Reklama

Zaznaczmy na wstępie, że po Maybachu GLS obiecywaliśmy sobie naprawdę dużo. Tyle, ile naszym zdaniem powinien obiecywać sobie jego nabywca, dla którego flagowe modele Mercedesa są zbyt zwyczajne i za mało ekskluzywne. To właśnie taka osoba może zainteresować się samochodem z podwójnym "M" i jeśli będzie rozważała wybór luksusowego SUV-a zamiast reprezentacyjnej limuzyny, bez wątpienia sprawdzi, czy w obu przypadkach otrzymuje podobny poziom wyjątkowości.

Mercedes-Maybach GLS 600 - pierwsze wrażenie

Nie da się ukryć, że Maybach GLS na żywo budzi duży respekt. Długi na 5,2 m, szeroki na 2 m i wysoki na ponad 1,8 m, góruje nad innymi użytkownikami dróg, a jego zmodyfikowany pas przedni z dużą ilością chromu (tak jak w Maybachu klasy S) oraz potężne, 22-calowe felgi (w opcji są też 23-calowe), jasno dają do zrozumienia, że mamy do czynienia z samochodem prawdziwie luksusowym.

Szkoda tylko, że testowany egzemplarz nie był pokryty lakierem w dwóch kolorach - to kolejny element zarezerwowany dla Maybachów. Fakt faktem, że "zieleń szmaragdu" naszego GLS-a prezentowała się naprawdę nieźle, ale występuje ona właśnie w dwukolorowym wariancie, ze srebrną górną częścią nadwozia. Co prawda, takie zestawienie kosztuje 100 737 zł, ale co to jest dla przyszłego właściciela Maybacha?

Po chwili początkowego zachwytu i przytłoczenia przychodzi jednak moment refleksji. Mercedes-Maybach klasy S ma 5469 mm długości, więc jest o 18 cm dłuższy od przedłużonej klasy S i aż o 29 cm od standardowej. O tyle też większy jest rozstaw osi. Tymczasem Maybach GLS zachował rozmiary klasycznej wersji. Co to oznacza dla prezesa?

Mercedes-Maybach GLS 600 - wnętrze ociekające luksusem

Po otwarciu drzwi szybko rozumiemy, że obawy co do poziomu luksusu zapewnianego przez nieprzedłużone nadwozie były zupełnie niepotrzebne. Wchodzimy do kabiny po elektrycznie wysuwanej listwie progowej (oczywiście z logo podwójnego "M") i zajmujemy miejsce na wyjątkowo wygodnym fotelu, zatapiając stopy w dywanikach z długim włosiem i opierając głowę o poduszkę przymocowaną do zagłówka. Drugą poduszkę możemy umieścić sobie pod lędźwiami, albo odłożyć gdzieś na bok. Ilość miejsca jest tu naprawdę imponująca, a to dlatego, że tylne miejsca przesunięto w głąb bagażnika, więc nie było potrzeby wydłużania nadwozia, aby uzyskać atmosferę przestrzeni i luksusu.

Otacza nas wszechobecna, najwyższej jakości skóra, którą pokryto właściwie wszystkie elementy. Łącznie z podsufitką i zewnętrzną częścią progów, której tylko centralną część wykończono aluminiowymi nakładkami, żeby nie deptać przypadkiem skóry podczas wsiadania. Dokładnie tak jak w Maybachu klasy S. Tak samo też podróżni z tyłu oddzieleni są wysoką konsolą środkową, na której umieszczono tablet, pozwalający zdalnie sterować ekranami w oparciach, jeśli nie sięgniemy do nich. W schowku pod podłokietnikiem ukryto dwa lotnicze stoliki, a między oparciami foteli znalazło się miejsce na lodówkę. Z kolei w przedniej części konsoli znajdziemy uchwyty na napoje (z funkcją chłodzenia i ogrzewania), a także panel sterujący trzecią i czwartą strefą klimatyzacji.

Można tu podróżować naprawdę w najwyższym luksusie, szczególnie gdy prawy tylny fotel przekształcimy w leżankę, włączymy masaż i oddzielimy się od świata zewnętrznego elektrycznie sterowanymi żaluzjami. Jeszcze tylko puścić ulubioną muzykę z nagłośnienia Burmester High-End 3D i można całkowicie oddać się relaksowi.

Mercedes-Maybach GLS 600 z perspektywy kierowcy

W przeciwieństwie do podróżujących z tyłu, kierowcy trudno dostrzec różnice między Maybachem a zwykłym GLS-em. Zmiany przejawiają się tylko w doborze wykończenia, zakresie obicia skórą, a także takich smaczkach jak logo Maybacha na zestawie wskaźników, pedałach oraz napis "Maybach" na dolnym ramieniu kierownicy.

Silnikowo GLS 600 plasuje się pomiędzy GLS 580, a AMG GLS 63 - 4-litrowy, podwójnie doładowany silnik generuje 557 KM oraz 730 Nm, a wspomaga go (zgodnie z obecnymi trendami) układ miękkiej hybrydy (generujący dodatkowe 22 KM oraz 250 Nm). Silnik pracuje bardzo dostojnie, zapewniając mocarny, niepohamowany ciąg już od najniższych obrotów (maksymalny moment obrotowy dostępny w zakresie 1750-4500 obr./min) i bez najmniejszego wysiłku napędzający tego kolosa (masa własna to niemal 2,8 t). Odzwierciedlają to dane techniczne - sprint do 100 km/h zajmuje 4,9 s. Najlepiej pasuje tu jednak tryb jazdy Maybach, w którym auto unika gwałtownych reakcji na gaz a jedynie zalewa nas falą momentu obrotowego. Przy nieco mocniejszym wciśnięciu gazu słyszymy też bardzo dostojny, rasowy pomruk. Poezja.

Atmosferę niezmąconego płynięcia przez kolejne kilometry dróg, zapewnia także opcjonalne zawieszenie E-Active Body Control. Indywidualnie steruje ono zawieszeniem przy każdym z kół, nie tylko niwelując nierówności, ale także zapobiegając przechylaniu się nadwozia w zakrętach. Działa naprawdę świetnie, chociaż trzeba zaznaczyć, że znajdziemy je także w zwykłym GLS-ie oraz w GLE. I tak - "tryb uwalniania" sprawiający, że auto zaczyna bujać się jak na teledysku amerykańskiego rapera (ma to pomagać w wyjechaniu z kopnego piasku) też jest tu dostępny. Ale lepiej raczej z niego nie skorzystać, bo prezes dostanie choroby morskiej.

Czy Mercedes-Maybach GLS 600 zasługuje na logo Maybacha?

Nie da się ukryć, że Maybach GLS to prawdziwie wyjątkowy i opływający luksusem SUV, który z powodzeniem może pełnić rolę reprezentacyjnej limuzyny. Zarówno dostępne udogodnienia, jak i materiały wykończeniowe, układ jezdny oraz aksamitnie pracujący napęd sprawiają, że prezes powinien być ukontentowany.

Gdybyśmy mieli mimo wszystko wskazać na jakieś niedociągnięcia byłoby to, mimo wszystko, umiejscowienie tylnej kanapy. Jeśli na miejscu prezesa usiądzie osoba mająca 180 cm wzrostu, będzie dotykała podeszwami o oparcie fotela z przodu. W takim aucie powinno się raczej siedzieć w ekskluzywnych pantoflach, ale rozumiecie o co chodzi. Wyższe osoby mogą mieć problem z pełnym wyprostowaniem nóg, a przynajmniej powinny zabezpieczyć czymś oparcie przedniego fotela, żeby nie pobrudzić białej skóry.

Z kolei z perspektywy kierowcy, prawy fotel przedni zasłania częściowo lusterko. Da się tak jechać, ale również tę kwestię można by było rozwiązać, gdyby tylna kanapa przesunięta była jeszcze odrobinę dalej do tyłu. Prawdopodobnie mamy tu do czynienia z pewnym kompromisem, ale skoro musiał być zawierany... czy nie można było, mimo wszystko, nieco przedłużyć Maybacha GLS?

Nie mogliśmy nie zauważyć również, że w przeciwieństwie do Maybacha klasy S, tylne drzwi nie są sterowane elektrycznie. Trzeba więc otwierać je i zamykać własnoręcznie.

Na koniec pozostaje jeszcze silnik. Klasę S możemy zamówić z jednostką V12, ale zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią przedstawicieli Mercedesa, to jedyny model producenta z takim motorem. W Maybachu GLS musi nam wystarczyć V8 (nie żeby dało się temu silnikowi zarzucić cokolwiek poza "mniej prestiżową" liczbą cylindrów).

Mercedes-Maybach GLS 600 - dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają

Mimo powyższej maksymy, poruszmy jeszcze na koniec kwestie finansowe. Mercedes-Maybach GLS 600 kosztuje 904 100 zł, a ceny opcji do niego bywają horrendalne. Przykładowo indywidualne fotele z tyłu kosztują 21 585 zł, rozkładane stoliki 10 362 zł, zaś ekrany kolejne 13 528 zł. Wspomniane już nagłośnienie Burmester wyceniono na 23 774 zł, a dopłata do aktywnego zawieszenia to aż 37 417 zł.

Nic jednak nie przebije wykończenia wnętrza. Tapicerka nappa w kolorach krystaliczna biel i perłowa szarość kosztuje 77 711 zł, a łączy się z pakietem skórzanym Manufaktur za 71 955 zł oraz pakietem skórzanym Exclusive Manufaktur za kolejne 40 295 zł (w sumie daje to 190 tys. zł). Końcowa cena testowanego egzemplarza dobiła do 1,23 mln zł.

***