfortowy samochód, o miłej dla oka stylistyce. Dlatego też trudno nam zrozumieć, jak ktoś mógł spojrzeć na projekt najnowszej generacji i powiedzieć: "Tak, to wspaniały projekt i godny kontynuator naszej linii stylistycznej". Jakby bowiem nie patrzyć, przednie światła pożyczono z lexusa GS, tylko że narysowano je od linijki, zaś z tyłu znajdziemy cytat z fiata stilo SW.

Reklama

Typowy Mercedes

Wnętrze zachowało na szczęście więcej "mercedesowatości", choć i tu linijka poszła w ruch przy projektowaniu środkowej konsoli. Na szczęście to, co na zdjęciach wygląda, jak ściana plastiku... cóż, jest ścianą plastiku, ale niezłej jakości i sprawia dobre wrażenie. Najmniejszych zastrzeżeń nie mamy za to do przestronności wnętrza (choć, oczywiście, pasażerowie z tyłu mogą narzekać na niską linię dachu), a także do bardzo wygodnych foteli. Dość powiedzieć, że poza elektryczną regulacją, są one również podgrzewane i wentylowane, a także mają pompowane boczki, podparcie pod uda oraz lędźwie, dzięki czemu każdy kierowca będzie miał wrażenie, iż są skrojone specjalnie dla niego.

Największe jednak zdziwienie czeka po włączeniu silnika - powita nas charakterystyczny dźwięk jednostki z zapłonem samoczynnym. Nigdy nie potrafiliśmy zrozumieć, dlaczego ktoś chciałby kupić kabrioleta z dieslem.

Cabrio z dieslem

Po pierwsze dlatego, że diesle, z założenia, mają obniżyć koszty na długich dystansach, zaś kabriolet, też z założenia, jest autem sezonowym i pokonującym niewielkie odległości. Poza tym, kiedy wyjedziemy na przejażdżkę za miasto, niemiły klekot skutecznie będzie nam przeszkadzał w rozkoszowaniu się scenerią i wiatrem we włosach.

Po kilku minutach jazdy czeka nas jednak kolejne zaskoczenie - jakimś cudem inżynierowie Mercedesa tak wyciszyli ten silnik, że kiedy już ruszymy, pracuje on bezgłośnie! Podczas spokojnej jazdy z otwartym dachem słyszeć będziemy jedynie ruch powietrza opływającego nadwozie oraz opony, ale żadnego dźwięku dobiegającego spod maski!

Twardy warkot i świst turbiny

Po dodaniu gazu usłyszymy twardy warkot i świst turbiny, ale wciąż nie będą to dźwięki niemiłe dla ucha i pozwalające określić rodzaj paliwa, na jakim pracuje silnik. Skoro już dodaliśmy gazu nie sposób nie poczuć gwałtownego przyspieszenia - to zasługa 231 KM i 540 Nm krzesanych z 3-litrowego V6. To wystarcza, aby rozpędzić ten spory kabriolet do 100 km/h w 6,9 s i osiągnąć (elektronicznie ograniczoną) maksymalną prędkość 250 km/h.

Pomimo zapewniania świetnych osiągów, silnik zachęca do zrelaksowanej jazdy, podobnie jak seryjna 7-biegowa skrzynia automatyczna, której działanie zauważymy jedynie wpatrując się w strzałkę obrotomierza. Do spokojnej jazdy zachęca również układ kierowniczy, nie zapewniający dobrej precyzji podczas szybszego pokonywania zakrętów.

Opcjonalny pakiet AMG

Dziwi za to niski komfort jazdy, zupełnie nie pasujący do samochodu z gwiazdą na masce. Rzut oka na listę opcji wyjaśnia wszystko - nasz egzemplarz wyposażono w opcjonalny pakiet AMG, w skład którego wchodzą, między innymi, sportowe zawieszenie i 18" alufelgi z oponami w rozmiarze 235/40 z przodu oraz 255/35 z tyłu. Znacznie lepiej zainwestować pieniądze, które wydalibyśmy na ten pakiet (14 107 zł) w opcje, które poprawią nasz komfort, a nie zmniejszą go.

Wart uwagi jest przede wszystkim innowacyjny system AIRCAP (3 744 zł dopłaty), zastępujący windshoot znany z innych kabrioletów. Jest to listwa z siatką, która podnosi się z przedniej szyby i sprawia, że powietrze nie wpada do kabiny, ale przelatuje nad nią.

Bez dachu nawet w chłodne dni

Drugim przydatnym dodatkiem jest AIRSCARF (2 496 zł dopłaty), czyli nawiewy w przednich zagłówkach tworzące szal ciepłego powietrza. Korzystając z tych dodatków (oraz oczywiście ogrzewania) możemy jeździć bez dachu nawet w chłodne dni. Sam dach, kiedy jest założony, zapewnia świetną izolację od zewnętrznego świata. Można nim operować przy prędkości do 40 km/h (w konkurencyjnym audi A5 można przy 50 km/h), zaś cała operacja zajmuje 26 s (czyli o 3 dłużej, niż zajmuje BMW serii 3 złożenie metalowego dachu). Sporym plusem jest za to duża sztywność nadwozia, z którą problemy ma większość kabrioletów.

Kto chciałby poznać przyjemność jazdy mercedesem bez dachu, ten musi wysupłać 251 500 zł. Tyle bowiem kosztuje testowana wersja z topowym dieslem, naturalnie bez wyposażenia opcjonalnego. Zaś dopłaty wymaga niemal każdy umilający jazdę dodatek - elektrycznie sterowane fotele (6 782 w ramach pakietu "Memory"), skórzana tapicerka (9 278 zł lub 12 398 zł, sztuczna skóra bez dopłaty), a nawet coś określanego jako "klimatyzacja komfortowa THERMOTRONIC" wyceniona na 3 201 zł.

Wygodny, szybki, oszczędny

W sumie koszt opcji w naszym egzemplarzu oscylował w okolicach 90 tys. zł. Drogo, ale konkurencja jest niewiele tańsza: w salonie audi i BMW zapłacimy za porównywalny samochód około 20 tys. zł mniej.

Podsumowując, mercedes E350 CDI cabrio, to wygodny, szybki i oszczędny (9,1 l/100 km w ruchu miejskim) samochód. Na dodatek wspaniale pasuje na ślub. Michał Domański

Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: silnik | pakiet | dopłaty | ślub | auto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama