Immunitet na mandat
Dzięki immunitetom niemal 17 tys. osób nie musi obawiać się spotkań z fotoradarami czy drogówką. Z przywilejów chętnie korzystają zwłaszcza sędziowie.
Wielu kierowców podczas jazdy rozgląda się nerwowo i wypatruje policjanta z radarem lub fotoradaru, zastanawiając się, czy na pewno jadą z prawidłową prędkością lub nie przeoczyli zakazu wyprzedzania.
Bez odpowiedzialności
Jednak nie każdego to dotyczy - są kierowcy, dla których błyski fleszu fotoradaru czy policjant wybiegający z lizakiem nie są straszne. Powód? Posiadają immunitet, z którego chętnie korzystają. Oto jeden z przykładów z ostatnich tygodni.
Pod koniec marca w okolicach Mławy kierowcy ostrzegali się przez CB radio o Volkswagenie Passacie, który wyprzedzał na "podwójnej ciągłej". Po kilku kilometrach pirat został zatrzymany przez drogówkę. Spotkanie jednak nie trwało zbyt długo i nie zakończyło się mandatem, ponieważ kierowcą okazał się poseł na Sejm Jerzy Szmit z PiS. Co ciekawe, zatrzymanie przez policję nie zrobiło na parlamentarzyście zbyt wielkiego wrażenia, ponieważ w okolicy Olsztyna ten sam Volkswagen wyprzedzał na trzeciego. Jerzy Szmit tłumaczył się później dziennikarzom, że złamał przepisy, ponieważ przeciągnęło się posiedzenie w Sejmie, a on miał wcześniej umówione spotkanie z wyborcami i chciał na nie zdążyć.
Bezsilna policja
Jeśli pirat drogowy ma immunitet, mundurowy może mu jedynie zwrócić uwagę i poprosić o rozsądek za kierownicą. Ma też obowiązek sporządzić notatkę i w przypadku parlamentarzystów wnieść wniosek o uchylenie immunitetu do marszałka Sejmu lub Senatu. Potem marszałek zwraca się do osoby zainteresowanej z pytaniem, czy sama wyraża zgodę na uchylenie immunitetu. Jeśli poseł czy senator odmówi, sprawa trafia do komisji regulaminowej i na tym zwykle się kończy - czyli bez konsekwencji dla parlamentarzysty.
Politycy tak przyzwyczaili się do tego przywileju, że trudno im się z nim rozstać, nawet jeśli immunitet ich nie chroni. Przykładem może być były poseł Władysław Serafin, który w styczniu został zatrzymany przez policję za przekroczenie prędkości o 60 km/h. Polityk przedstawił policjantom legitymację członka Komitetu Społeczno-Ekonomicznego UE i miał powoływać się na immunitet, który jednak mu w tej sytuacji nie przysługiwał. Funkcjonariusze puścili go wolno, dopiero później okazało się, że polityk od trzech lat nie ma prawa jazdy.
Pirat to zwykle sędzia
Wbrew obiegowym opiniom z immunitetu korzystają nie tylko politycy. To także przywilej dla ok. 10 tys. sędziów i 6 tys. prokuratorów. Według danych Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, od połowy 2011 r. do końca 2012 r. na 264 przypadki uniknięcia mandatów dzięki immunitetowi tylko 15 dotyczyło posłów, a 5 senatorów. Najczęściej z tego przywileju korzystali przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości, z czego 157 razy dotyczyło to osób z immunitetem sędziego, a 87 - z prokuratorskim.
Jeśli kierowca posiada immunitet sędziego, za wykroczenie drogowe nie możemy go ukarać mandatem ani przypisać punktów karnych
"W przypadku kierowców posiadających immunitet sędziego lub prokuratora możemy jedynie poinformować przełożonego takiej osoby o zarejestrowanym wykroczeniu drogowym. Na tym praktycznie kończy się nasza rola w karaniu za przewinienia drogowe, bo nie mamy prawa wystawić mandatu czy przypisać punktów karnych" - przyznaje Marcin Flieger, szef Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym Inspekcji Transportu Drogowego.
Czy jednak osoby, które decydują o karach za wykroczenia drogowe same powinny uciekać przed odpowiedzialnością?
Immunitet w sprawie wykroczeń obowiązuje, bo uznano, że dla sędziego wystarczy odpowiedzialność dyscyplinarna
"Immunitet w sprawie wykroczeń obowiązuje dlatego, że uznano, iż odpowiedzialność dyscyplinarna jest właściwą dla odpowiedzialności sędziego, aby nie dochodziło do sytuacji, w której policja wnosi o ukaranie sędziego, a jednocześnie ten sam sędzia prowadzi sprawy, w których ocenia pracę policji. Co ważne, konsekwencją odpowiedzialności dyscyplinarnej może być nawet złożenie sędziego z urzędu, co w zestawieniu z maksymalną grzywną do 5000 zł jest karą o ogromnej wadze" - mówi sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.
"Niezależnie od przyjętych rozwiązań, sędziowie powinni wystrzegać się popełniania nawet wykroczeń. Z danych ITD wynika, że liczba naruszeń przepisów dotyczy ok. 1,5 proc. wszystkich sędziów, więc nie jest to zjawisko o dużej skali, jakkolwiek zawsze mogłoby być mniejsze" - dodaje sędzia Przymusiński.
A jak jest w praktyce? Takich danych brak, jednak podobnie jak w przypadku parlamentarzystów, zwykle kończy się słownym zwróceniem uwagi.
Obecnie nie ma uzasadnienia, aby sędziego chronił immunitet na drodze. Za wykroczenia powinien odpowiadać jak każdy kierowca
"Sędzia nie może przyjąć mandatu, ponieważ złamałby prawo i odpowiedział za to dyscyplinarnie. Moim zdaniem w dzisiejszych czasach nie ma uzasadnienia, aby sędzia nie odpowiadał za wykroczenia drogowe. Przecież w ramach swoich obowiązków nie mamy potrzeby szybkiego przemieszczenia się z miejsca na miejsce, więc powinniśmy odpowiadać za ten rodzaj wykroczeń jak każdy obywatel" - przyznaje Barbara Piwnik, sędzia i były szef resortu sprawiedliwości.
Tylko mandat
Czy pozostali sędziowie zgadzają się z Barbarą Piwnik w sprawie likwidacji immunitetu drogowego?"Jeżeliby wprowadzić odpowiedzialność za wykroczenia drogowe sędziów na ogólnych zasadach, to z uwagi na zasadę niepodlegania dwukrotnie odpowiedzialności za ten sam czyn należałoby wówczas zastrzec, że za te wykroczenia sędziowie nie odpowiadają już dyscyplinarnie" - twierdzi sędzia Bartłomiej Przymusiński.
Zresztą, niektórzy przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości już dziś przyjmują "nielegalnie" mandaty.
"Jeśli nie jest się pupilkiem przełożonego i nie ma się pleców, lepiej nie pokazywać legitymacji służbowej, zapłacić 500 zł mandatu i mieć nadzieję, że szef się nie dowie o wyczynach na drodze. Nawet upomnienie przełożonego za drobne przewinienie oznacza brak awansu na 3 lata czyli stratę kilkunastu tysięcy złotych" - przyznaje anonimowo jeden z prokuratorów.
Zabiorą przywileje?
Wkrótce przyjmowanie mandatów ma stać się legalne. W Sejmie pojawił się projekt dotyczący posłów, senatorów, prokuratorów, prezesa IPN, Rzecznika Praw Dziecka i Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Zmianę zaproponowała marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Popierają ją posłowie wszystkich klubów poza PiS i SP. Według założeń, wymienione w projekcie osoby bez żadnych ograniczeń będą mogły przyjąć mandat karny, aprobując tym samym pociągnięcie do odpowiedzialności. Nie będzie więc już potrzebna zgoda marszałka Sejmu czy Senatu na to, aby kierowca z immunitetem mógł przyjąć grzywnę na drodze. W przypadku prokuratorów wręcz zniknie zakaz przyjmowania mandatów od mundurowych. Pojawia się jednak warunek - kierowca będziemusiał dobrowolnie zgodzić się na ukaranie.
Zresztą to nie jedyny pomysł na ograniczenie przywilejów dla wybrańców. Inspekcja Transportu Drogowego w przypadku wykroczeń zarejestrowanych przez fotoradary chce stosować kary administracyjne. Co prawda powód ich wprowadzenia jest zupełnie inny, jednak immunitet w tym przypadku nie będzie obowiązywał zarówno parlamentarzystów, jak i prokuratorów oraz sędziów.
Niebieskie tablice
Oprócz polityków i przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, z immunitetu korzystają także dyplomaci. Jeśli samochód ma niebieskie tablice i dodatkowo jest oznakowany jako "CD" lub "CC" (korpus dyplomatyczny i konsularny), policjanci i strażnicy miejscy zwykle omijają takie auto szerokim łukiem, nawet jeśli stoi na zakazie i tamuje ruch, bo nie chcą wywołać skandalu międzynarodowego. Według wytycznych Komendy Głównej Policji mogą zatrzymać taki pojazd i poprosić o dokumenty, ale o nałożeniu grzywny czy skierowaniu sprawy do sądu nie ma mowy.
Policjant nie ma także prawa sprawdzić stanu technicznego auta czy zatrzymać dokumentów kierowcy i pojazdu. A jeżeli podczas kontroli okaże się, że od dyplomaty czuć alkohol lub ma on problemy z utrzymaniem równowagi, zgodnie z wytycznymi funkcjonariusz może "zaproponować poddanie się badaniu". Kiedy dyplomata nie zgodzi się, policjant zwróci się do kontrolowanego "o powstrzymanie się od kierowania pojazdem" lub zaproponuje przekazanie kluczy do depozytu. W ostateczności można pojazd z niebieskimi tablicami zablokować. Policjant nie może jednak do niego wsiadać nawet w celu wyjęcia kluczyków ze stacyjki.
Policja oficjalnie nie prowadzi statystyk dotyczących łamania przepisów przez dyplomatów, z kolei według ITD osoby z immunitetami dyplomatycznym praktycznie nie pojawiają się na zdjęciach z fotoradarów.
Kto korzysta z immunitetu na drodze
- Ambasador
- Konsul
- Poseł
- Senator
- Członek Parlamentu Europejskiego
- Sędzia
- Prokurator
- Prezes IPN
- Członek Trybunału Konstytucyjnego
- Sędzia Trybunału Konstytucyjnego
- Rzecznik Praw Obywatelskich
- Prezes Najwyższej Izby Kontroli
- Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych
Kierowcy karetek pogotowia muszą się tłumaczyć
Nawet jadąc na sygnale przed fotoradarem już odruchowo staram się trochę zwolnić, aby nie odpowiadać na wezwanie w sprawie zdjęcia
W przypadku zdjęć z fotoradarów wystarczy, że kierowca z immunitetem prześle kopię legitymacji służbowej, aby pozostał praktycznie bezkarny. Kierowca pogotowia ratunkowego, aby nie płacić mandatu, musi udowodnić, że w danej chwili jechał na "sygnale" i miał na to zgodę dyspozytora.
Sędziowie i prokuratorzy łamią przepisy
To nie parlamentarzyści, o których mówi się najczęściej, czują się najbardziej bezkarni na drodze. O wiele chętniej immunitetem zasłaniają się sędziowie i prokuratorzy. Trzeba pamiętać, że zestawienie obejmuje tylko przypadki łamania przepisów zarejestrowanych przez fotoradar ITD od połowy 2011 r. do końca 2012 r. Inspekcja odnotowała w sumie ponad 260 sytuacji, kiedy kierowca zamiast przyznać się do winy zasłonił się immunitetem. Policja takich statystyk nie udostępnia.
Tekst: Sebastian Sulowski, zdjęcia: Bartosz Grzywna