Używane BMW 525 tds E34 (1991-1996)
Byle nie wersja tds – słyszą osoby planujące zakup starego BMW. W tym przypadku tds-a z przebiegiem 300 000 km kupiono świadomie: kolejne 60 000 km pokonał bez problemów.
BMW 525 tds (E34)
lata produkcji: 1991-1996
ceny od: 2500 zł
Forumowicze, miłośnicy marki, ale i my w naszych poradnikach radzimy podchodzić ostrożnie do diesla 2.5 tds o 6 cylindrach, spotykanego m.in. w BMW serii 5 E34 i E39 oraz "siódemce" E38.
W swoim czasie był to polecany, bardzo mocny turbodiesel, potem jednak zaczęły trapić go problemy z pompą wtryskową, nasilające się po nagrzaniu - silnik nie dawał się uruchomić na ciepło. Trzeba było naprawiać lub wymieniać nastawnik, co czasem pomagało, a czasem regeneracji domagała się cała pompa. Nie brakowało też przypadków rozciągniętego łańcucha rozrządu, co powodowało nierówną pracę silnika.
Dziś silnik 2.5 tds jest coraz rzadziej spotykany, a nowe nastawniki - trudne do kupienia, ponieważ zakończono ich produkcję. Uwaga: są dwa rodzaje nastawnika: z lat 1991-1994 (z potencjometrem) i 1995-1996, czyli typ indukcyjny.
Cudowne ozdrowienie
W przypadku opisywanego egzemplarza przebieg w momencie zakupu wynosił ok. 300 000 km. Usterka nastawnika wkrótce się ujawniła i na ciepłym silniku trzeba było długo kręcić rozrusznikiem, tyle że nie zawsze - awaria występowała losowo. Co ciekawe, po ok. 10 miesiącach samoczynnie ustąpiła i później już nie powróciła. "Cudowne samonaprawienie" czasem się zdarza, ale nie ma co na nie liczyć: kupując TDS-a trzeba raczej brać pod uwagę koszt wymiany nastawnika wynoszący ok. 1000 zł oraz to, że trzeba będzie się go trochę naszukać.
Psuły się natomiast inne rzeczy: rozsypał się alternator, ale to akurat zupełnie normalne w starych samochodach oraz przestał działać zawór zwrotny w pompie wtryskowej, co objawiło się już zupełnym brakiem możliwości uruchomienia silnika - na szczęście taki zawór kosztuje tylko 150 zł. Obecnie samochód zapala bez problemów niezależnie od temperatury silnika i otoczenia.
Złe wrażenie pozostawiło natomiast na właścicielu wykończenie detali. Stale psuły się małe, ale wyjątkowo drażniące drobiazgi: a to nie działał zamek drzwi, a to nie otwierała się klapa silnika, elementy wnętrza luzowały się, postukiwały i skrzypiały - niektóre usterki ustępowały samoistnie, z innymi trzeba było walczyć, ale przynajmniej samochód nigdy nie odmówił posłuszeństwa. Nawet z uszkodzonym alternatorem dał radę dojechać do mechanika.
Zniechęcające realia
Jednym z powodów nabycia akurat tego egzemplarza był idealny stan blacharski. Samochód był zapewne wcześniej garażowany. W planie było nawet zachowanie go jako klasyka i w przyszłości ubieganie się o wpis do ewidencji zabytków. Jak mówi właściciel, realia zniechęciły go do tego: w ciągu trzech lat dwukrotnie został poszkodowany w wyniku stłuczki (przy czym raz sprawca uciekł) oraz jeden raz samochód został uszkodzony przez wandali. Jest to istotny problem, o którym słyszymy nie po raz pierwszy: starsze auta padają ofiarami aktów wandalizmu ze strony pijanej młodzieży, która boi się uszkodzić nowe auto (bo konsekwencje finansowe będą duże), ale ze starszych urywają listwy, lusterka czy grille.
Przy przebiegu 360 000 km i po trzyletniej eksploatacji auto zostało sprzedane. Kupił je znajomy poprzedniego właściciela, słusznie zakładając, że lepszy jest znany egzemplarz z dużym przebiegiem niż "cacko" od handlarza, które zamiast przebiegu ma "stan licznika". Utrata wartości wyniosła tylko 2000 zł, ale więcej oczywiście wydano na serwisowanie.
Obecnie BMW dalej pokonuje kilometry i choć jest starym dieslem, nie dymi - bo nie każdy diesel musi dymić.
- Uszkodzony nastawnik pompy wtryskowej - objaw to trudności z uruchamianiem. Regeneracja nastawnika rzadko pomaga, trzeba kupić nowy - ale jest trudno dostępny.
- Rozciągnięty łańcuch rozrządu - nierówna praca silnika.
- Usterki układu chłodzenia - nie działa wentylator, psuje się też pompa wody (słaby wirnik).
- Korozja nadwozia - dobrze, jeśli skorodowane są tylko krawędzie drzwi.
- Zużyte poduszki tylnej osi.
Nawet niepolecana ogólnie wersja może być źródłem satysfakcji dla użytkownika, jeśli trafi się na zadbany egzemplarz. Przy okazji zwracamy uwagę, o ile taniej jeździ się starym samochodem, gdy pod uwagę weźmie się utratę wartości. Jedyne, co może zniechęcać, to wysoki współczynnik losowości: można trafić tak dobrze, jak w przypadku opisywanego auta albo uwikłać się w niekończący korowód usterek. Jeśli ktoś lubi odrobinę ryzyka - polecamy.
OCENA 4/5
Oceny: 1 - niepolecany; 2 - warunkowo godny zainteresowania; 3 - godny zainteresowania; 4 - polecany; 5 - szczególnie polecany
Tekst: Tymon Grabowski, zdjęcia: Rafał Andrzejewski; "Motor" 41/2017