​Mercedes GLE 450 AMG Coupé - sportowe coupe w skórze SUVa?

SUV Coupé... Wydawałoby się, iż w określeniu tym tkwi wewnętrzna sprzeczność, jednak sukces bmw x6 pokazał, że wbrew pozorom takie połączenie ma sens.

Chcąc nie chcąc śladami Bawarczyków musieli podążyć inni producenci, oferujący pojazdy zaliczane do segmentu Premium. Odpowiedzią Mercedesa na wspomniany wyżej rynkowy hit z Monachium jest GLE Coupé. Właśnie mieliśmy okazję zapoznać się bliżej z jedną z wersji tego modelu: 450 AMG.


Oglądamy

Jak pogodzić design SUV-a z liniami coupé? Styliści Mercedesa wybrnęli z tego zadania w sposób najprostszy z możliwych. W przedniej części samochód jest bardziej SUV-em, o czym świadczą  masywne kształty błotników, głębokie przetłoczenia, wyrazista osłona chłodnicy i potężne wloty powietrza. Tył, głównie ze względu na charakterystycznie opadający dach, bardziej przypomina  coupé. Atletyczno-zwiewną sylwetkę podkreślają ogromne, 21-calowe koła z szerokimi oponami o niskim profilu. Na ogólne wrażenie estetyczne wpływ mają także wymiary auta: GLE Coupé jest o 96 mm dłuższe od zwykłego GLE (mierzy 4900 mm) i o 77 mm od niego szersze (2003 mm), a przy tym o 28 mm niższe (1370 mm). Gdybyśmy mieli jednym słowem opisać wygląd GLE Coupé, to powiedzielibyśmy, że jest on... ostentacyjny.

Reklama

Wsiadamy

Otwieramy drzwi i pierwsze, co rzuca się w oczy, to bardzo jasna, prawie biała, wykonana z mięciutkiej, pikowanej skóry tapicerka siedzeń. Kolorystycznie znakomicie współgra z perłowym lakierem nadwozia, lecz z pewnością jest trudna w utrzymaniu. Testowy pojazd miał na liczniku ledwie kilka tysięcy kilometrów, tymczasem już była lekko przybrudzona. Podobno najbardziej szkodzą jej dżinsy, nawet jeżeli pochodzą z kolekcji Calvina Kleina. Wtedy zresztą mamy podwójny kłopot, gdyż łatwo pobrudzić je o nieosłonięte progi przy wysiadaniu z samochodu...

To jednak drobiazgi. Ważne, że fotele, o których mowa, nie tylko bajecznie wyglądają, ale są także królewsko wygodne. Można zmieniać powierzchnię ich siedzisk, podparcie kręgosłupa, ułożenie boków oparć. Podgrzewać lub wentylować. Mają też funkcję masażu. Nie wiadomo jedynie dlaczego, skoro  auto komunikuje się z kierowcą w języku polskim, akurat poszczególne rodzaje masażu (są cztery) noszą nazwy angielskie? No dobrze, czepiamy się... Aha, wypada dodać, że fotele mercedesa GLE w takim wydaniu to opcja, za którą trzeba zapłacić ponad 40 tys. zł, czyli więcej niż za nowego fiata tipo w podstawowej wersji.

Także drugi rząd siedzeń zapewnia doskonały komfort podróży, co nie dziwi, zważywszy pokaźny rozstaw osi auta (2915 mm). Co do ogólnego wystroju wnętrza, jakości materiałów, staranności montażu, to są one dokładnie takie, jakich oczekujemy po pojeździe segmentu Premium. Rozmieszczenie elementów sterujących - typowo mercedesowskie. Sercem bardzo rozbudowanego, pokładowego systemu infotainment (informacja i rozrywka - m.in. kamera cofania z wizualizacją widoku na samochód z lotu ptaka, łączność z Internetem, możliwość oglądania filmów DVD itp.) jest duży, wystający ponad kokpit wyświetlacz (wbrew panującej modzie nie jest to ekran dotykowy) o więcej niż dobrej rozdzielczości obrazu. Poszczególnymi funkcjami steruje się za pomocą pokrętła, gładzika lub głosowo. Niestety, obsługa nie należy do intuicyjnych. Jeżeli ktoś myśli na przykład, że aby posłuchać muzyki z kompaktu wystarczy wsunąć płytę w szczelinę odtwarzacza, będzie lekko rozczarowany. Ten odtwarzacz bowiem to zmieniarka na kilka płyt, a proces wyboru nagrania wymaga paru kliknięć.

I jeszcze dwa zdania o bagażniku. Wedle katalogu Mercedesa ma on 650 litrów pojemności, ale prawdę mówiąc nie sprawia wrażenie aż tak dużego. Załadunek utrudnia bardzo wysoki próg.  Pewną rekompensatą jest fakt, że klapę otwiera i zamyka elektryka.

Jedziemy

Pod maskę mercedesa  GLE 450 AMG Coupé włożono sześciocylindrową jednostkę  benzynową o pojemności 2996 ccm, mocy 367 KM i maksymalnym momencie obrotowym 520 Nm. Nieźle, ale obecność literek AMG w nazwie tej wersji modelu w pełni zrozumiemy dopiero wtedy, gdy przełączymy napęd w tryb Sport +. Zawieszenie obniża się wtedy o 25 mm i wyraźnie utwardza, odczuwamy dużo większy niż wcześniej opór na sportowo spłaszczonej u dołu kierownicy, 9-stopniowa automatyczna skrzynia biegów wrzuca kolejne przełożenia przy zdecydowanie wyższych obrotach, a silnik... A silnik zaczyna wydawać dźwięki, które pieszczą ucho każdego miłośnika "gadających" aut (i tylko wtedy przenikają one, choć w ograniczonym wymiarze akustycznym), do wnętrza znakomicie wyciszonej poza tym kabiny). Samochód rwie do przodu niczym Usain Bolt - sprint od 0 do 100 km/godz. trwa niespełna 6 sekund; fantastycznie krótko zważywszy, że mamy przecież do czynienia z SUV-em. Prędkość maksymalna? Ograniczona elektronicznie do 250 km/h.

Jest pięknie, aczkolwiek brutalnie, co na dłuższą metę zaczyna męczyć. Optymalnym wyborem wydaje się w tej sytuacji tryb Sport. W położeniu Comfort trochę buja, a samochód staje się taki jakby trochę "maślany". Komu nie pasuje żaden z trybów fabrycznych (jest jeszcze jeden, przeznaczony na śliskie nawierzchnie), może zdefiniować własny i zapisać jako Individual.

Pneumatyczne zawieszenie testowanego mercedesa bardzo dobrze tłumi nierówności jezdni, choć przesadą byłoby stwierdzenie, że samochód "płynie nad drogą". Za to dzięki swojej charakterystyce, opcjonalnemu systemowi aktywnej stabilizacji nadwozia, stałemu napędowi na obie osie jest zaskakująco zwinny i wręcz fantastycznie zachowuje się na zakrętach. Aż trudno uwierzyć, że jedziemy potężnym, ważącym grubo ponad dwie tony SUV-em.

Jedziemy, a czy możemy zjechać z asfaltu? Jak najbardziej. Pozwala na to regulowany prześwit, wspomniany napęd 4MATIC i asystent zjazdu, choć oczywiście GLE 450 AMG Coupé nie jest pełnoprawną terenówką. Ten model stawia na luksus i dynamikę, a nie na poniewieranie się po wertepach. 

A ile to-to pali? Cóż, mimo obecności systemu start/stop i wskaźnikowi eco-bonus, zachęcającemu do oszczędnego stylu użytkowania, nie należy raczej do pojazdów szczególnie przyjaznych środowisku naturalnemu. Przy spokojnej, zgodnej z przepisami  jeździe zwykłymi drogami pozamiejskimi, komputer pokładowy pokazał nam średnie zużycie paliwa na poziomie 10,5-11 l/100 km. Na autostradzie, bez szaleństw - o dwa litry więcej. W mieście spalanie może wzrosnąć nawet do 20 l/100 km. Pewnie dlatego konstruktorzy ze Stuttgartu przewidzieli bak o pojemności 93 l.

Kupujemy

Mercedes GLE 450 AMG 4MATIC Coupé kosztuje bazowo 369 000 zł. W konfiguracji takiej, jak w testowanym przez nas egzemplarzu - 526 000 zł. To kupa forsy, ale pamiętajmy, że ten model przeznaczony jest głównie na rynek amerykański. Czyli dla klienteli żyjącej w zupełnie odmiennych realiach ekonomicznych.      

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama