Będzie można sprawdzić przeszłość używanego auta!

Każdy przed zakupem pojazdu będzie mógł sprawdzić jego historię, m.in. daty rejestracji oraz informacje o tym, czy nie jest kradziony - przewiduje projekt nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym. W środę MSW skierowało nowelę do uzgodnień międzyresortowych.

Obecnie dane dotyczące pojazdu mogą być udostępnianie jedynie uprawnionym do tego instytucjom oraz właścicielowi lub posiadaczowi. Wprowadzane zmiany umożliwią dostęp do informacji o pojeździe wszystkim, bez konieczności wykazywania uzasadnionego interesu - informuje MSW.

W myśl projektu nowelizacji dane z Centralnej Ewidencji Pojazdów będzie można uzyskać online; nie będzie trzeba składać wniosku i czekać na jego rozpatrzenie. Niezbędny do tego będzie numer nadwozia VIN, data pierwszej rejestracji oraz numer rejestracyjny pojazdu, który zamierzamy kupić. Udostępniane będą jedynie dane o pojeździe, a nie o właścicielu lub posiadaczu auta. Usługa ma być bezpłatna.

Reklama

"Intencją przedstawionych zapisów jest stworzenie możliwości przyszłego rozwoju e-usług dla obywateli i przedsiębiorców świadczonych drogą elektroniczną, polegających na szerszym udostępnianiu danych zgromadzonych w ewidencji" - podkreślono w uzasadnieniu projektu.

Podobne rozwiązania z funkcjonują m.in. w Wielkiej Brytanii i Szwecji. "Tego rodzaju e-usługa została przetestowana i jest dostępna w wielu krajach, w tym w krajach Unii Europejskiej i przynosi znaczne korzyści społeczne, m.in. podnosi bezpieczeństwo obrotu pojazdami używanymi" - napisano.

Nikodem Bończa-Tomaszewski dyrektor Centralnego Ośrodka Informatyki powiedział IAR, że kwestie techniczne są już gotowe, trzeba poczekać jeszcze na zmiany w prawie. Nowe rozwiązanie pozwoli sprawdzić używany samochód przed zakupem, jakie są jego dane techniczne, czy jest kradzione i ilu miał właścicieli.

W kolejnej fazie rozwoju systemu planowane jest udostępnianie informacji o wynikach przeglądów technicznych samochodów. Marcin Malicki zastępca dyrektora Centralnego Ośrodka Informatyki podkreśla, że notowane w systemie byłyby też sytuacje negatywnego wyniku badania technicznego. Potencjalny kupiec samochodu mógłby podejrzewać, że pojazd ma problemy techniczne jeśli w kilku stacjach bezskutecznie próbuje przejść badanie. Nadzór stacji mógłby przyjrzeć się tym punktom, które wydają pozwolenie na dalszą jazdę takim autem.

Rozważany jest też pomysł, aby stacje diagnostyczne miały obowiązek fotografowania badanych samochodów. Na razie byłoby to bardzo dużym wyzwaniem technicznym, chociaż mogłoby wyeliminować oszustwa - przyznaje Malicki. Zdarza się, że samochody przechodzą test choć wcale nie pojawiają się w stacji diagnostycznej. Fotografie byłyby też informacją dla policji o nielegalnych przeróbkach samochodu.

W drugiej fazie udostępniania informacji o pojazdach planowane jest także załączenie danych ubezpieczycieli. To pomogłoby zweryfikować bezwypadkowość samochodu.

(PAP/IAR)

Dowiedz się więcej na temat: samochody używane
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy