Szkoda całkowita po powodzi. Na jakie odszkodowanie można liczyć?
Powódź, która objęła rozległe regiony Dolnego Śląska i Opolszczyzny, nie oszczędziła również samochodów. W wielu miejscach poziom wody podnosił się tak szybko, że ratując zdrowie i życie właściciele nie mieli szansy ewakuować aut na wyżej położone tereny. Oznacza to, że wkrótce w ogłoszeniach pojawią się dziesiątki aut po zalaniu i szkodzie całkowitej. I nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo - po otrzymaniu odszkodowania za zalane samochody - wielu właścicieli zostanie z problemem spieniężenia wraku uszkodzonego przez wodę pojazdu. Kto dostanie odszkodowanie za zalane auto i na jaką wysokość odszkodowania mogą liczyć pokrzywdzeni kierowcy?
Niestety - obowiązkowe ubezpieczenie OC posiadaczy pojazdów mechanicznych chroni jedynie przed odpowiedzialnością cywilną w przypadku spowodowania przez nas szkody. Na odszkodowanie za uszkodzony przez powódź samochodów liczyć mogą wyłącznie ci szczęśliwcy, których pojazdy objęte były dobrowolnym ubezpieczeniem Autocasco.
W przeciwieństwie do obowiązkowego ubezpieczenia OC - w przypadku ubezpieczeń dobrowolnych - towarzystwa ubezpieczeniowe mają o wiele większą swobodę w formułowaniu tzw. ogólnych warunków ubezpieczenia. To właśnie tam znajdziemy wszelkie wyłączenia czy zastrzeżenia dotyczące zasad, na jakich ubezpieczyciel przejmuje odpowiedzialność za szkodę. Woda, która sieje spustoszenie w elektronice i potęguje procesy korozyjne, to jeden z największych wrogów samochodu. Śmiało można więc zakładać, że w przypadku zalanych przez powódź pojazdów większość szkód zakwalifikowanych zostanie jako tzw. szkody całkowite. Co to oznacza dla właścicieli samochodów?
Większość ubezpieczycieli orzeka ją, gdy koszty przywrócenia pojazdu do stanu sprzed szkody przekraczają 70 proc. jego wartości na dzień sprzed wystąpienia zdarzenia. W rzeczywistości, w przypadku ubezpieczeń nieobowiązkowych, do których należy polisa AC, procentowy udział może być nieco inny i - w zależności od ubezpieczyciela - wahać się w granicach 60-80 proc. Czy takiego właśnie odszkodowania może się spodziewać właściciel zalanego przez powódź samochodu?
Likwidacja szkody z polisy AC w zasadzie nie różni się od postępowania w przypadku szkody z OC, a często jest nawet łatwiejsza. W przypadku zdarzeń losowych, jak np. powódź, nie potrzebujemy chociażby policyjnej notatki z miejsca kolizji. W większości przypadków wystarczy zgłosić szkodę przez infolinię i czekać, aż skontaktuje się z nami przedstawiciel ubezpieczyciela.
Obecnie - z uwagi na skalę powodzi, jaka objęła m.in. Dolny Śląsk i Opolszczyznę - może to potrwać kilka dni. Na szczęście ubezpieczyciele już informują, że robią wszystko, by wprowadzić uproszczone procedury likwidacji i wysyłają w teren większą liczbę swoich pracowników. Gdy nasza szkoda zostanie zarejestrowana nie pozostaje nic innego, niż czekać na pojawienie się likwidatora szkód, zwanego potocznie (błędnie) rzeczoznawcą. Jego rolą będzie określenie rozmiaru szkody i sporządzenie operatu szacunkowego.
W nim znajdziemy m.in. szacowaną wartość pojazdu sprzed zalania i ogół kosztów związanych z usunięciem wywołanych przez wodę szkód. Warto zdawać sobie sprawę, że wycena sporządzona przez przedstawiciela firmy ubezpieczeniowej nie jest ostateczna i można się od niej odwołać. Zaniżanie faktycznej wartości pojazdu czy wysokości powstałych szkód to - niestety - częsta praktyka wśród ubezpieczycieli. Można się od niej odwołać, np. posiłkując się opinią niezależnego rzeczoznawcy (nie jest niezbędna!), ale w takim przypadku koszty sporządzenia przez niego opinii pokryjemy z własnej kieszeni
Prawidłowa wycena ma fundamentalne znaczenie, bo rzutuje na ostateczną wysokość odszkodowania. Przykładowo - wysoka wartość wraku oznaczać będzie niższą wysokość odszkodowania. Dlaczego? Nieliczni ubezpieczyciele oferują ubezpieczenie pokrywające 100 proc. wartości pojazdu na dzień sprzed wystąpienia szkody. Pozostali (zdecydowana większość) posiłkuje się mechanizmami wypracowanymi przy likwidacji szkód z ubezpieczenia OC. W przypadku szkody całkowitej, właściciel uszkodzonego pojazdu otrzymuje kwotę stanowiącą różnicę między wartością pojazdu sprzed szkody, a - oszacowaną przez likwidatora - wartością wraku.
Przykładowo, jeśli woda zalała pojazd o wartości 40 tys. zł, a ubezpieczyciel orzekł szkodę całkowitą (koszt naprawy przekroczył 70 proc, czyli 28 tys. zł), kluczową dla wysokości wypłaconego odszkodowania będzie wycena wraku. Ubezpieczyciel odejmie ją od wartości auta sprzed szkody, a uzyskaną różnicę wypłaci poszkodowanemu właścicielowi. I zostawi kierowcy wrak pojazdu. W najgorszym przypadku właściciel zalanego auta otrzyma więc 70 proc. wartości pojazdu (28 tys. zł) i zachowa - wyceniony na 12 tys. zł - wrak samochodu. Oczywiście wiele firm ubezpieczeniowych pomaga w pozbyciu się takich pojazdów (wraków), ale często trudno jest znaleźć nabywcę, który odkupi od nas wrak po oszacowanej przez ubezpieczyciela cenie.
Dlaczego ubezpieczyciel traktuje - z pozoru bezwartościowy - wrak jako część "majątku", który pozostaje we władaniu właściciela? Bo, chociaż słowa "szkoda całkowita" brzmią jak wyrok, w rzeczywistości takie sformułowanie funkcjonuje wyłącznie w świecie towarzystw ubezpieczeniowych. Nie znajdziemy go w żadnych aktach prawnych, jak chociażby Prawie o ruchu drogowym. Oznacza to, że - przynajmniej teoretycznie - nic nie stoi na przeszkodzie, by właściciel wyremontował swój pojazd i przywrócił go do normalnego użytkowania. Tylko od niego zależą więc dalsze losy pojazdu, który może trafić na rynek wtórny lub na złom. Nie ma w Polsce żadnych przepisów, które zakazywałyby ponownej rejestracji, handlu lub wprowadzania do ruchu aut po tzw. "szkodzie całkowitej", więc - w opinii ubezpieczycieli - stanowią one taki sam towar, jak pojazdy sprawne technicznie.
Podsumowując, w przypadku szkody całkowitej w ramach odszkodowania otrzymamy najczęściej 70 proc. wartości pojazdu na dzień sprzed wystąpienia szkody i zachowamy jego wrak. Mówiąc o ubezpieczeniach warto jeszcze przypomnieć, że - nawet jeśli woda doszczętnie zniszczyła nasze auto i nie nadaje się ono do odbudowy - do momentu zezłomowania stanowi ono pełnowartościowy samochodów objęty ustawą o ubezpieczeniach obowiązkowych. Na właścicielu ciąży więc obowiązek posiadania ciągłości polisy OC.