Skoda Kodiaq Sportline. Czy to wciąż ciekawy model?
Skoda Kodiaq to model, który rozpoczął ekspansję na rynku SUV. Samochód został zaprezentowany w 2016 roku, a pięć lat później przeszedł lifting. W przyszłym roku, po 8 latach od premiery, w salonach pojawi się nowa generacja. A czy dziś wciąż warto się interesować Skodą Kodiaq?
Spis treści:
Sprawdzam to na przykładzie samochodu z mocny, benzynowym silnikiem i w wersji Sportline.
Skoda Kodiaq - nadwozie
Jak wspomniałem Skoda Kodiaq debiutowała w 2016, dziś ma więc solidny, siedmioletni staż rynkowy. Nic więc dziwnego, że do widoku tego samochodu na drogach, zdążyliśmy się przyzwyczaić, tym bardziej, że przeprowadzony w 2021 roku lifting nie był szczególnie spektakularny.
Samochód otrzymał jedynie przeprojektowane zderzaki i tylny spojler. Zmianą, którą najłatwiej dostrzec, jest inny kształt reflektorów, które stały się wyraźnie węższe, a w wysokich wersjach wyposażeniowych, jak np. testowany Sportline, standardowo są wykonane w technologii Full LED Matrix.
A skoro przy w wersji Sportline jesteśmy - samochód wyróżnia się głównie czarnymi akcentami nadwozia (jak osłona chłodnicy, nakładki na progi i nadkola oraz relingi) oraz specjalnym wzorem 20-calowych felg.
Skoda Kodiaq Sportline
Skoda Kodiaq - wnętrze
Kabina również zmieniła się niewiele. Wprowadzono nowe fotele i system inforozrywki. W testowanym samochodzie oparto go o dotykowy ekran wielkości 10,25 cala, zaś przed kierowcą znalazł się kolejny ekran, cyfrowych zegarów, o przekątnej 9,2 cala.
Nowa jest również wielofunkcyjna kierownica, a system Travel Assist obejmuje aż 8, a nie 5 systemów asystujących kierowcy.
Jednym słowem, wnętrze stało się bardziej nowoczesne, jednocześnie zastosowano materiały wysokiej jakości. Skoda pod tym względem coraz bardziej zbliża się do marek premium.
Kodiaq to największy SUV w gamie Skody. Dlatego nie można narzekać na brak miejsca. Rozstaw osi (279 cm) jest wystarczający, by cztery osoby podóżowały w naprawdę komfortowych warunkach. Imponuje również bagażnik, który w wersji pięciomiejscowej (Kodiaq występuje również w wersji siedmioosobowej) ma aż 835 litrów pojemności. Złożenie tylnej kanapy powiększa przestrzeń bagażową do 2065 litrów.
Skoda Kodiaq - wrażenia z jazdy i dane techniczne
190-konny benzynowy silnik 2.0 TSI, który pracuje pod maską testowanego samochodu to środkowa z trzech benzynowych jednostek dostępnych w Kodiaq (opcja słabsza to silnik 1.5 TSI o mocy 150 KM; mocniejsza - 2.0 TSI o mocy 245 w Kodiaq RS). Poza tym dostępny jest dwulitrowy diesel, który występuje w dwóch wariantach - o mocy 150 lub 200 KM.
Jednostka napędowa współpracuje w dwusprzęgłową przekładnią DSG o siedmiu przełożeniach, za pośrednictwem której moment obrotowy (320 Nm) trafia na wszystkie koła.
Według danych technicznych Skoda Kodiaq rozpędza się do 100 km/h w 7,6 s, a jej prędkość maksymalna wynosi 215 km/h.
Jak ten układ napędowy sprawdza się w praktyce? W dużej mierze zależy to od wybranego trybu jazdy. W zależności od preferencji kierowcy zmienia się wówczas m.in. sposób tłumienia nierówności, siła wspomagania kierowcy, reakcja na gaz, sposób zmiany przełożeń czy dźwięk silnika (który w pewnej mierze generowany jest również z głośników).
Jeśli będziemy chcieli jeździć dynamicznie, wystarczy ustawić tryb Sport i auto chętnie reaguje na każdy dotyk pedału gazu, a biegi zmieniane są przy wyższych obrotach. W trybie normalnym, gaz trzeba nacisnąć mocniej, a przy potrzebie gwałtownego przyśpieszenia, może być konieczne poczekania aż przekładnia zredukuje biegi.
Skoda Kodiaq - podsumowanie i cena
Skoda Kodiaq to duży i dobrze wyposażony SUV, dlatego nie należy się spodziewać, że będzie samochodem tanim, szczególnie, że posiada napęd wszystkich kół, mocny silnik i zautomatyzowaną skrzynię biegów.
Bazowe ceny Kodiaq Sportline z dwulitrowym silnikiem benzynowym o mocy 190 KM zaczynają się od 183 350 zł (wersja Style, słabiej wyposażone Amibiton nie jest dostępna), zaś wersja Sportline jest wyceniona na 192 500 zł.
Jednak testowany, doskonale wyposażony egzemplarz wyceniono na 223 57 zł. Wyposażenie opcjonalne kosztowało więc niespełna 30 tys. zł, a na tę kwotę złożyły się m.in. 20-calowe felgi wycenione na 3950 zł, a także czerwony lakier (4100 zł), pakiet Komfort (9650 zł), pakiet Travel Assist (3900 zł) czy elektrycznie odhylany hak holowniczy (3700 zł).
220 tysięcy za Skodę może się wydawać kwotą wygórowaną. Jednak rzut oka na cenniki samochodów konkurencyjnych prowadzi do szybkich wniosków, o może Koidaq nie jest wybitną okazją cenową, ale jednak nie jest to też kwota przesadzona. Za te pieniądze otrzymujemy przecież dużego SUV-a z napędem na cztery koła, automatyczną przekładnią i bardzo bogatym wyposażeniem.
I stawiam dolary przeciwko orzechom, że druga generacja Skody Kodiaq, która w salonach pojawił się w 2024 roku, będzie droższym samochodem.