Elektryfikacja nie oznacza od razu przejścia na samochody elektryczne. Przeciwnie, chodzi o samochody hybrydowe, które korzystają z silników spalinowych, ale mają na pokładzie również silniki elektryczne o większej lub mniejszej mocy.
Osoby nie interesujące się motoryzacją, mogą nie wiedzieć, że napęd hybrydowy nie zawsze oznacza to samo, a wyróżnić można trzy typy. Pierwszy z nich to klasyczne hybrydy, które pojawiły się jako pierwsze (ich prekursorem była Toyota, która już od kilkunastu produkuje Priusa). W tym rozwiązaniu niewielki silnik elektryczny wspomaga jednostkę spalinową, zastępując ją podczas jazdy z niewielkimi prędkościami i podczas manewrowania na parkingu, dodatkowo energia jest odzyskiwana podczas hamowania. Bardziej zaawansowane rozwiązanie to hybrydy plug-in, które posiadają już mocniejsze silniki elektryczne i akumulatory o większej pojemności. Umożliwiają one przejechanie nawet 50 km bez używania silnika spalinowego. W tym rozwiązaniu silnik spalinowy automatycznie nigdy nie jest w stanie naładować baterii do więcej niż kilku procent. Jada hybrydami plug-in możliwa jest bez ładowania, wówczas auto staje praktycznie zwykłym samochodem spalinowym dodatkowo obciążonym baterią i silnikiem spalinowy. Dlatego hybrydy plug-in należy podłączać do ładowania.
Trzecie rozwiązanie to tzw. mikrohybrydy, zwane również hybrydami typu mild (MHEV). Jest to najmniej zaawansowana forma elektryfikacji, ale jak pokazuje testowana Skoda Octavia e-Tec, również mające swoje zalety.
W samochodzie zastosowano zintegrowany z rozrusznikiem generator o napięciu 48 V z napędem pasowym, a także akumulator litowo-jonowy. Rozrusznik wspiera silnik spalinowy podczas jego włączania i wyłączania, czyniąc ten proces szybszym i łagodniejszym. Umieszczony pod przednim fotelem pasażera akumulator o pojemności 0,6 kWh w całości ładowany jest energią odzyskiwaną z hamowania. Może on również zasilać akumulator rozruchowy 12 V za pomocą przetwornika prądu stałego.
Jednym słowem, dzięki odzyskaniu energii, która normalnie tracona jest podczas hamowania, w specyficznych warunkach (jazda bez dodawania gazu, hamowanie) możliwa jest jazda z wyłączonym silnikiem spalinowym, auto ma również lepszą dynamikę. To przekłada się na mniejsze zużycie paliwa.
W Octavii system miękkiej hybrydy jest dostępny w dwóch wersjach napędowych - z silnikiem 1.0 TSI o mocy 110 KM i 1.5 TSI o mocy 150 KM. My testowaliśmy tę mocniejszą.
Jazda takim samochodem przypomina nieco jazdę samochodem z aktywnym układem start-stop. Tyle tylko, że silnik spalinowy gaśnie częściej i szybciej, również podczas jazdy. Z kolei jego uruchamianie następuje bardzo szybko, bez zwłoki, która w niektórych autach z systemem start-stop potrafi być denerwująca. Ponadto dodatkowe 50 Nm dostępne od razu sprawiają, że samochód rusza dynamicznie, bez konieczności mocnego naciskania pedału gazu.
Octavia e-Tec jest jednym z nielicznych modeli, w których system miękkiej hybrydy daje efekt nie tylko podczas cyklu pomiaroweg,o mającego ustalić emisję spalin, ale przede wszystkim podczas codziennej jazdy. Komputer pokładowy w naszym testowym egzemplarzu pokazywał z liczącego niemal 700 km odcinka, przy średniej prędkości 45 km/h, zużycie benzyny na poziomie 7,1 l/100 km. A tak niska średnia prędkość oznacza, że samochód eksploatowany był zarówno w trasie, jak i na zakorkowanych miejskich ulicach. Dokładniejsze pomiary wykazały, że podczas jazdy autostradowej auto zużywa około 6,5 l/100 km, z w mieście z trudem można przekroczyć poziom 8 l/100. Jak na tak duży samochód, jak Octavia, wyposażony w 150-konny silnik to naprawdę świetny wynik.
Do tego dodajmy, że 150 KM wystarcza, by Octavia e-Tec rozpędzała się do 100 km/h w 8,5 s i mogła osiągnąć prędkość 230 km/h. Trudno wiec mówić, by była zawalidrogą, są to osiągi więcej niż wystarczające do codziennej eksploatacji.
Z zewnątrz Octavia w napędem mikrohybrydowym niczym nie różni się od klasycznych wersji spalinowych. Mamy więc do czynienia z autem dobrze już znanym z polskich dróg (Octavia IV trafiła do sprzedaży w 2020 roku). Jedynym wyróżnikiem jest niewielkie oznaczenie e-Tec na klapie bagażnika. Testowany egzemplarz to wersja liftback, auto porusza się na 17-calowych kołach aluminiowych.
Wnętrze Octavii e-Tec również niczym nie różni się od innych wersji Octavii. Samochód, typowo dla tego modelu, pozycjonowany jest na pograniczu segmentów C i D, co oznacza m.in. dużo przestrzeni dla pasażerów jadących z tyłu (głównie dzięki liczącemu niemal 269 cm rozstawowi osi). Tradycyjnym atutem Octavii jest duży bagażnik, którego pojemność wynosi 600 litrów i jest identyczna, jak w klasycznych wersjach spalinowych.
Na brak miejsca nie mogą narzekać również osoby jadące z przodu. Miejsce pracy kierowcy jest komfortowe, wszystkie przełączniki są ergonomicznie umiejscowione. Również system infotainment Skody jest uporządkowany i intuicyjny, nie ma większych problemów z odnalezieniem poszukiwanych opcji. Samochód bez problemów łączył się również ze smartfonem z systemem Android.
Skoda Octavia e-Tec ze 150-konnym układem napędowym i w wersji Style kosztuje od 119 110 zł. Natomiast niemal "wszystkomający" egzemplarz widoczny na zdjęciach, wyceniono na 144 450 zł.
Koszt wyposażenia dodatkowego wynosi więc 25 350 zł. Najważniejsze jego elementy to pakiet Selection (obejmuje m.in. adaptacyjny tempomat działający do 210 km/h i oświetlenie ambientowe wnętrza) za 3100 zł, pakiet Seat Basic (fotel kierowcy regulowany elektrycznie, asystent martwego kąta, elektrycznie składane i podgrzewane lusterka z pamięcią) za 3650 zł, nawigacja Columubus z z 10-calowym ekranem dotykowym i dwoma gniazdami USB-C (4200 zł), wyświetlacz HUD (2750 zł) czy system dostępu bezkluczykowego z alarmem (1100 zł).
Ceny niektórych elementów wyposażenia wydają się - tak to ujmijmy - nieco wygórowane. Bo jak potraktować pakiet czterech gniazdek do ładowania (jednego 230V i trzech USB-C), który wyceniono na 1100 zł? Ale taka jest specyfika dodatkowego wyposażenia w samochodach...
Oczywiście rezygnacja z części wyposażenia dodatkowego sprawia, że cena staje się znacznie bardziej atrakcyjna. Trzeba przy tym zauważyć, że dotyczy auta w wersji Style, a więc już stosunkowo dobrze wyposażonego seryjnie. Na pokładzie takiego auta znajdziemy m.in skórzaną kierownicę, radio Bolero z dotykowym wyświetlaczem o przekątnej 10 cali, 16-calowe koła aluminiowe, asystenta pasa ruchu, system Front Assist, automatyczną dwustrefową klimatyzację, czujnik deszczu i zmierzchu, kamerę i czujniki cofania. A to wcale nie jest wszystko.
Można więc zaryzykować stwierdzenie, że za około 120-130 tysięcy jesteśmy w stanie kupić rodzinny samochód z dużym bagażnikiem i obszernym wnętrzem, który może nie będzie demonem prędkości, ale za to pozytywnie zaskoczy niskim zużyciem paliwa. A to w dzisiejszych, niespokojnych czasach jedna z najważniejszych zalet samochodu.
Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc
***