Mity dotyczące opon zimowych - nie daj się na nie nabrać
Wśród kierowców wciąż krążą różne prawdy i teorie na temat zimowych opon, które być może miały rację bytu jeszcze 30 lat temu, ale dziś nie ma dla nich miejsca. Oto mity, na temat opon zimowych. Stosowanie się do nich może mieć bardzo negatywny wpływ na nasze bezpieczeństwo podczas jazdy zimą.
Jeszcze 30-40 lat temu motoryzacja wyglądała zupełnie inaczej, a praktyki, które wtedy stosowano nijak mają się do dzisiejszych czasów. Mniejszy ruch, surowsze zimy, auta o nieco innych osiągach i znacznie mniej zaawansowanej technologii sprawiały, że również w kwestii opon zimowych królowały teorie, które dziś możemy traktować jedynie w kategorii mitów. Oto kilka z nich.
Zakładanie opon zimowych tylko na przednią oś (w samochodach przednionapędowych) było bardzo popularną praktyką na polskich drogach jeszcze kilkanaście lat temu. Wynikało to głównie z oszczędności - nie trzeba było kupować czterech opon zimowych, a skoro tylna oś jest tylko "wleczona" wielu kierowców uznawało, że mogą być tam założone opony letnie.
Nic bardziej mylnego - zimowe opony na wszystkich czterech kołach są niezwykle ważne dla utrzymania stabilności i zapobiegania utraty przyczepności na śliskich w okresie zimowym drogach. W porównaniu z letnimi oponami, zimowki w niskich temperaturach zapewniają lepszą przyczepność, stabilność, krótszą drogę hamowania, skuteczniejsze odprowadzanie wody, gdy jest mokro. Letnie opony w niskich temperaturach nie będą tak skuteczne.
To jedna z największych bzdur, powtarzanych przez kierowców, którzy najchętniej prześmigaliby cała zimę na oponach letnich i zaoszczędzili na zmianie. Owszem, zimy w ostatnich latach, zwłaszcza zdala od terenów górskich nie są tak surowe jak niegdyś - zdarza się, że na pierwszy śnieg trzeba czekać nawet do stycznia, a i to nie jest pewne.
Należy jednak pamiętać, że zima to nie tylko śnieg, ale również mróz, oblodzenie nawierzchni, częste opady deszczu lub marznącego deszczu, a w takich warunkach niezwykle ważna jest przyczepność. Tej przyczepności nie zapewnią letnie opony, które nie są tak skuteczne w niskich temperaturach. W temperaturach poniżej 5 stopni znacznie lepiej spisują się zimowki wykonane z bardziej miękkiej mieszanki gumy, do której dodawane są domieszki, które poprawiają przyczepność, zapobiegają twardnieniu gumy wraz ze spadkiem temperatury, czy poprawiające zachowanie opony na mokrej nawierzchni (np. krzemionka).
Dlatego zimowki powinno się zakładać w momencie kiedy zauważymy wyraźne spadki temperatury i pogorszenie pogody. Być może wymiana w połowie września jest falstartem, ale połowa listopada to moment kiedy powinniśmy to poważnie rozważyć.
Samochody z napędem na wszystkie koła istotnie mają przewagę, w porównaniu do aut napędzanych na jedną oś w kwestii przyczepności i trakcji. Będzie tak zarówno podczas jazdy na śniegu czy lodzie, zwłaszcza jeśli kierowca wie co robi. Wsparcie dodatkowych dwóch kół jest nieocenione, ale w zimie nie wszystko kręci się wokół trakcji. Jest parametr, wobec którego zarówno "ośki" jak i "czteronapędówki" są równie - to droga hamowania.
Napęd na cztery koła nie wspomaga procesu hamowania, co oznacza że 4x4 hamuje tak samo skutecznie jak samochód z napędem na dwa koła, a jeśli ma założone opony letnie, ta droga znacząco się wydłuża. Właśnie dlatego zimowe ogumienie jest lepszym wyborem na zimę także dla samochodów z napędem 4x4.
Jeszcze kilkanaście lat temu głośność opon zimowych rzeczywiście była problemem. Wynikało to głównie z zastosowania dość agresywnego i wysokiego bieżnika, który po prostu hałasował podczas toczenia się po asfalcie. Różnice pomiędzy oponami letnimi wynosiły nawet 6-8 decybeli. Dziś technologia produkcji opon zimowych poszła tak bardzo do przodu, że wiele opon zimowych prezentuje poziom głośności porównywalny do dobrych opon letnich - 70-72 dB. Dla niektórych różnica 1 dB to już bardzo dużo, jednak nie brakuje także opon letnich, które potrafią być głośniejsze niż przeciętne zimówki.
Kiedyś rzeczywiście panowało przekonanie, że zimówki powinny być znacznie węższe niż opony letnie. Miało to swoje uzasadnienie - węższe opony oznaczały, że opony miały nacisk rozłożony na mniejszą powierzchnię, dzięki czemu lepiej radziły sobie na śniegu i lodzie. Przyczepność była po prostu lepsza i trudnie było wpaść w poślizg przez fakt, że nacisk punktowy na kostki bieżnika był większy.
Współczesne opony zimowe są jednak tak zaawansowane technologicznie, że problem utraty przyczepności jest rozwiązywany przez zastosowanie odpowiedniej mieszanki gumy, a także kształtu bieżnika, dzięki czemu opony mogą być tej samej szerokości co opony letnie. Wąskie zimówki wciąż są stosowane na przykład w rajdach WRC. Są również popularne w Skandynawii, ale z prostego powodu - śniegowe opony w WRC, lub skandynawskie zimówki są kolcowane, co oznacza, że to wkręcane w bieżnik kolce przejmują odpowiedzialność za trakcję i wgryzanie się w śnieg, czy lód. Nie ma zatem potrzeby aby opony były szersze.
To jeden z mitów, który dotyczy zarówno opon zimowych jak i letnich. Choć na chłopski rozum to logiczne - lepsze opony zakładamy na oś napędową żeby zapewnić jej lepszą przyczepność, skrócić drogę hamowania i zapobiec zjawisku aquaplanningu, jest też pewne uzasadnienie, które mówi, że lepsze opony powinny znaleźć się na tylnej osi. Należy bowiem pamiętać, że jeśli samochód jest napędzany na przednią oś, czyli oś skrętną. W przypadku utraty przyczepności we współczesnych samochodach kontrola trakcji przejmie obowiązek przywrócenia trakcji na przednich kołach, poza tym do dyspozycji z przodu mamy skuteczniejszy układ hamulcowy oraz oczywiście napęd, który może posłużyć do wyprowadzenia auta z poślizgu. Na dodatek poślizg przodu zwykle oznacza podsterowność, również znacznie łatwiejszą do "ogarnięcia" i bardziej przewidywalną.
Dodatkowo kierowca lepiej czuje przyczepność i zachowanie przodu samochodu, więc jeśli zauważy, że przód nie oferuje tak dobrej przyczepności po prostu zwolni. Założenie lepszych opon na przód daje złudne poczucie dobrej przyczepności i pewności siebie, a gorsze opony z tyłu mogą doprowadzić do jego poślizgu, który jest trudniejszy do wyprowadzenia w zakrętach przez fakt, że nie mamy nad nim takiej kontroli jak nad przodem. Możemy posłużyć się jedynie hamulcami i liczyć na wsparcie systemu ASR.
Mimo, że dzisiejsze zimy są mniej surowe niż kilkanaście lat temu, jest mniej śniegu, drogowcy lepiej dbają o stan dróg, a współczesne samochody są wyposażone w wiele skutecznych systemów bezpieczeństwa nie powinniśmy deprecjonować wartości dobrych opon zimowych. Aby zapewnić sobie maksymalne bezpieczeństwo powinniśmy zakładać zimówki na wszystkie cztery koła i dbać o to, by były w odpowiednim stanie - liczy się wiek i wysokość bieżnika.
Alternatywą pozostają jeszcze opony wielosezonowe, które w ostatnich latach również zrobiły bardzo duży krok naprzód i sprawdzają się w każdych warunkach znacznie lepiej niż przed kilkunastoma laty. Jazda na letnich oponach w zimie to proszenie się o poważne kłopoty, niezależnie od tego czy mamy samochód terenowy, z napędem na cztery koła, czy też uważamy się za doskonałego kierowcę.