Mercedes C 450 4MATIC. Łagodna (i tańsza) magia AMG
Dla wszystkich tych, którzy chcą zasmakować magii AMG, ale nie potrzebują ich bezkompromisowych osiągów, Mercedes postanowił przygotować nieco łagodniejszą (i o niebo tańszą) alternatywę.
Mercedes-AMG C 63 napędzany jest 4-litrowym, doładowanym V8 o mocy 476 KM, a w wersji S, 510 KM. Kto potrzebuje takiej ilości koni mechanicznych? W codziennej eksploatacji nie sposób je wykorzystać, zwłaszcza, że trafiają one wyłącznie na tylną oś. A gdyby ktoś chciał poczuć genialne osiągi i cieszyć agresywną stylistyką modelu AMG, ale w nieco bardziej cywilizowanej formie?
Mercedes najwyraźniej uznał, że takich osób jest całkiem sporo, ponieważ część jego modeli można teraz kupić w wersji 450 AMG. Bazuje ona na odmianie 400 - wykorzystuje ten sam, 3-litrowy silnik V6 z dwiema turbinami, ale oferuje 367 KM (zamiast 333 KM) oraz 520 Nm (w przedziale 2000-4200 obr./min).
Na brak mocy nie można więc narzekać, podobnie jak na przyspieszenie do 100 km/h, które trwa 4,9 s. Co więcej, na dynamiczne starty spod świateł możemy liczyć bez względu na warunki pogodowe, w przeciwieństwie do "prawdziwego" AMG, C 450 występuje z napędem na wszystkie koła.
Jeśli więc AMG C 63 spotka się na wilgotnej nawierzchni z C 450 AMG, może okazać się, że mocniejsza o 109 KM wersja, wcale nie jest szybsza. Przewaga tej pierwszej jest natomiast bezsprzeczna, jeśli chodzi o wrażenia dźwiękowe - gardłowo warczące V8 ma swój niepowtarzalny charakter. Przyznać, jednak trzeba, że testowana wersja też nie ma się czego wstydzić. Na wolnych obrotach jest niestety cicha i dość niepozorna, ale po wybraniu trybu Sport (lub Sport +) i dodaniu gazu natychmiast wywołuje uśmiech na twarzy warkotem wydechu.
Nie znika on również po ruszeniu - mimo, że ta wersja nie jest tak brutalna, jak "prawdziwe" AMG, potrafi gwałtownie przyspieszyć, obijając głowy pasażerów o zagłówki. Dzięki wysokiemu momentowi, dostępnemu w szerokim spektrum obrotów, wyprzedzanie samochodów, nawet przy prędkościach autostradowych, trwa dosłownie parę sekund.
Ducha AMG czuć również na zakrętach i nic dziwnego - elementy zawieszenie zaadoptowano z topowego C 63. Ma ono 3-stopnniową regulację twardości, którą wybieramy przy pomocy układu AMG Dynamic Select. Jest to nic innego, jak tryby jazdy - Eco, Comfort, Sport, Sport + oraz Individual. Wpływają one również na układ kierowniczy, reakcję silnika na gaz, pracę 7-biegowej, automatycznej przekładni, napędu 4MATIC a także ESP i wydechu.
W efekcie Mercedes C 450 AMG może wciągu sekundy przemienić się z całkiem komfortowej limuzyny w rasowego sportowca. Auto prowadzić się bardzo przewidywalnie i pewnie, ale nie myślcie, że nudno. Układ 4MATIC domyślnie przekazuje na tylne koła 67 % mocy, a na tylne jedynie 33 %. Dzięki temu C 450 obce są problemy z trakcją, ale jeśli ktoś miałby ochotę "pozamiatać tyłem", to może to zrobić bez najmniejszego problemu.
Za kierownicą tego modelu można więc poczuć się, jak w "prawdziwym" AMG. Podobne wrażenia czekają nas również na widok tego auta - wygląda niemal identycznie, jak C 63. Znawcy zwrócą co prawda uwagę na nieco inny przedni zderzak, dyfuzor oraz zmieniony grill, ale nie znaczy, to że C 450 wygląda mniej sportowo. Po prostu różni się paroma detalami.
Wnętrze z kolei jest właściwie nie do rozróżnienia. Deska rozdzielcza wygląda tak samo i w obu przypadkach może być wykończona włóknem węglowym lub szklanym. Identyczne są także fotele i to nie tylko seryjne, ale także opcjonalne kubełkowe fotele AMG Performance, w które wyposażone był testowany model. Świetnie wyglądają i genialnie się na nich siedzi.
Audi od wielu już lat oferuje swoje sportowe modele w dwóch wersjach - szybkich "S" i ekstremalnych "RS". Mercedes słusznie postąpił decydując się na podobny zabieg i tworząc wersję 450 AMG. Samochód taki świetnie sprawdza się jako cywilizowana limuzyna i budzący emocje sportowiec w jednym. Wyglądem i prowadzeniem nie odbiega od "dorosłych" AMG, a niższą moc i gorsze osiągi po części rekompensuje obecność napędu na cztery koła, pozwalającemu korzystać z możliwości silnika również na śliskiej nawierzchni.
Co ciekawe, niemiecki producent postanowił wycofać z oferty testowaną odmianę C 450 AMG. Zastąpiła ją wersja AMG C 43, która poza nowym oznaczeniem (nawiązującym do starych klas C AMG), ma także 9-biegową skrzynię i przyspiesza do 100 km/h w 4,7 s. To sprawia, że jest zaledwie o 0,6 s wolniejsza od AMG C 63, które kosztuje 370 tys. zł, czyli o 91 tys. zł więcej. Fakt, jest bardziej emocjonująca, a dźwięk doładowanego V8 wywołuje ciarki na plecach, ale trudno przejść obojętnie obok tak ogromnej różnicy w cenie.
Jeśli szukacie bardzo szybkiej limuzyny, a nie ekstremalnego sedana, to śmiało możecie odpuścić sobie Mercedesa-AMG C 63 i zdecydować się na testowaną odmianę.
Michał Domański