Polska w okowach mrozu. Co zrobić, gdy samochód nie chce zapalić?
Nad Polskę dotarła fala mrozów. W tych warunkach samochodowe akumulatory często odmawiają współpracy i silnika nie da się uruchomić. Dawniej rozwiązanie tego problemu było proste - auto można było zapalić na pych. Dziś jednak takie uruchamianie silnika jest praktycznie niemożliwe, a do tego może się skończyć kosztowną awarią.
Starsi kierowcy doskonale wiedzą, na czym polega uruchamianie samochodu na pych. Gdy w aucie rozładował się akumulator, należało samochód rozpędzić siłą mięśni, kierowca puszczał sprzęgło na drugim biegu i silnik zaczynał pracować. Czasami brało się auto na hol i wykorzystywało do tego linkę holowniczą oraz drugi samochód. W końcu silnik startował, a samochód jechał dalej.
Dzisiaj takie metody są raczej niewskazane, ale warto wiedzieć, w jakich sytuacjach można je zastosować. Nie wiadomo, kiedy taka wiedza może się znów przydać.
W sprawnym samochodzie do uruchomienia silnika służy rozrusznik, który po przekręceniu kluczyka przesyła impuls do koła zamachowego, a wał korbowy po rozpędzeniu rozpoczyna pracę tłoków. Wtedy zaczyna się podawanie paliwa do komory spalania i silnik rozpoczyna pracę. Gdy akumulator nie jest w stanie obrócić rozrusznika należało poradzić sobie inaczej, czyli przez uruchomienie samochodu na pych lub ho
Koło zamachowe i wał korbowy ruszają dzięki sile mięśni lub drugiego samochodu a nie dzięki rozrusznikowi. Wprawiają je w ruch kręcące się koła.
Żeby uruchomienie pojazdu było możliwe, potrzebna jest duża siła. Na początek, żeby ruszyć z miejsca samochód, a następnie rozpędzić go do takiej prędkości, żeby wał korbowy uruchomił proces spalania w silniku i zaczął samodzielnie pracować. Konieczne jest przekręcenie kluczyka w stacyjce, a także wrzucenie drugiego biegu.
Do awaryjnego uruchamiania samochodu najlepiej skorzystać z pomocy kilku osób. W tym czasie kierowca skupia się na odpowiednim operowaniu pedałami i kierownicą. Zadba o to, by samochód (pozbawiony wspomagania kierowcy i hamulców) w nic nie uderzył oraz w odpowiednim momencie puści sprzęgło, dzięki czemu silnik zaskoczy.
Metoda uruchamiania silnika na pych lub hol była praktykowana przez lata z sukcesami. Sprawdzała się tylko w przypadku aut z nieskomplikowanymi silnikami benzynowymi. W przypadku nowych samochodów nie warto próbować uruchamiania silnika bez użycia rozrusznika.
Jeśli podczas pchania lub holowania samochodu kierowca zbyt gwałtownie zwolni sprzęgło, może dojść do przestawienia faz rozrządu, a nawet zerwania jego napędu. Ostatni przypadek występuje najczęściej w autach z dużymi przebiegami lub niewłaściwie działającym napinaczem rozrządu.
Ryzyko jest duże, ponieważ rozrusznik rozpoczynający pracę startuje od zerowych obrotów, ale szybko i jednostajnie rozpędza elementy silnika. W przypadku metody na pych lub ciąg dochodzi do nagłego szarpnięcia. Dlatego stosując tę metodę rekomenduje się użycie wysokiego biegu, a następnie bardzo wolne i płynne zwalnianie sprzęgła.
Odpalanie samochodu na pych lub hol jest szkodliwe dla dwumasowego koła zamachowego, które musi w takiej sytuacji skompensować powstające nagle siły. Zwykle nie ulega ono natychmiastowemu uszkodzeniu, ale trzeba się liczyć z tym, że jego żywotność będzie znacząco ograniczona. Dwumasowe koła zamachowe to już nie tylko problem aut z silnikami Diesla. Coraz częściej pojawiają się w samochodach z wysilonymi jednostkami benzynowymi.
Po włączeniu zapłonu i wprawieniu wału korbowego w ruch poprzez kręcące się koła, paliwo zaczyna być podawane do cylindrów. Następuje wtedy chwila, gdy jednostka nie rozpoczęła jeszcze pracy własnymi siłami. Paliwo zaczyna spływać po ściankach cylindrów do miski olejowej, a jego część może trafić do katalizatora lub filtra cząstek stałych. Dlatego lepiej nie ryzykować uszkodzenia tych elementów.
Lepszym rozwiązaniem będzie odpalenie samochodu metodą "pożyczenia prądu", czyli za pomocą kabli podłączając samochód do akumulatora innego pojazdu.
***