Na rynku nie brakuje tak zwanych "czterodrzwiowych coupe", które z założenia są sedanami (lub liftbackami) o nieco bardziej opadającej linii dachu. Mercedes ma zresztą parę takich aut w ofercie w tym CLSa, z którym testowany model jest mocno spokrewniony. Co więc jest w nim takiego wyjątkowego?
Cóż, bardzo wiele rzeczy. Zacznijmy od nadwozia, które zaprojektowano tak, aby jak najbardziej nawiązywało do modelu AMG GT, czyli konkurenta Porsche 911. Naszym zdaniem udało się to wyjątkowo dobrze - chociaż nie zastosowano tu żadnych elementów (takich jak choćby reflektory) z wersji dwudrzwiowej, podobieństwo jest niewątpliwe.
To bez wątpienia także zasługa typowych dla coupe elementów, jak bardzo długa maska i smukłe niczym pocisk nadwozie z wyraźnie opadającą linią dachu, przechodzącą w klapę bagażnika, zwieńczoną dużym, stałym spojlerem. Wszystko jak w typowym aucie sportowym, z tą tylko różnicą, że AMG GT 4-drzwiowe coupe ma ponad pięć metrów długości! Jego prezencja naprawdę budzi respekt i jest nie do pomylenia z innymi samochodami. Swoją drogą świetnie prezentuje się testowana przez nas konfiguracja z lakierem w kolorze "diamentowej bieli", z którą kontrastuje szklany dach (niestety nieotwierany), matowoczarne 21-calowe felgi oraz czarne dodatki.
Do stonowanej kolorystyki nadwozia idealnie pasuje krzykliwe wnętrze, a tapicerka w kolorze "czerwonego pieprzu" z czarnymi elementami (kosztująca ponad 12 tys. zł!) prezentuje się doskonale. Podobnie jak prawdziwie kubełkowe fotele AMG, w które dosłownie się wpada i nie tak łatwo z nich wysiąść. Jeszcze nie tak dawno, podobne "umeblowanie" można było znaleźć w usportowionych kombi oraz w hot hatchach, ale obecnie wszyscy zadowalają się zwykłymi fotelami ze zintegrowanymi zagłówkami.
Tymczasem AMG GT 4-drzwiowe coupe daje jasny sygnał - to naprawdę jest supersportowe coupe z dodatkową parą drzwi. Kubełkopodobne siedzenia znajdują się także z tyłu (dostępna jest alternatywnie trzyosobowa kanapa lub dwuosobowa z wysoką konsolą środkową), potęgując wrażenie prawdziwie sportowego auta. Takie samo zadanie ma bardzo wysoko poprowadzona i szeroka konsola środkowa z przodu z dwoma rzędami przycisków, odpowiedzialnych za ustawianie poszczególnych podzespołów auta, przeniesiona wprost z AMG GT.
Z drugiej strony, sporo tu także elementów typowych dla limuzyn Mercedesa. Przykładowo wirtualne zegary oraz system multimedialny wykorzystują dwa ekrany o przekątnej 12,3 cala i przeniesione są wprost z klasy E oraz CLSa. Z kolei wspomniane już kubełkowe fotele, mają wszechstronną elektryczną regulację (również szerokości boczków siedziska i oparcia), a także ogrzewanie i wentylację.
Mercedes-AMG E 63 S daje kierowcy do dyspozycji 612 KM. Całkiem sporo, ale przecież AMG GT nie mogło zadowolić się takimi samymi parametrami. Dlatego w testowanym modelu, 4-litrowe, podwójnie doładowane V8 generuje 639 KM oraz 900 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Pozwala to na sprint do 100 km/h w ciągu zaledwie 3,2 s i jazdę z prędkością nawet 315 km/h!
Wrażenia z przyspieszeń, które powodują odpływanie krwi z mózgu oraz niekontrolowane wrzaski pasażerów, potęguje wspaniały warkot "V-ósemki" oraz koncert wystrzałów z wydechu. Te ostatnie są obecnie właściwie niespotykane, a producenci samochodów tłumaczą to, koniecznością spełniania najnowszych norm emisji spalin oraz stosowaniem filtrów cząstek stałych. Mercedesowi udaje się jednak jakimś cudem uzyskać wspaniałe brzmienie, typowe dla AMG, pomimo tych restrykcji.
Niezwykłe jest także prowadzenie AMG GT 4-drzwiowego coupe, szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę jego rozmiary oraz masę własną (2,1 tony). Nie możemy co prawda powiedzieć, że na drodze zachowuje się niczym AMG GT, ale wrażenia są naprawdę bardzo bliskie supersportowym samochodom. To zasługa bardzo bezpośredniego układu kierowniczego, skrętnej tylnej osi (dzięki której auto wyraźnie zyskuje na zwinności) oraz oczywiście zawieszenia, które jest na tyle twarde, że aż trudno uwierzyć, że to "pneumatyka". Na czym cierpi komfort jazdy, ale skoro marzy się wam prawdziwy sportowiec w skórze limuzyny...
Napisaliśmy na początku, że AMG GT 4-drzwiowe coupe jest niemal idealnym połączeniem auta rodzinnego i sportowego. Jest przy tym unikalną propozycją na rynku. Dzieje się tak dlatego, że pozostali producenci, tacy jak Audi, BMW czy Porsche, którzy w teorii mają w swojej ofercie konkurenta dla testowanego modelu, skupili się mimo wszystko na części "limuzynowej". Mercedes, który przecież ma w ofercie CLSa, musiał iść krok dalej.
W efekcie otrzymaliśmy auto, w którym zmieszczą się cztery dorosłe osoby i ma niezły bagażnik (461 l), ale naprawdę jeździ jak supersportowe coupe. Jest skupione na porażających osiągach i niezwykle pewnym prowadzeniu, na czym cierpi choćby komfort codziennej jazdy. Oczywiście możecie zdecydować się na mniej ekstremalną konfigurację z mniejszymi felgami oraz komfortowymi fotelami z masażem. Tylko to trochę przeczy idei tego modelu, który swój prawdziwy potencjał i wyjątkowość prezentuje dopiero w testowanej konfiguracji.
Niestety doświadczenie owego potencjału, nie jest tanie. Ceny Mercedesa-AMG GT 4-drzwiowe coupe zaczynają się od 461 tys. zł, ale testowana wersja to już wydatek 836 tys. zł, zaś testowany egzemplarz przebił granicę miliona złotych. Dużo? Może i tak. Ale pamiętajcie, że to supersportowy samochód, a w tej klasie takie kwoty nie są niczym zaskakującym. Różnica jest taka, że decydując się na testowany model, nie musicie kupować drugiego auta rodzinnego.