Oszustwa sprzedawców w internecie

Opieszałość służb odpowiedzialnych za ściganie internetowych oszustów sprzyja rozpowszechnianiu tego zjawiska. Poszkodowanych przybywa z dnia na dzień.

Zorganizowane grupy przestępcze wzięły na celownik osoby kupujące i sprzedające samochody przez internet. Do redakcji przyszedł mail od Czytelnika, który w ostatnim czasie wielokrotnie napotykał na podejrzane ogłoszenia. Próbował on zawiadomić o tym policję, ale początkowo jego zgłoszenie nie zostało w ogóle uwzględnione. Informację o prawdopodobieństwie oszustwa przyjęło dopiero przez polskie biuro Interpolu i taki "nacisk" okazał się na tyle skuteczny, że ostatecznie policja zajęła się sprawą.

Kilka miesięcy później Czytelnik zauważył podobne ogłoszenie. Postanowił działać i umieścił na swoim serwerze program śledzący adres IP, umożliwiający identyfikację użytkownika internetu.

Reklama

Następnie Czytelnik (uwiarygodniając się jako klient) przekonał oszusta, aby ten pobrał jego skan paszportu.

Przestępca zrobił to i w ten sposób zarejestrował swój adres IP. Wskazywał on na firmę telekomunikacyjną z Rumunii.

Nie gwarantuje to co prawda, że przestępca rzeczywiście się tam znajduje, jednak mając te informacje policja mogłaby wystąpić o dane geolokalizacyjne ze względu na podejrzenie popełnienia przestępstwa lub też próbę jego dokonania. Co ciekawe, adres IP był taki sam, jak w przypadku korespondencji w sprawie innego ogłoszenia sprzed kilku miesięcy. Inne były tylko nazwa komisu i skan paszportu oszusta. "Dlaczego policja bagatelizuje sprawę?" - pyta nasz Czytelnik. Ustalenie podstawowych informacji zajmuje kilka minut, a nie miesięcy, jak to zwykle bywa w toku oficjalnego postępowania.

"Motor" sprawdza

Nie bez powodu przestępstwa tego typu noszą nazwę "nigeryjskich przekrętów", bowiem oszuści najczęściej operują właśnie z krajów, w których trudno ich namierzyć, a jeszcze trudniej aresztować. Policja w Polsce może co prawda wydać tzw. europejski nakaz aresztowania, jeśli w końcu uda się ustalić tożsamość oszusta, ale taki dokument nie obowiązuje m.in. w krajach afrykańskich. Niestety,
do działania policji można mieć spore zastrzeżenia.

"Motor" dotarł do korespondencji w jednej ze spraw, w której oszukany został klient kupujący ciągnik rolniczy. Od zgłoszenia sprawy i przekazania danych osoby zamieszczającej feralne ogłoszenie, do reakcji mundurowych (rozpoczęcia postępowania) minęło prawie 2 miesięce. Taki sposób działania - jeśli nie wynika z nawału pracy - świadczy o braku profesjonalizmu. W internecie w ciągu 1 dnia można zatrzeć ślady, a wytropienie czegokolwiek po kilku miesiącach graniczy z cudem.

Co więcej, przestępcy często korzystają z poczty hotmail.com lub gmail.com, co uniemożliwia łatwe sprawdzenie adresu IP nadawcy. Ze "śledztwa" naszego Czytelnika, który ustalił dane oszusta w kilka minut, wynika, że przeszkodą w ściganiu takich przekrętów jest nie tylko brak woli, ale też brak kompetencji.

Kłamstwa w ogłoszeniach - SAMOCHODY UŻYWANE

Motor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy