Sezon zmiany opon. Fortuna za ich przechowanie!

Listopad to okres żniw dla warsztatów wulkanizacyjnych. Wraz z pierwszymi przymrozkami przed punktami wymiany opon ustawiają się kolejki.

Za samo przełożenie opon (zdjęcie z obręczy i założenie opony wraz z wyważeniem), w zależności od średnicy koła (i regionu), zapłacimy między 60 a 100 zł. Na cenę usługi wpływ ma m.in. obecność czujników ciśnienia czy stan zaworów (większość wulkanizatorów namawia do wymiany zaworu przy każdej zmianie opon). 

Coraz większą popularnością cieszy się też, stosunkowo nowa, usługa przechowywania opon. W tym przypadku koszty często zależą od... zasobności klienta. Przykładowo - za "sezonowanie" kompletu czterech kół we Wrocławiu zapłacimy między 100 a 150 zł. Znamy jednak przypadki, w których warsztat liczy sobie za taką usługę - uwaga - 450 zł! Na taką kwotę przechowanie opon przez sezon wycenił niedawno jednemu z naszych czytelników pewien wulkanizator z... warszawskiego Wilanowa. Widać w mentalności "warsztatowców" niewiele się zmienia - cennik zdecydowanie zależy od tego, kiedy i jakim autem pojawimy się u "mechanika"...

Reklama

O czym należy pamiętać decydując się na przechowywanie opon "we własnym zakresie"? Pamiętajmy, że - zgodnie z obowiązującym prawem - nawet trzyletnie opony wciąż mogą być sprzedawane jako produkt "fabrycznie nowy". Trzeba też zdawać sobie sprawę z faktu, że opony do nietypowych aut (chociażby Bugatti Veyron) powstają w krótkich partiach produkcyjnych i często zdarza się, że trafiają do pojazdu nawet w 5 czy 8 lat od wyprodukowania! Wniosek? Procesy starzeniowe można skutecznie opóźnić - kluczem jest tu właśnie odpowiednie przechowywanie.

Na zjawisko nazwane powszechnie starzeniem się gumy wpływa kilka czynników. Najważniejsze to: promieniowanie UV, temperatura i wilgoć.

Wbrew pozorom, przechowywanie opon w workach z tworzyw sztucznych nie ma jedynie na celu poprawy estetyki naszego garażu czy piwnicy. Te stanowią właśnie barierę dla - zabójczego dla gumy - promieniowania UV. Mówiąc krótko - oponom szkodzi długotrwała ekspozycją na światło (zarówno słoneczne, jak i sztuczne). Ciemna piwnica jest więc całkiem rozsądnym pomysłem! Trzeba jednak pamiętać, by w pomieszczeniu gdzie trzymamy nasze "gumy" nie było pracujących urządzeń elektrycznych, takich jak np.: transformatory, prostowniki czy generatory. Działając wytwarzają one bowiem - bardzo szkodliwy dla opon - ozon. To właśnie on - w połączeniu z promieniami UV - odpowiada za powstawanie pęknięć gumy.

A jeśli już o pęknięciach mowa - przejdźmy do kolejnej ważnej kwestii - wilgoci. W czasie eksploatacji opony mają przecież częsty kontakt z wodą więc, w teorii, nie powinno to mieć większego znaczenia. Problem w tym, że - właśnie za sprawą spękań - wilgoć przedostaje się do wewnętrznych warstw opony. Jedną z nich jest np. stalowe opasanie. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że stal i woda to prosty przepis na korozję. Ta dotycząca opon jest szczególnie groźna. Stalowe wzmocnienia odpowiadają przecież za nośność. Większość niezwykle groźnych "wystrzałów" opon wiąże się właśnie z osłabieniem/uszkodzeniem stalowego opasania lub osnowy tekstylnej.

O czym jeszcze warto pamiętać? Unikajmy składowania opon w pobliżu źródeł ciepła. Długotrwała ekspozycja na wysokie temperatury może spowodować nieodwracalne zmiany w strukturze cząsteczkowej gumy - wszelkiego rodzaju instalacje grzewcze, piecyki i urządzenia elektryczne nie powinny znajdować się w bliskiej odległości od opon.

Co do optymalnej pozycji dla kół/opon głosy są podzielone. Producenci najczęściej przechowują je na stojakach, w pionie. Wojskowa praktyka dodaje do tego jeszcze okresowy obrót koła, by zmienić rozkład naprężeń. Nie ulega jednak wątpliwości, że najlepszym pomysłem jest przechowywanie opon na felgach i utrzymywanie w nich nominalnego, zalecanego przez producenta, ciśnienia.

Paweł Rygas


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy