Toyota Corolla 1.6 Valvematic Prestige – test
Auta z roku na rok są coraz nowocześniejsze i... coraz trudniejsze w obsłudze. Ale są wyjątki. Toyota pokazuje, jak zaprojektować samochód bez udziwnień.
Toyota Corolla 11. generacji jest na rynku od 2013 r. i właśnie doczekała się liftingu. Otrzymała nowy przód, ale z boku i z tyłu właściwie się nie zmieniła - wprawne oko wychwyci tylko nowe klosze tylnych świateł i węższą chromowaną listwę między nimi.
Wewnątrz też nie zaszły żadne diametralne zmiany. Nieco zmodyfikowano kształt deski rozdzielczej, boczne nawiewy są teraz okrągłe, pojawił się też nowy system multimedialny i inny panel klimatyzacji.
Wymiary kabiny zupełnie się nie zmieniły. Corolla bez problemu mieści cztery wysokie osoby, a gdy w środku usiądzie pięcioro podróżnych, środkowy z tyłu doceni podłogę bez dużego tunelu środkowego i płaskie siedzisko kanapy.
Obsługa na piątkę
Do mocnych stron kompaktowego sedana Toyoty należą też świetna ergonomia i łatwa, intuicyjna obsługa wszelkich urządzeń pokładowych.
Kokpit ukształtowano tak, że konsola centralna znajduje się wyjątkowo blisko kierownicy - a więc i rąk kierowcy, dzięki czemu ten nie musi odrywać pleców od oparcia, aby sięgnąć do ekranu multimediów. Co ważne, żeby się odnaleźć w jego menu, nie musi wcześniej studiować instrukcji.
Warto przy tym zauważyć, że Corolla pozbyła się większości niedogodności typowych dla aut z Japonii. Owszem, klapkę wlewu paliwa nadal otwiera się wyłącznie cięgnem przy fotelu kierowcy, ale za to wszystkie szyby są już obsługiwane automatycznie (i w górę, i w dół), a pociągnięcie wewnętrznej klamki gdy centralny zamek jest zamknięty po prostu otwiera drzwi - w wielu "japończykach" trzeba najpierw odblokować zamek.
Niejeden właściciel doceni też klasyczny hamulec ręczny z dźwignią umieszczoną typowo dla Toyoty - pod ręką, przy samym fotelu kierowcy.
Na lata spokojnej jazdy
Testowane auto to wersja 1.6 Valvematic, czyli z "tradycyjną" jednostką bez turbodoładowania i bezpośredniego wtrysku.
Dla wielu osób taki nieskomplikowany silnik to duża zaleta, dająca nadzieję na wieloletnią bezproblemową eksploatację.
Ale taka konstrukcja ma swoją cenę - przy niskich obrotach jednostce wyraźnie brakuje mocy, a przy wysokich okazuje się głośna i paliwożerna. Za to spokojna jazda daje zupełnie akceptowalne spalanie - średnio niecałe 7 l na 100 km.
Do w miarę spokojnego poruszania się idealnie pasuje układ jezdny. Wystarczająco sztywny, by auto bezpieczne zachowywało się w zakrętach (choć o frajdzie z jazdy nie ma tutaj mowy), a przy tym zapewniający niezły komfort. Podróżnym dokuczają jedynie punktowe nierówności - wyrwy w asfalcie, zapadnięte studzienki itp.
Wszystko w cenie
Ale to, że Corolla jest nieudziwniona i łatwa w obsłudze, nie czyni jej przestarzałą. W testowanej wersji Prestige (za 88 400 zł) nie brakuje współczesnych systemów bezpieczeństwa, jak układ autonomicznego hamowania w razie wykrycia przeszkody czy asystenci pasa ruchu, znaków i świateł drogowych. Są też system automatycznego parkowania, kamera cofania, diodowe światła czy oświetlenie ambientowe.
Co ważne - w testowanej odmianie wszystkie wymienione elementy są oferowane seryjnie.
Ford Focus sedan 1.6 Ti-VCT Titanium
125 KM, 0-100: 10,9 s
81 190 zł
Toyota Corolla 1.6 Valvematic Prestige
132 KM, 0-100: 10,0 s
88 400 zł
Hyundai Elantra 1.6 MPI Premium
128 KM, 0-100: 10,1 s
90 900 zł
+ nieskomplikowana konstrukcja i obsługa
+ spore wnętrze
+ płaska podłoga z tyłu
+ bogate wyposażenie
+ sporo systemów bezpieczeństwa
- niezbyt pojemny bagażnik
- przeciętne osiągi
Corolla to udane auto, którego nieskomplikowana konstrukcja dla wielu osób jest niezaprzeczalną zaletą.
Tekst: Marcin Laska, zdjęcia: Krzysztof Paliński; "Motor" 34/2016
Używana Toyota Corolla - niezawodność sprzed lat – OPINIE O SAMOCHODACH