Volkswagen Polo 1.0 MPI – testujemy zupełnego "golasa"

Nie ma się co oszukiwać - samochody prasowe, użyczane dziennikarzom motoryzacyjnym, rzadko kiedy przypominają modele, które spotykamy na drogach. Najczęściej są to mocne odmiany silnikowe, wyposażone w większość dostępnych dodatków, a końcowa cena takich aut zazwyczaj podwaja koszt bazowej wersji. Daje to oczywiście możliwość sprawdzenia wszystkiego, co dany model ma do zaoferowania, ale w rzeczywistości mało kto kupując nowy samochód, decyduje się na wersję "full opcja". Zwykle staramy się znaleźć złoty środek pomiędzy ceną, a marzeniami. Dlatego właśnie tym razem przyjrzeliśmy się Volkswagenowi Polo w wersji podstawowej, czyli (według dealera) najczęściej kupowanej.

Szósta generacja Volkswagena Polo została oficjalnie zaprezentowana w czerwcu 2017 r. Samochód, zbudowany na zupełnie nowej płycie podłogowej, mierzy 4050 mm długości i 1750 mm, a zatem jest o niemal 8 cm dłuższy i o 7 cm szerszy od swojego poprzednika. Biorąc pod uwagę rozstaw osi, wynoszący 2560 mm, nie bez podstaw był on od samego początku porównywany z Volkswagenem Golfem IV generacji.

W momencie wejścia do sprzedaży model oferowano w czterech odmianach wyposażenia. Bazowa wersja Start, przeznaczona na rynki krajów uboższych (w tym Polski), była pozbawiona w zasadzie jakichkolwiek dodatków. Szybko jednak postanowiono całkowicie zrezygnować z tego wariantu i na jego miejsce wskoczyła wersja Trendline, przejmująca rolę standardowej. To właśnie ona, jak zapewniają dealerzy Volkswagena, jest najczęściej wybieraną wersją Polo w naszym kraju.

Reklama

W gruncie rzeczy nie ma się czemu dziwić. Odmiana Trendline posiada w standardzie m.in. front assist (system aktywnego monitorowania odległości od poprzedzającego pojazdu), manualną klimatyzację, światła do jazdy dziennej wykonane w technologii LED, elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka boczne, elektryczne szyby czy radio wyposażone w dotykowy 6,5 calowy ekran i  Bluetooth. Sprzedawcy w salonach stanowczo przekonują jednak do dokupienia dodatkowego pakietu za 2390 zł, zawierającego m.in. czujniki parkowania z przodu i z tyłu, wielofunkcyjną kierownicę i autoalarm.

Większe rozmiary wyraźnie wpłynęły na przestronność wnętrza, co z kolei przełożyło się na wygodną pozycję w trakcie jazdy. Choć nie ma tu co liczyć na szeroki zakres regulacji fotela, ale dzięki kolumnie kierowniczej regulowanej w dwóch płaszczyznach, wygodną pozycję znajdzie nawet osoba mierząca 190 cm. Co więcej, nie tylko będzie siedzieć komfortowo, ale pozostawi za sobą też trochę miejsca pasażerowi na tylnej kanapie. Złego słowa nie można powiedzieć także o bagażniku. W Polo VI generacji ma on 351 l pojemności - w tym segmencie tylko Renault Clio wypada wyraźnie lepiej ze swoimi 391 litrami.

Polo potrafi zaskoczyć także wykończeniem i materiałami. Niezależnie od wybranej wersji, deska rozdzielcza została wykonana z miękkiego i przyjemnego w dotyku plastiku. Również spasowanie elementów wewnątrz pojazdu stoi na wysokim poziomie. Jedynie boczki drzwi, zrobione z kiepskiej jakości, twardego tworzywa, prezentują się zwyczajnie słabo. Podobnie zresztą jak środkowy panel z uchwytami na kubki, który w zestawieniu ze wspomnianą deską wydaje się jakby wyjęty z innego samochodu. W ogólnym rozrachunku wnętrze Polo prezentuje się jednak naszym zdaniem nie tylko lepiej względem konkurencyjnych marek, ale także większego i droższego Volkswagena T-Roca, w którym z niezrozumiałych względów użyto wyłącznie twardych tworzyw.

Opisywany egzemplarz został wyposażony w podstawowy, benzynowy silnik 1.0 MPI, który pod każdym względem powinien idealnie nadawać się do miasta. Wolnossąca trzycylindrowa jednostka faktycznie daje radę podczas codziennych dojazdów do pracy lub na zakupy. W takim wypadku nie potrzebujemy zapasu mocy. 80 KM w zupełności wystarcza na "toczenie" się w ruchu miejskim. Słowo "toczenie się" nie jest tu przesadą, bowiem jazda samochodem wyposażonym w taki silnik na drodze szybkiego ruchu wymaga cierpliwości i dalekosiężnego planowania. Przyspieszenie rzędu 15 sekund od 0 do 100 km/h i prędkość maksymalna 170 km/h czynią z podstawowej odmiany dobrą propozycję tylko dla spokojnie jeżdżących kierowców. W wypadku częstych pozamiejskich eskapad lepiej dopłacić 2700 zł za turbodoładowaną jednostkę 1.0 TSI o mocy 95 KM.

Bezapelacyjną zaletą wspomnianego silnika jest za to jego niewielki apetyt na paliwo. Opisywane Polo zaskoczyło nas spalaniem w trasie na poziomie 4.3 l/100 km. Również w zakorkowanym mieście trudno przekroczyć 6 litrów. Sytuacja zmienia się, gdy staramy się wykrzesać z auta trochę więcej energii i kręcimy silnik do 4 tys. obr./min. Wtedy spalanie potrafi wzrosnąć nawet powyżej 7 l/100 km.

Niezależnie jednak od osiągów Volkswagen Polo bardzo płynnie i przede wszystkim komfortowo pokonuje kolejne kilometry. Ogromna w tym zasługa świetnie zestrojonego zawieszenia, jakby wziętego z samochodu o klasę większego. Komfortowi jazdy sprzyjają wysokoprofilowe opony na 14-calowych stalowych felgach - idealne rozwiązanie na dziurawe ulice w mieście. Mały Volkswagen zaskakuje także wyciszeniem wnętrza oraz łatwością manewrowania w ciasnych uliczkach.

W ogólnym rozrachunku Polo w wersji "dla ludzi" zaskakująco dobrze spełnia oczekiwania wymagane od komfortowego pojazdu miejskiego. Mówiąc szczerze, wszelkie dodatkowe opcje, których Volkswagen oferuje zatrzęsienie, niepotrzebnie tylko podnoszą cenę samochodu, a ta od samego początku nie należy do niskich. Za "najczęściej wybieraną wersję" Polo trzeba zapłacić katalogowo 62 180 zł. To dużo, biorąc pod uwagę, że konkurencja w tej cenie oferuje zauważalnie lepsze wyposażenie. Pytanie tylko, czy są one faktycznie istotne w przypadku auta do miasta, czy jednak ważniejszy jest dla nas komfort i jakość wykonania.

Krzysztof Mocek

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy