Wiosenne przeglądy samochodu to mit, relikt PRL

Wiosenne przeglądy samochodu to mit, relikt PRL. Owszem, kilkadziesiąt lat temu pojazdy po zimie wymagały specjalnych zabiegów, ale kiedyś auta były prymitywne, a zimy znacznie mroźniejsze. Czy jest więc coś, o czym powinniśmy pamiętać szykując samochód na wiosnę?

Sprawdź olej, wymień płyn, skoryguj luzy, zadbaj o hamulce... - poradników na ten temat jest wiele. Nie mniej niż porad, dotyczących przygotowania auta do zimy. Tak naprawdę jednak wszelkie wskazówki tego typu to spadek po dawnych czasach, wbijane do głowy czynności obsługowe godne takich klasyków, jak Syrena, Warszawa, Moskwicz czy Polonez.

Dzisiaj już nikt nie owija resorów specjalnym płótnem z warstwą grafitowego smaru. Nie dokręca nakrętek, nie czyści gaźnika ani osadnika pompy paliwowej. Nie trzeba też regulować naciągu paska wentylatora, ani luzu łożysk kół. Nikomu do głowy nie wpadnie, by dokręcać śruby mocujące obudowę skrzyni biegów. Poza tym zawieszenie nie wymaga sezonowego smarowania trzema różnymi smarami (jak w Syrenie 102), a przerywacz czy akumulatory są już bezobsługowe. Auta, choć generalnie mniej trwałe niż kiedyś, są też coraz mnie wymagające. Dzisiaj wystarczy, że wymienisz opony, pojedziesz na myjnię i sprawa gotowa.

Reklama

- Jeśli przez cały rok dbamy o samochód, jest on utrzymywany w jako takiej kondycji, to nie ma potrzeby wykonywania specjalnych zabiegów akurat na wiosnę, czy na zimę - wyjaśnia Marek, mechanik z jednego z podwarszawskich serwisów samochodów. - Kiedyś lista okresowych czynności obsługowych wpisana była w instrukcję obsługi samochodu. Dla FSO Warszawa niektóre z nich należało dokonywać przed każdym wyjazdem! Pozostałe co 500 i 1000 km. Współczesne samochody są pod tym względem znacznie przyjaźniejsze.

Obowiązkowy przegląd

Zgodnie z przepisami, każdy samochód musi stawić się na badanie techniczne raz w roku. Nowe auta dostają takie badanie na trzy lata, po nich na kolejne dwa, następne odbywają się co rok. To świetna okazja, by sprawdzić stan podwozia, hamulców, układu wydechowego czy kierowniczego. Poza tym, jeśli zauważymy jakieś usterki w trakcie zimy czy latem, to od razu je naprawiajmy.

Co więc można zrobić w ramach wiosennego przeglądu? Dobrze jest umyć nadwozie i wypłukać zakamarki podwozia. Zwykły program na myjni automatycznej wystarczy, miłośnicy prac weekendowych mogą pojechać na myjnię samoobsługową. Silnika nie polecamy jednak myć wysokim ciśnieniem. Jeśli nie ma wycieków spod głowicy i przewodów gumowych, najlepiej zostawić go w spokoju, zgodnie z zasadą: "nie poprawiaj tego, co działa". Porządne wymycie karoserii może odkryć ogniska korozji. Z ich naprawą nie czekajmy do zimy.

Punktem obowiązkowym są oczywiście opony. Czas już najwyższy zmienić je na letnie, przy okazji kontrolując ich ciśnienie. Pamiętajmy też o sprawdzeniu dokręcenie kół po paru dniach i zwróćmy uwagę, czy po wymianie nie "biją" podczas jazdy z większą prędkością. Jeśli tak, konieczne może okazać się ich ponowne wyważenie. Płyn do spryskiwacza dolewamy teraz letni, a wycieraczki, zgodnie z poradnikiem: "przygotuj auto do zimy", wymieniliśmy kilka miesięcy temu. Będą więc jeszcze sprawne.

Oprócz mycia nadwozia, wymiany opon, warto też wyczyścić samochód w środku. Ale jeśli dbamy o porządek na co dzień, nie zajmie nam to więcej niż 5 minut z odkurzaczem na stacji benzynowej. Warto także odgrzybić klimatyzację i wymienić filtr kabinowy.

Zk

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama