Mitsubishi ASX 2.0 – nowy wygląd, ale czy także nowa jakość?
Obecny od wielu lat na rynku ASX przechodził już kilka drobnych modernizacji, ale dopiero ostatnia zmieniła go tak bardzo, ze można pomyśleć, iż jest to nowa generacja modelu. Sprawdzamy na ile faktycznie udało się odświeżyć ASXa.
Dotychczasowe modernizacje miały charakter wyłącznie kosmetyczny i niezwykle trudno jest stwierdzić czy dany egzemplarz to ten z początku produkcji, czy może odświeżony. Tym razem Mitsubishi podeszło do face liftingu bardzo kompleksowo. Auto ma zupełnie nowe reflektory, grill, zderzak, a nawet maskę i przednie błotniki. Upodobniło się w ten sposób to Eclipse Crossa i prezentuje się faktycznie świeżo. Z tyłu zmian jest mniej, ale diodowe światła o charakterystycznym wzorze również nie pozostawiają wątpliwości, że mamy do czynienia ze zmodernizowaną wersją.
Czar nowości pryska jednak, kiedy zajmiemy miejsce za kierownicą. Pomimo kilku zmian, to nadal ta sama deska rozdzielcza, jaką zobaczyliśmy w 2010 roku, kiedy ASX wchodził na rynek. Nowością jest tutaj przebudowany tunel środkowy z metalizowanymi wstawkami, a także nowe pokrętła do obsługi klimatyzacji. Zamiast z matowego plastiku otoczonego na krawędziach metalizowaną obwódką, są teraz całe wykonane z błyszczącego plastiku i wyglądają... taniej. Nadal nie zmieniono takich irytujących drobiazgów, jak brak podświetlenia przełączników szyb, lusterek i centralnego zamka oraz umiejscowienia przycisku do komputera pokładowego tak, żeby zasłaniała go kierownica i dźwignia kierunkowskazów.
Najważniejszą nowością jest system multimedialny z 8-calowym ekranem, oferujący prostą i czytelną grafikę oraz niezłą responsywność. Sama struktura menu jest wyjątkowo prosta (by nie rzec "uboga"), co nie każdy musi uznać za wadę. Szczególnie, że system współpracuje z Android Auto i Apple CarPlay.
Listę nowości w zmodernizowanym ASXie zamyka nowy silnik w gamie - 2-litrowa, wolnossąca jednostka o mocy 150 KM, przejęta z Outlandera. Zapewnia ona wystarczające osiągi (sprint do 100 km/h w 10,2 s), co jest o tyle ważne, że to jedyny dostępny napęd. Wraz z modernizacją do lamusa odeszła mniejsza "benzyna" (1,6 l 117 KM) oraz dwa diesle (1,6 l 114 KM oraz 2,2 l 150 KM).
2-litrowy benzyniak dostępny jest w trzech konfiguracjach - z napędem na przednie koła i manualną skrzynią biegów, z 2WD oraz przekładnią CVT lub z 4WD i CVT. My testowaliśmy drugą z nich i mamy dość mieszane uczucia. Z jednej strony auto pozostaje względnie dynamiczne, a skrzynia symuluje posiadanie biegów, aby nie irytować jednostajnym dźwiękiem silnika. Z drugiej jednak osiągi ulegają zauważalnemu pogorszeniu (przyspieszenie do 100 km/h w wydłużone o 1,5 s), a do tego trzeba naprawdę mocno wciskać pedał gazu, aby zmusić przekładnię do umożliwienia silnikowi wejście na wyższe obroty, kiedy chcemy na przykład wyprzedzić. Nie zachwyca także zużycie paliwa - sam producent podaje, że w ruchu miejskim może wynosić około 10 l/100 km.
Poza tym wciąż mamy do czynienia z tym samym, dobrze znanym, ASXem. Auto zapewnia całkiem sporo miejsca w obu rzędach siedzeń i niezbyt duży bagażnik. 406 l to wartość uwzględniająca schowek pod jego podłogą. Fotele nadal są miękkie i bardzo słabo podtrzymujące na zakrętach, ale na szczęście nie męczą podczas kilkugodzinnej jazdy.
Trudno pochwalić prowadzenie ASXa - zarówno z uwagi na zestrojenie zawieszenia, jak i niezbyt komunikatywny układ kierowniczy o bardzo dużym przełożeniu (na parkingu trzeba się sporo nakręcić). SUV Mitsubishi nie jest też mistrzem wybierania wybojów na drodze - testowany egzemplarz poruszający się na kołach w rozmiarze 225/55 R18 nie najlepiej sobie radził z poprzecznymi nierównościami.
Jedną z zalet ASXa była zawsze korzystna cena i po modernizacji się to nie zmieniło. Cennik otwiera kwota 74 490 zł, co jest całkiem niezłą propozycją, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że pod maską pracuje 2-litrowy silnik. Koszt zakupu testowanego egzemplarza w wersji Intense Plus (niemal najbogatsza) to już 97 990 zł. W tej cenie otrzymujemy między innymi w pełni LEDowe oświetlenie, system multimedialny, automatyczną klimatyzację, system bezkluczykowy, podgrzewane przednie fotele oraz 18-calowe alufelgi. Nawet jednak w tej odmianie nie możemy liczyć na nowe systemy bezpieczeństwa, czyli wykrywania pojazdów w martwym polu lusterek, monitorowania ruchu poprzecznego podczas cofania oraz systemu ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa ruchu. Dostępne są one wyłącznie w topowej specyfikacji Instyle z napędem na cztery koła.
Face lifting Mitsubishi ASX udał się jedynie połowicznie. Auto z łatwością można wziąć za zupełnie nową generację i z zewnątrz może się podobać. Jednakże wnętrze oraz cała konstrukcja auta zdradzają swój wiek. Zastosowanie większego silnika i nowych multimediów to niewątpliwe plusy, ale to za mało, aby ukryć, że to wciąż ten sam ASX.
Michał Domański