Auto z Niemiec to złom!

Jak wynika z danych Ministerstwa Infrastruktury powoli, acz systematycznie, maleje zainteresowanie używanymi samochodami z zagranicy.

W zeszłym miesiącu do Polski trafiło 64 676 tego typu aut, czyli o ponad 4,5% (3 082 auta) mniej niż w analogicznym okresie zeszłego roku. To nie jedyna dobra (dla producentów) informacja. Import używanych aut maleje systematycznie. W kwietniu, maju i czerwcu spadał odpowiednio o: 11,85%, 2,61% i 0,53%.

Myli się jednak ten, kto sądzi, ze spadek importu przełożył się na dobre wyniki sprzedaży samochodów nowych. Sprzedawcy tych ostatnich przeżywają właśnie jedne z trudniejszych chwil, rynek przez całkowitym załamaniem ratuje jedynie projekt nowej ustawy o podatku VAT, który sprawił, że wiele drobnych firm stara się nabyć "generujący koszty" samochód przed końcem roku.

Reklama

Na nowe nas nie stać

Mimo regresji importu zwolennicy przymusowego wysyłania Polaków do salonów nie mogą raczej świętować sukcesu. Chociaż od kwietnia liczba pojazdów zwożonych do nas na lawetach systematycznie spada, i tak jest o całe 10% większa, niż w okresie od stycznia do sierpnia ubiegłego roku. W tym czasie przywieziono do Polski niemal pół miliona używanych aut.

Mekką handlarzy w dalszym ciągu pozostają Niemcy. Zza Odry pochodzi zdecydowana większość importowanych do Polski samochodów. W dalszym ciągu 45,81 % wszystkich przywiezionych do nas pojazdów mieści się w grupie wiekowej od 4 do 10 lat. Zaledwie 11,19% aut to pojazdy najmłodsze, do lat czterech. Aż 43% trafiających do Polski samochodów ma więcej niż 10 lat.

Importowane z Niemiec pojazdy cieszą się na naszym rynku dużym powodzeniem. Do kupujących przemawia najczęściej fakt, że nasi zachodni sąsiedzi mogą się pochwalić zdecydowanie lepszymi drogami i wyższą "kulturą obsługi". Z drugiej jednak strony w środowisku utarło się powiedzenie "złom z zachodu", które nie powstało wyłącznie na użytek szukających sensacji mediów. Czy dziesięcioletnie auta przywożone do nas zza Odry faktycznie mogą być w bardzo dobrym stanie technicznym?

W Niemczech też się psują

Najnowsze badania niemieckiego Stowarzyszenia Dozoru Technicznego GTÜ zajmującego się m.in. badaniami pokazują, że tak, problem w tym, że najczęściej nie są...

W pierwszym półroczu GTÜ przeprowadziło w Niemczech 1,9 mln badań technicznych. Okazało się, że większe lub mniejsze problemy z zaliczeniem podstawowych przeglądów miało aż 48,5% przebadanych pojazdów! W większości - 24% - były to, na szczęście, stosunkowo błahe awarie oświetlenia i elektroniki, ale aż 18,5% przebadanych samochodów miało usterki sklasyfikowane jako "poważne" i zagrażające bezpieczeństwu na drodze!

Przeszło 18% usterek dotyczyło układu hamulcowego, ponad 17% osi, kół i ogumienia. 15,9% poddanych kontroli aut miało wycieki z silnika i układu przeniesienia napędu, nie spełniało norm czystości spali i hałasu. 12,9% usterek dotyczyło elementów takich jak szyby, wycieraczki, lusterka czy spryskiwacze. Aż w 11,2% pojazdów (czyżby ople i mercedesy...?) wiele do życzenia pozostawiał stan podwozia i elementów nośnych płyty podłogowej.

Niestety, co nie powinno chyba nikogo dziwić, liczba usterek wzrasta lawinowo wraz z wiekiem badanych samochodów. Średnio na 100 samochodów w wieku do 3 lat inspektorzy GTÜ znajdowali 19 usterek. W grupie wiekowej powyżej 9 lat, na 100 przebadanych pojazdów przypadało ich aż 215 awarii! To aż o 11 razy więcej!

Okazuje się więc, że w słowach "złom z zachodu" jest - niestety - sporo prawdy. W komentarzu do wyników badań przewodniczący GTÜ Rainer de Biasi zaznaczył, że stare - uściślając - starsze niż dziewięcioletnie - pojazdy są na niemieckich drogach zagrożeniem, którego nie można bagatelizować...

Dla Schmidta złom, dla Kowalskiego okazja

Jak te dane odnoszą się do powszechnej - często wygłaszanej również w komentarzach pod naszymi tekstami - opinii, że stan techniczny importowanych z Niemiec pojazdów nie pozostawia wiele do życzenia? Wbrew pozorom, nie zachodzi tu żadna sprzeczność. Należy pamiętać, że średni wiek auta u naszych zachodnich sąsiadów wynosi nieco ponad 8 lat. W Polsce - ponad 14 lat.

Jeśli więc w Niemczech przez kolejne 6 lat eksploatacji (od 3 do 9 roku "życia" pojazdu) liczba usterek wzrasta 11-krotnie, aż strach pomyśleć, w jakim stanie jest nasza 14-letnia "średnia krajowa", która nie porusza się po równych jak stół drogach ani nie jest poddawana tak rygorystycznym badaniom technicznym.

Idąc tym tropem faktycznie dojdziemy do wniosku, że w porównaniu z "polskim" czternastolatkiem, dziewięcioletni "niemiec" naprawdę znajduje się w niemal idealnym stanie technicznym. Tyle tylko, że - podobnie jak to bywa w przypadku kobiet - polski i niemiecki ideał mają ze sobą niewiele wspólnego...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mięta | zainteresowanie | infrastruktura | powoli | pojazdy | Auta | auto | Niemiec | złom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama