Używane. Prestiż na ropę

Jeszcze kilkanaście lat temu samochód był luksusem. Dzisiaj, większość ludzi traktuje go po prostu, jak narzędzie pracy - metalową puszkę, która ma za zadanie tanio, wygodnie i bezpiecznie przetransportować pasażerów z punktu A do punktu B.

Na szczęście jest jeszcze spora grupa pasjonatów, dla których poza kosztami eksploatacji liczy się też coś więcej. Styl, osiągi, prowadzenie czy poziom wyposażenia to cechy, które często decydują o wyborze konkretnego auta. Niestety, żeby być wybrednym, najpierw trzeba być bogatym. Na szczęście, w świecie motoryzacji znajdziemy kilka wyjątków od tej reguły. Jednym z nich jest np. lancia lybra.

Reklama

Wprawdzie w większości krajów Lancia kojarzona jest głównie z rajdowymi sukcesami legendarnej delty, ale Polacy doskonale wiedzą, że włoski producent specjalizuje się również w produkcji reprezentacyjnych limuzyn. W Polsce samochody ze znaczkiem Lancii od wielu lat służą do wożenia vipów, modele takie jak kappa czy thesis najłatwiej spotkać w okolicach ulicy Wiejskiej w Warszawie.

Wprawdzie lybra nigdy nie była tak prestiżowym modelem, jak jej większe siostry, ale producent wcale nie traktował jej, jak gorszego dziecka. Samochód to w końcu reprezentant klasy premium, więc we wnętrzu każdego egzemplarza odnajdziemy: co najmniej cztery poduszki powietrzne (oczywiście pod warunkiem, że auto nie było mocno rozbite), elektrycznie sterowane szyby i lusterka oraz zintegrowany z radiem komputer pokładowy (ISC). Niemal każda lybra może się również pochwalić tapicerką wykonaną z weluru lub alcantary, dwustrefową automatyczną klimatyzacją i zmienairką CD. Szczególnie zadowolenie powinni być fani dobrego grania. Duża część aut dostępnych na polskim rynku ma na pokładzie zaprojektowany specjalnie dla tego modelu system audio sygnowany przez Bose (7 głośników, w tym subwoofer, siedmiokanałowy wzmacniacz, moc muzyczna systemu 220 W).

Gumowce do garnituru?

Podstawowy silnik o pojemności 1,6 l. jest jak Yeti. Podobno ktoś, gdzieś go kiedyś widział. I nie ma się czemu dziwić, bowiem moc 106 KM i przyspieszenie do 100 km/h w 12,1 s. pasują do Lancii jak gumowce do garnituru.

Pod maską lybry zdecydowanie lepiej radzi sobie motor 1,8 VVT VIS (zmienne fazy rozrządu, zmienna geometria układu dolotowego- tzw. "dynamiczne doładowanie") rozwijający 130 KM. Samochód z tym silnikiem rozpędza się do setki w 10,3 sekundy, prędkość maksymalna nieznacznie przekracza 200 km/h. Spośród jednostek benzynowych, właśnie ten silnik wydaje się być najlepszym wyborem. Zużycie paliwa w jeździe miejskiej oscyluje w granicach 10 l./100 km, w trasie bez problemu uda nam się zejść do poziomu 8 l./100 km.

Niestety, fani mocnych wrażeń przyzwyczajeni do znanych z kappy czy themy dwulitrowych, doładowanych jednostek 4.16 i 5.20 (o mocach 205 KM i 220 KM) będą rozczarowani ofertą silnikową. Najmocniejszy benzynowy silnik lybry ma pojemność dwóch litrów i rozwija moc 150 KM. Podobnie, jak jednostka 1,8 l. wyposażony jest w zmienne fazy rozrządu oraz zmienną geometrię układu dolotowego. Niestety, poza nieco lepszą elastycznością, nie można się po nim spodziewać dużo lepszych osiągów. Pierwsza setka pojawia się na liczniku po niecałych 10 sekundach, prędkość maksymalna to 201 km/h. Co więcej, poza tym, że silnik zużywa więcej paliwa (pięć cylindrów), jest też dużo trudniejszy w eksploatacji. Dla przykładu, wymiana rozrządu może oznaczać konieczność wymontowania jednostki z komory silnikowej.

Premium na ropę

Co w polskich warunkach nikogo chyba nie dziwi, większość oferty na rynku wtórnym stanowią samochody z silnikami wysokoprężnymi. I bardzo dobrze, bowiem stosowane w Lancii silniki JTD konstrukcji Fiata, to jedne z lepszych konstrukcji na rynku. Podstawowy 1,9 JTD rozwija moc 105 KM i dysponuje momentem obrotowym 255 Nm (przy 2000 obr./min). Przyspieszenie do 100 km/h w czasie 10.8 s. uznać należy za dobry wynik, zużycie paliwa na poziomie 6,5-7,5 l./100 km, również ujmy mu nie przynoszą. Silnik, jak przystało na włoskiego diesla, charakteryzuje się również wysoką kulturą pracy, o jakiej właściciele niemieckich TDI mogą jedynie pomarzyć. Jednostka wyposażona jest oczywiście we wtrysk paliwa oraz turbosprężarkę (o stałej geometrii) i intercooler. W 2001 roku moc silnika podniesiona została do 110 KM (nowe wtryskiwacze i turbina o zmiennej geometrii łopatek), ostatnie roczniki (po 2001 roku) mogą się pochwalić mocą 115 KM i 275 Nm momentu obrotowego.

Amatorzy mocniejszych wrażeń mogą pokusić się o wysokoprężną, pięciocylindrową jednostkę 2,4 l, która w zależności od rocznika, rozwija 136 KM (1999 - 2000), 140 KM (2001-2001) lub 150 KM (od 2002). Moment obrotowy w każdej specyfikacji przekracza 300 Nm, co wpływa na łatwe przyspieszanie (0-100 km/h 9,4 s, Vmax 214 km/h). W tym przypadku trzeba się jednak liczyć z większym zużyciem paliwa. W mieście, bez problemu przekroczmy wartość 8l./100 km.

Włoszczyzna dobra do zupy?

O awaryjności włoskich samochodów krążą legendy. Niestety, nie bezpodstawnie. Oczywiście większość z nich śmiało możemy włożyć między bajki, ale prawdą jest, że właściciel lancii powinien mieć w sobie coś z Włocha, a dokładniej urzekającą beztroskę. Samochód nie należy do elity bezawaryjności, chociaż usterki wykluczające z jazdy to rzadkość. Przeważnie najwięcej problemów sprawia elektryka. Obluzowujące się styki poduszek powietrznych (kostka pod fotelem) sprawiają, że często na desce rozdzielczej zapala się kontrolna informująca o awarii systemu, przestają świecić żarówki (zazwyczaj pomaga organoleptyczne "poproszenie" reflektora o współpracę), lepsze i gorsze dni miewają siłowniki elektrycznie sterowanych szyb i centralnego zamka.

W jednostkach o zapłonie iskrkowym, trzeba być również przygotowanym na awarie tzw. "wariatora", czyli mechanizmu odpowiadającego za zmienne fazy rozrządu. Jego zużycie objawia się charakterystycznym stukaniem (po odpaleniu silnik brzmi jak diesel). Usterka może doprowadzić do zerwania paska rozrządu. Najlepiej po zakupie od razu wymienić ten element razem z kompletnym rozrządem (koszt wariatora to ok 350 zł).

W silnikach wysokoprężnych dość często zdarzają się usterki przepływomierzy. Stosunkowo szybko poddają się też turbosprężarki, chociaż awarie tych ostatnich to przeważnie wynik niewłaściwego traktowania. Standardową usterką jest również zawieszanie się zaworu recyrkulacji spalin, chociaż w polskich warunkach naprawa kończy się przeważnie na zaślepieniu go blaszką za 5 zł, co prawdę mówiąc sprawca się nie najgorzej, pomijając oczywiście wpływ na środowisko.

Najtaniej nie znaczy tanio

Lybra to chyba najtańsza przepustka do elitarnej klasy premium. Dobrze utrzymane samochody dostępne są w bardzo przystępnych cenach. Zadbane auto uda nam się kupić już za 10-11 tys. sł. Co ciekawe, utrzymanie samochodu, oczywiście pod warunkiem, że znajdziemy warsztat, który ma o aucie jako takie pojęcie, nie powinno być przesadnie drogie. Świetne właściwości jezdne lybra zawdzięcza bliskiemu pokrewieństwu z alfą romeo 156 (ta sama płyta podłogowa i większość elementów zawieszenia). W podwoziu znajdziemy również podzespoły fiatów marea i multipla. Najwięcej problemów mogą stwarzać przednie wahacze, które niezbyt dobrze tolerują stan polskich dróg oraz gumowe końcówki stabilizatorów. Cały wahacz (zamiennik) można jednak kupić za 150 zł-200 zł, a polscy mechanicy opracowali już metodę wymiany "niewymienialnych" silentblocków. Pamiętajmy jednak, że chociaż opinie o włoskich samochodach bywają skrajnie różne, lybra jest bezpośrednim konkurentem takich aut, jak audi A4, BMW 3 czy mercedes klasy C. O kosztach utrzymania na poziomie fiata bravo możemy więc zapomnieć.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: używana | ropa naftowa | samochody | paliwa | Po prostu | silnik | prestiż
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy