Cichy zabójca kierowców. W lecie takie wypadki to plaga!

Mało który kierowca szykując się do urlopowej podróży zakłada, że w jej trakcie spotka go awaria. Nie można jednak zapominać, że wakacje to prawdziwe żniwa dla warsztatów i "laweciarzy". Przy obecnej fali upałów zdecydowanie wzrasta zagrożenie "wystrzałem" opony. Jak zminimalizować ryzyko takiego scenariusza?

Największym zagrożeniem dla opon są częste zmiany temperatury. Jazda ze zbyt niskim ciśnieniem powoduje nadmierne przeciążenie i rozgrzewanie się koła. Wysoka temperatura - w połączeniu z panującym w oponie ciśnieniem i promieniowaniem uv - skutkują zachodzeniem fizyko-chemicznych zmian w samej strukturze gumy.

Właśnie z tego względu tak ważna jest - bagatelizowana przez wielu kierowców - regularna kontrola ciśnienia w ogumieniu. Niedopompowane koła skutkują przeciążaniem opon i utratą optymalnej przyczepności. Ponadto ciśnienie zmniejszone nawet o 0,5 bara w stosunku do wartości przewidzianych przez producenta, wydłuża drogę hamowania nawet o 4 metry! W tym miejscu warto dodać, że okresowa kontrola ciśnienia powinna też obejmować koło zapasowe!

Reklama

Zgodnie z zasadą "lepiej zapobiegać niż leczyć" jeszcze przed wyjazdem powinniśmy dokonać kontroli ogumienia. Oprócz nierównomiernego zużycia mogącego być symptomem niewłaściwej geometrii zawieszenia, naszą uwagę powinny przykuć wszelkie wybrzuszenia. Warto zdawać sobie sprawę, że wiele tzw. "autostradowych" wypadków, do których dochodzi przy dużych prędkościach, spowodowanych jest właśnie "wystrzałem" opony. Eksplodujące koło potrafi nie tylko solidnie pokiereszować samochód (często uszkodzeniom ulegają zderzak, nadkole czy np. przewody hamulcowe) ale też doprowadzić do utraty panowania nad pojazdem.

Rozerwanie opony jest szczególnie niebezpieczne, jeśli dotyczy któregoś z kół tylnej osi. W takim przypadku zaskoczony kierowca ma marginalne szanse na wykonanie manewru obronnego. Z tego względu eksperci od bezpiecznej jazdy zalecają, by opony w gorszym stanie (starsze czy z mniejszym bieżnikiem) zawsze trafiały na "przód" czyli oś kierowaną!

Ryzyko wystrzału którejś z opon zdecydowanie zmniejsza też regularna kontrola zawieszenia. Dotyczy to zwłaszcza łożysk kół i hamulców. Kierowcy często pokonują dziesiątki tysięcy kilometrów nie zdając sobie sprawy, że do naprawy kwalifikuje się uszkodzone łożysko czy zatarta prowadnica hamulcowa. Tego typu usterki, skutkujące nadmiernym rozgrzewaniem się koła, to prawdziwa plaga. W jaki sposób można je zdiagnozować?

Najprostszym sposobem jest, zapomniany już przez kierowców, nawyk okresowej kontroli temperatury poszczególnych obręczy kół. Nie potrzeba do tego specjalistycznych narzędzi ani wiedzy. Wystarczy by raz na jakiś czas, np. przy okazji wizyty na stacji benzynowej, z wyczuciem (uwaga na temperaturę!) dotknąć poszczególnych obręczy kół. Jeśli któraś felga jest wyraźnie cieplejsza niż pozostałe, oznacza to właśnie problem z łożyskiem lub, co bardziej prawdopodobne, hamulcami.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy