Mechanicy na celowniku. Doliczyli ci "opłatę covidową"?
Pandemia koronawirusa wymusiła na przedsiębiorcach duże zmiany. Wiele firm musiało wstrzymać swoją działalność lub wprowadzić niezbędne ograniczenia w codziennej pracy. Po poluzowaniu obostrzeń, część z nich - chcąc szybko odpracować straty - zdecydowało się podnieść ceny lub wprowadzić dodatkowe opłaty za usługi, które zyskały miano "covidowych". Zjawisko dotyczy również warsztatów samochodowych!
Pod pojęciem opłat "covidowych" kryje się wiele różnych znaczeń. Niektórzy przedsiębiorcy doliczali je w wyniku poniesionych kosztów dodatkowych zabezpieczeń w sektorze swojej działalności. Przykładowo - u fryzjerów pojawiły się nadprogramowe opłaty za rękawiczki, płyn do dezynfekcji oraz maseczki. Ale jak to się ma do warsztatów samochodowych?
"Bądźmy świadomi, że wielu mechaników w trakcie pandemii musiało zawiesić swoją działalność. Miało to miejsce głównie przy pierwszej fali i wprowadzeniu lockdownu do Polski. Kientów nie przybywało, ze względu na konieczność fizycznego spotkania ze specjalistami, a przecież wiele osób bało się wówczas wyjść z domu i zarazić koronawirusem, zwłaszcza od kogoś, kto nawet nie miał pojęcia, że jest nosicielem. Normalna praca warsztatu w takich warunkach nie była możliwa" - mówi Dawid Kaczmarowski z Yanosik Warsztaty.
Ci, którzy nie zawiesili swojej działalności, nie narzekali na brak klientów. "Zamknięci" w domach kierowcy zyskali dobry moment na zrobienie przeglądu lub naprawy, którą odkładali od dłuższego czasu. Jednak wiązało się to z ryzykiem zarażenia koronawirusem nawet po wprowadzeniu dodatkowych środków bezpieczeństwa. "Po poluzowaniu obostrzeń, w warsztatach samochodowych, tak jak w innych firmach, należało wprowadzić odpowiednie środki bezpieczeństwa - płyny do dezynfekcji, maseczki, rękawiczki, przyłbice, itp. A to wiązało się z dodatkowymi kosztami mogącymi stanowić spory wydatek dla właścicieli tych punktów, które dopiero wracały do normalnej pracy" - informuje Kaczmarowski.
Ekspert zauważa jednak, że przedsiębiorca nie musi obciążać dodatkowymi kosztami klientów. Może bowiem odliczyć wszystkie koszty związane z wprowadzeniem środków bezpieczeństwa do działalności swojej firmy od uzyskanego przychodu i tym samym zmniejszyć kwotę podatku, który musi uiścić.
Niestety wielu przedsiębiorców nie informowało swoich klientów o podwyższonych kwotach usług, ani również o doliczanych opłatach "covidowych". Nie trzeba było długo czekać, aby wzburzeni usługobiorcy podnieśli larum w internecie. Na rachunku, który otrzymujemy po zakończeniu prac w warsztacie samochodowym znajduje się dokładny opis usługi, która została wykonana. I właśnie na paragonie lub fakturze klienci różnych warsztatów ujawniali informacje o dodatkowej opłacie "covidowej". Nie była to wysoka kwota, w porównaniu z tymi, które dolicza się do rachunków w gabinetach medycznych (nawet do 400 zł). Należy jednak zauważyć, że była dodawana do rachunku niesłusznie, zwłaszcza, że klient nie był o niej wcześniej informowany.
"Według mojej wiedzy, większość warsztatów samochodowych nie doliczała podobnej opłaty do swojej działalności. Zdarzały się jednak przypadki, w których przedsiębiorcom zależało na szybkim wyrównaniu sytuacji finansowej firmy, niestety kosztem niepoinformowanego klienta" - mówi Dawid Kaczmarowski, Yanosik Warsztaty.
Kto nie doliczał takich opłat może spać spokojnie. UOKiK mocno zabrał się za rozliczanie wszystkich usługodawców, którzy zdecydowali się na ten krok. Kary za wprowadzenie opłat "covidowych" mogą sięgać nawet do 20 tysięcy.
***