Co mówią zdjęcia z ogłoszeń sprzedaży używanych aut?
Wnikliwe oględziny zdjęć dołączonych do internetowych ogłoszeń sprzedaży używanych samochodów mogą ujawnić to, co ukrywa sprzedawca.
Bardzo często zdarza się, że zdjęcia załączone do ogłoszeń motoryzacyjnych mówią więcej o wystawionym samochodzie niż chce ujawnić sprzedający. Wystarczy tylko się im dokładnie przyjrzeć i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Poniżej prezentujemy kilka przykładów z autentycznych ogłoszeń. Oczywiście przypuszczenia niczego nie przesądzają. W razie wątpliwości zawsze warto ocenić auto z bliska lub porozmawiać ze sprzedającym.
Krzywe szczeliny między elementami nadwozia
Wersja optymistyczna: to pozostałość po nienaprawionej szkodzie parkingowej. Była niewielka i sprzedającemu nie opłacało się oddawać auta do blacharza. Lakier na uszkodzonych elementach jest oryginalny.
Wersja pesymistyczna: auto było mocno rozbite i zostało kiepsko naprawione. Poprawki są w zasadzie niemożliwe - trzeba ponownie klepać lub wymieniać elementy, na nowo je składać i ponownie malować. Najtrudniej koryguje się wzajemne położenie kilku drobnych elementów.
Elementy z innej wersji, np. inna atrapa
Volvo V50 z tego rocznika powinno mieć srebrną atrapę (górne, małe zdjęcie). Czarne miały sedany oraz wersje amerykańskie. W Europie czarne atrapy w V50 pojawiły się dopiero po liftingu i są nieco większe.
Wersja optymistyczna: użytkownik wymienił atrapę ze względów estetycznych - czarna wygląda bardziej nowocześnie. Oryginalną sprzedał, lub ma w bagażniku.
Wersja pesymistyczna: samochód miał stłuczkę lub wypadek, atrapę wymieniono podczas odbudowy. Jest czarna, bo akurat taka była pod ręką.
Korozja pod maską na elementach silnika
Wersja optymistyczna: niewielki nalot może pojawić się naturalnie, jeśli samochód mało jeździ.
Wersja pesymistyczna: mamy do czynienia z pojazdem popowodziowym lub takim, który po wypadku dość długo stał na wolnym powietrzu bez maski. Ślady mogą być także po płynie chłodniczym lub elektrolicie z akumulatora.
Zamek tylko w klamce od strony pasażera
Wersja optymistyczna: to auto po przeróbce z "anglika". Jest to zaznaczone w ogłoszeniu, a cena jest odpowiednio niska.
Wersja pesymistyczna: sprzedawca do ostatniej chwili trzyma nabywcę w niepewności, bo za wszelką cenę stara się wynegocjować maksymalnie wysoką cenę. Prawda wyjdzie na jaw dopiero z dokumentów.
Zaawansowana korozja na tarczach hamulcowych
Wersja optymistyczna: samochód długo stał na parkingu w oczekiwaniu na klienta. Korozja sama się oczyści po kilku dniach eksploatacji.
Wersja pesymistyczna: korozja układa się nierówno w charakterystyczne rdzawe paski - to znak, że coś złego dzieje się z zaciskiem hamulcowym. Są zużyte klocki lub zapieczony zacisk.
Niefabrycznie obszyta kierownica
Na zdjęciu widać, że kierownica jest obszyta skórą, ale wygląda to nienaturalnie. Prawdopodobnie ktoś zlecił jej obszycie u tapicera. To obecnie bardzo popularne. Ceny usług: od 150 do 450 zł.
Wersja optymistyczna: w niektórych autach kierownice zużywają się bardzo szybko - już po 100 tys. km. Nic dziwnego, że użytkownik zlecił jej obszycie, ale praca jest wykonana solidnie, a szwy nie tworzą brzydkich garbów.
Wersja pesymistyczna: samochód miał duży przebieg, wytartą kierownicę i handlarz zlecił jej obszycie tanim kosztem. Kierownica jest nienaturalnie gruba.
Żółte „języczki” przy klamrach od pasów bezpieczeństwa
W niektórych modelach Opla po zadziałaniu napinaczy w chwili stłuczki lub wypadku, z klamr pasów "wyskakują" żółte paski ostrzegawcze. Niektórzy handlarze ucinają je, żeby nie zwracały uwagi.
Wersja optymistyczna: w opisie ogłoszenia sprzedawca lojalnie uprzedza, że auto jest po stłuczce lub po wypadku.
Wersja pesymistyczna: z ogłoszenia wynika, że auto jest bezwypadkowe. Sprzedający udaje, że tak ma być, bo to oznacza, że są napinacze.
Identyczne pismo w całej książce przeglądów
Wersja optymistyczna: w stacji ASO poddostawcą sprzętu biurowego jest jedna firma, a w ciągu 5-6 lat auto obsługiwał ten sam pracownik. Można to potwierdzić.
Wersja pesymistyczna: sprzedający bezmyślnie wypełnił fałszywą książkę jednym długopisem. Warto zaznaczyć, że doświadczeni oszuści nie pozwalają sobie na takie "szkolne błędy".
Brak fabrycznej zaślepki na hak holowniczy
Wersja optymistyczna: ktoś ukradł zaślepkę, lub zginęła podczas holowania - samochody sprowadzane na lawetach są zabezpieczane przez podczepienie uchwytów do haka. Podczas transportu zaślepka odpadła.
Wersja pesymistyczna: samochód psuje się tak często, że użytkownik zgubił już zaślepkę od haka.
Ślady po odkręcaniu elementów tapicerki
Wersja optymistyczna: sprzedający opowie nam o usterkach, których naprawa wymagała demontażu tapicerki. Demontaż mógł być także konieczny przy okazji montażu wyposażenia dodatkowego (np. lepszy radioodtwarzacz, instalacja głośnikowa, alarm samochodowy, blokada lewarka zmiany biegów itp.).
Wersja pesymistyczna: samochód był gruntownie rozbierany w ramach naprawy powypadkowej lub osuszania popowodziowego. Trzeba się liczyć z tym, że po zakupie zaczną pojawiać się nietypowe usterki instalacji elektrycznej. Czasem nie warto jechać po taki samochód na drugi koniec Polski, lub po przyjeździe należy wnikliwie obejrzeć całą tapicerkę.
Mocno zużyty bieżnik na oponach
Wersja optymistyczna: większość osób nie inwestuje w samochód przed sprzedażą. Opony się zużyły i tyle. Przed negocjacją ceny za samochód warto sprawdzić ile kosztuje nowy komplet opon.
Wersja pesymistyczna: samochód ma problem ze zbieżnością. Sprzedający stara się to ukryć i przekłada zużyte koła przednie na tył, a tylne, lepsze na przód. W ten sposób problem nie rzuca się w oczy. Nowych opon nie warto montować przed usunięciem usterki zawieszenia.
Przewody wystające spod fotela kierowcy lub pasażera
Wersja optymistyczna: ze starości pękły mocowania przewodów pod fotelem.
Wersja pesymistyczna: sprzedający wpinał w instalację poduszek lub napinaczy oporniki, które imitują obecność poduszki lub napinacza, choć faktycznie tych elementów już nie ma. Wystające przewody to ślady po ingerencji w instalację.
Tekst: Jacek Ambrozik, "Motor" 7/2015