15-letni Mercedes czy BMW? Wciąż mało kogo na nie stać!

Zakup samochodu używanego to dopiero początek wydatków. Niestety, wielu nabywców wciąż nie zdaje sobie sprawy, że cena pojazdu ma niewiele wspólnego z tym, czy rzeczywiście możemy sobie pozwolić na jego eksploatację. Największe wyzwanie stanowią bowiem wydatki związane z bieżącą eksploatacją.

Rankomat - czyli internetowa porównywarka ubezpieczeniowa - pokusiła się o ciekawy ranking dotyczący kosztów eksploatacji najczęściej ubezpieczanych w Polsce samochodów. Sprawdzono nie tylko średnie ceny polis OC, ale i koszty związane z standardową obsługą serwisową. W prognozowaniu tych ostatnich pomógł zrzeszający około 150 warsztatów motoryzacyjnych z całej Polski serwis "dobrymechanik.pl". 

Pod uwagę wzięto średnie ceny dwóch usług, czyli wymianę klocków hamulcowych na przedniej osi oraz standardowy "przegląd" pojazdu. W skład tego ostatniego wchodzi serwis olejowy, wymiana filtrów powietrza i paliwa (jeśli występuje) i rutynowe czynności, jak np. sprawdzenie na obecność wycieków, regulacja świateł czy kontrola układów hamulcowego i wydechowego.

Reklama

Zaskoczenia nie było. Z opracowanego zestawienia jasno wyłania się podział na marki premium oraz samochody "dla ludu". Okazało się, że najwięcej za naprawę samochodu musieli zapłacić właściciele Mercedesów. Średnio było to aż 1217 zł. Niemal identyczną kwotę pochłonął standardowy serwis auta marki BMW (1216 zł). Nieco taniej było w przypadku: Volvo (1123 zł), Audi (1076 zł) i Alfy Romeo (1054 zł).

W przypadku marek popularnych, skierowanych do miej wymagających nabywców, kwoty były zauważalnie przystępniejsze. Przegląd Opla kosztował średnio - oczywiście poza ASO - 992 zł, Volkswagena - 976 zł, a Toyoty - 956 zł.

W zestawieniu kosztów serwisowania najprzystępniej wypadają: Seat (932 zł), Suzuki (896 zł) oraz - tu bez zaskoczenia - Dacia (853 zł). Różnice nie są jednak szokujące, jeśli wziąć pod uwagę, że średni koszt serwisu Fiata (945 zł) jest 131 zł niższy niż w przypadku Audi. Dlaczego tak się dzieje?

Odpowiedzi szukać należy w omijaniu autoryzowanych stacji serwisowych. W przeciwieństwie do ASO, niezależne warsztaty raczej nie różnicują kosztów pracy (roboczogodzin) w zależności od marki obsługiwanego pojazdu. Wyższe kwoty dotyczące marek premium wynikają więc głównie z cen części. Wypada jednak zauważyć, że prezentowane koszty dotyczą jedynie bieżącego serwisowania i w żaden sposób nie uwzględniają typowych usterek trapiących poszczególne modele. 

Tutaj koszty generowane przez auta segmentu premium potrafią zwalić z nóg niejednego właściciela Fiata, Volkswagena czy Toyoty. Wystarczy chociażby wspomnieć o wymianie zużytego aktywnego stabilizatora w BMW serii 5 czy stacyjki w Mercedesie. W obu przypadkach za naprawę standardowej bolączki danego modelu zapłacimy nawet ponad 2 tys. zł - kwotę, która pozwoli na kompletny remont zawieszenia w niejednym aucie kompaktowym...

O wysokich kosztach związanych z posiadaniem leciwego nawet auta klasy wyższej przypomina też ranking dotyczący średnich cen polis OC. Z danych Rakomat.pl wynika, że w pierwszym kwartale 2020 roku wśród dwudziestu najczęściej ubezpieczanych marek, najwięcej za OC płacili właściciele BMW (908 zł). Kolejne były: Alfa Romeo (795 zł) i Mercedes (779 zł). Z kolei najmniej na obowiązkowe ubezpieczenie pojazdu przeznaczyli posiadacze Dacii (554 zł), Suzuki (573 zł) i Skody (621 zł).

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy