SsangYong Torres. Antidotum na drogie SUV-y?
Inflacja, na którą składa się wiele czynników (między innymi pandemia i wojna na Ukrainie) odbiła się oczywiście również na cenach samochodów. W efekcie nawet za samochody klasy średniej (w topowych wersjach wyposażenia) przyjdzie nam zapłacić grubo ponad 200 tys. złotych. Czy tanią alternatywę dla SUV-ów klasy średniej może stanowić SsangYong Torres?
W czasie poszukiwania wymarzonego SUV-a zapewne większości z nas nigdy nie przyszła na myśl oferta marki SangYong, od niedawna posługującej się nazwą KG Mobility. Z pewnością wielu o niej słyszało, ale znajdą się również tacy, którzy, albo nie zdawali sobie sprawy z jej istnienia, albo za sprawą kojarzącej się z Chinami nazwy nie zagłębiali się w jej ofertę. Niesłusznie, ponieważ w ofercie tej, trzeba zaznaczyć, koreańskiej marki znajduje się stosunkowo tani SUV segmentu C - Torres.
Oczywiście kwestią kluczową dziś przy zakupie auta jest wygląd. Czasy, kiedy tanie auto nie musiało wyglądać, już dawno minęły. Teraz, nieważne ile płacimy za samochód, musi się on dobrze prezentować. I tak jest właśnie z Torresem.
W kwestii designu Koreańczycy nie mogą sobie zbyt wiele zarzucić. Mamy kanciastą sylwetkę, przetłoczenia i ostre linie. Z przodu uwagę zwraca na siebie potężny grill. Nie brakuje różnego rodzaju off-roadowych akcentów. Szkoda tylko, że uchwyty na masce czy wypukłość na klapie mająca imitować koło zapasowe mają jedynie wartości stylistyczne.
Warto też zwrócić uwagę na "oszukaną" klapę bagażnika. Wydawałoby się, że mamy do czynienia z drzwiami otwieranymi w poziomie, a w rzeczywistości po jego otwarciu klapa idzie w górę. Choć nie da się nie zauważyć wpływów (czy raczej inspiracji) różnymi markami, to trzeba przyznać, że ta mieszanka wyszła bardzo zgrabnie. Stylistyka jest spójna i zdaje egzamin.
Torres podtrzymuje dobre wrażenie również, kiedy wsiądziemy do środka. Mamy miękkie materiały, podświetlane listwy w drzwiach i nad schowkiem pasażera, kierownicę o interesującym kształcie, spory, 12,5-calowy wyświetlacz dla kierowcy, a także dwa wyświetlacze znajdujące się na środku.
9-calowy ekran służy do obsługi multimediów. Znajdujący się niżej ekran pozwala na obsługę klimatyzacji. Nie można się przyczepić do wyświetlacza znajdującego się przed kierowcą (składającego się tak naprawdę z trzech ekranów), ale do dwóch pozostałych już niestety tak. Ich design jest po prostu przestarzały. Nie wygląda to najlepiej.
Spasowanie jest dość dobre, choć w czasie łapania za dźwignię skrzyni biegów można od czasu do czasu usłyszeć skrzypienie. Bardzo dobre wrażenie robi natomiast jasna tapicerka. Materiały są przyjemne w dotyku, a plastiki stosunkowo miękkie.
Fotele są bardzo wygodne i bez problemu każdy znajdzie za kierownicą pozycję dla siebie. Nie będziemy też narzekać na przestrzeń w aucie. Miejsca jest pod dostatkiem, zarówno z przodu, jak i z tyłu. To zasługa sporych rozmiarów Torresa.
Teoretycznie auto należy do segmentu C, ale plasuje się raczej gdzieś pomiędzy nim a segmentem D. Ma 4 700 mm długości, 1 890 mm szerokości i 1 710 mm wysokości. Rozstawo osi natomiast to - 2 680 mm. Ponadto mamy do dyspozycji całkiem spory bagażnik. Wedle normy VDA oferuje on ponad 700 litrów, a po złożeniu siedzeń może ona urosnąć do 1 662 litrów.
Chętni na zakup Torresa do wyboru mają... tylko jeden silnik. Jest to dobrze znana z innych modeli koreańskiego producenta czterocylindrowa benzynowa jednostka 1,5 T-GDI. Generuje ona 163 KM i 280 Nm. W wersji podstawowej otrzymujemy samochód z 6-biegową skrzynią manualną. Od odmiany Torres może być wyposażony w skrzynię automatyczna oraz napęd na wszystkie koła. Testowany egzemplarz posiada automat, ale moc trafia tylko na przednią oś.
Niestety, benzynowy silnik nie należy do najoszczędniejszych. Jest jednak na to metoda, ponieważ za 6,5 tys. złotych możemy otrzymać instalację LPG (z dotryskiem benzyny). Bez wątpienia to ciekawa opcja, a jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę, że, podobnie jak auto, objęta jest ona pięcioletnią gwarancją (do 100 tys. km) można śmiało zakładać, że będzie się ona cieszyć sporą popularnością wśród kupujących Torresa.
Stosunkowo niewielki silnik dość dobrze radzi sobie z wprawianiem auta w ruch. Bez wątpienia nie będziemy na niego narzekać przy spokojnej jeździe. Jeśli jednak zamierzamy wyprzedzać, powinniśmy odpowiednio mierzyć siły na zamiary i liczyć się z tym, że nabranie odpowiedniej prędkości może Torresowi chwilę zająć. Automat całkiem nieźle radzi sobie z przełożeniami, ale jeśli znajdą się tacy, którzy nie będą zadowoleni z jego pracy, zawsze mogą skorzystać z manetek.
Nie można wiele zarzucić układowi kierowniczemu. Jest on całkiem precyzyjny i odpowiednio szybko informuje koła o zamiarach kierowcy. Kierownica stawia niewielki, przyjemny opór. Trudno przyczepić się też do tego, jak auto wybiera nierówności. Radzi sobie w naprawdę satysfakcjonujący sposób. A dodać trzeba, że testowany egzemplarz posiada 20-calowe koła. Bez wątpienia po przejażdżce tym autem, niezależnie od jakości nawierzchni, nie będziemy narzekać na ból pleców.
Jak wspominaliśmy, Torres może pochwalić się stosunkowo niską ceną. W podstawowej odmianie wyposażeniowej, Joy, trzeba zapłacić 139 900 złotych. W zamian otrzymujemy całkiem nieźle wyposażone auto. Znajdziemy tutaj m.in.:
- 7 poduszek powietrznych
- asystentów pasa ruchu, sprawnego ruszania, ochronę przed dachowaniem
- 12,5-calowy zestaw wskaźników
- 9-calowy ekran multimediów
- kamerę cofania
- tempomat
- dwustrefową klimatyzację z 8-calowym panelem dotykowym
Testowany przez nas egzemplarz to niemal topowa odmiana - Adventure Plus. Cena startuje tutaj od 176 400 złotych. Na wyposażeniu znajdziemy dodatkowo:
- regulowany elektrycznie fotel kierowcy z elektryczną regulacją odcinka lędźwiowego
- wentylację przednich foteli
- podgrzewanie tylnych foteli
- rolety przeciwsłoneczne w oknach tylnych drzwi
Konkurencja Torresa (Kia Sportage, Nissan X-Trail, Hyundai Tucson czy Toyota RAV4) ma bardziej zróżnicowaną ofertę silnikową. Jeśli chodzi o cenę, z reguły auta te są znacznie droższe.
Najtańsza w tym zestawieniu jest Kia Sportage. Oferuje mocniejszy, 150-konny silnik i kosztuje 121 900 złotych. Najwięcej przyjdzie nam natomiast zapłacić za X-Traila. Ceny zaczynają się od 188 200 złotych.
Topowa wersja Torresa przekracza barierę 202 tys. złotych, ale tylko nieznacznie. Jeśli o najdroższe wersje chodzi to najmniej przyjdzie nam w tym zestawieniu zapłacić za Hyundaia Tucsona (197 900 zł). Najwięcej natomiast za Toyotę RAV4 (235 900 zł). Atutem Torresa jest jednak dobre wyposażenie już w podstawowej wersji (przykładowo w Sportage mamy manualną klimatyzację i mniejszy wyświetlacz multimediów) oraz oczywiście rozmiary.
Oczywiście terenowe akcenty to tylko elementy stylistyczne, które nie mają żadnych wartości użytkowej. Jakością wykonania Torresowi wciąż daleko do segmentu premium. Jeden silnik w ofercie czy kiepski design multimediów też nie brzmią zbyt zachęcająco.
Tym, co może przyciągnąć klientów do Torresa, jest naprawdę niezły stosunek wyposażenia i jakości do ceny. Już w podstawowej wersji otrzymujemy naprawdę bardzo dobrze wyposażone auto, które zwraca na siebie uwagę swoim wyglądem, a przy tym jest funkcjonalne i całkiem nieźle jeździ. Podsumowując jest to dobre antidotum na drogie SUV-y.