Mazda 3 z pierwszym takim silnikiem na świecie

​Coraz ostrzejsze normy emisji spalin wymuszają na producentach samochodów zmniejszanie pojemności silników i liczby cylindrów, wprowadzenie wspomagania elektrycznego, turbodoładowania czy samochodów hybrydowych. Jest jednak producent, który obrał inną drogę i... nie zrobił tego pierwszy raz.

Mowa o Maździe. Ta japońska firma wielokrotnie szła w innym kierunku niż reszta motoryzacyjnego świata. Wystarczy przypomnieć chociażby silnik Wankla, który Japończycy przez długi czas stosowali jako jedyni na świecie.

Dziś Mazda również próbuje wybić się ponad przeciętność. Dowodem na to może być nowa Mazda 3, napędzana zapowiadanym jako rewolucja silnikiem Skyactiv-X. W testowanym egzemplarzu jednostka ta współpracuje z manualną skrzynią biegów, za pośrednictwem której napędza cztery koła.

Co takiego rewolucyjnego jest w tej jednostce? Silnik ma 4 cylindry i dwa litry pojemności. To brzmi zwyczajnie. Jednak im dalej w las... tym ciekawej. Silnik posiada mechaniczną sprężarkę, technologię miękkiej hybrydy oraz wybitnie nietypowy stopień sprężania, który wynosi 16,3:1. 

16,3:1 to wartość pośrednia między tym co spotkamy w silnikach benzynowych oraz wysokoprężnych. I tak też ma działać silnik Mazdy. Jednostka pracuje na bardzo ubogiej mieszance paliwowo-powietrznej (powietrza jest około trzy razy więcej w stosunku do paliwa niż w konwencjonalnym silniku spalinowym), która w normalnych warunkach byłaby zbyt uboga, aby mogła się spalić. Inżynierowie Mazdy zastosowali tu więc bardzo wysoki stopień sprężania, wysokociśnieniowe wtryskiwacze oraz kompresor, który pozwala "upchać" do cylindra dużą ilość powietrza. 

Reklama

W momencie, kiedy tłok znajduje się w górnym położeniu i ciśnienie w cylindrze jest największe, następuje punktowy dotrysk paliwa w okolice świecy. Iskra powoduje spalenie mieszanki jedynie w tym konkretnym miejscu, co jednak wystarcza, aby ciśnienie dodatkowo wzrosło i zainicjowało samoczynny zapłon w całym cylindrze. Można więc powiedzieć, że mamy do czynienia z silnikiem benzynowym o kontrolowanym zapłonie samoczynnym.

Cała ta skomplikowana technologia ma dać jeden efekt - niższe zużycie paliwa. I to się japońskim inżynierom udało. Silnik Mazdy 3 nie zużywa może tyle paliwa, ile deklaruje producent (średnio 5,6 l/100), ale nie ma problemu, by w normalnej jeździe zużywał mniej niż 7 litrów benzyny na 100 km. Jak na mocną, dwulitrową jednostkę to bardzo dobry wynik.

Silnik nie stanowi jednak rewolucji, przeciwnie, jeździ się nim i brzmi on przeciętnie. Generuje 180 KM, ale wartość ta jest dostępna dopiero przy 6 tys. obr/min. Natomiast maksymalny moment obrotowy wynosi 224 Nm i - ponownie - wartość ta jest dostępna dopiero przy 3 tys. obr/min. Jednym słowem, mimo zastosowania kompresora, silnik ma wybitnie wysokoobrotową charakterystykę - jeśli nie będziemy korzystać z wysokich obrotów, zupełnie nie będziemy czuć dynamiki. Zresztą, subiektywne odczucia są rozczarowujące - kierowca nie ma wrażenia, że jedzie autem 180-konnym, chociaż osiągi "na papierze" nie są złe (sprint do 100 km/h w 8,2 s, prędkość maksymalna 216 km/h).

Chyba wierząc w niskie spalanie japońscy inżynierowie zdecydowali się na zamontowanie niedużego zbiornika paliwa. Teoretycznie ma on 51 litrów, ale gdy przy zasięgu 80 km pojechaliśmy na stację, do baku weszło tylko 40 litrów. 

Nieduży jest również bagażnik - 358 litrów to w segmencie kompaktowym nie jest wiodący wynik. Nadmiaru miejsca nie znajdziemy również na tylnej kanapie, gdzie wyższym osobom może być ciasno. Co więcej - niewiarygodnie szeroki słupek C dodatkowo potęguje wrażenie ciasnoty.

Wspomniany słupek C jest zresztą najbardziej charakterystycznym elementem nadwozia Mazdy 3 - trudno w innym modelu znaleźć takie połacie gładkiej i niczym nieurozmaiconej blachy. To intrygujący i ciekawy zabieg stylistyczny.

Mazda 3 bezapelacyjnie zachwyca właściwościami jezdnymi. To jeden z tych niewielu samochodów, które prowokują do jeszcze i jeszcze szybszego wejścia w zakręt, bo granica przyczepności wydaje się bardzo odległa. Auto natychmiast i z minimalnymi przechyłami nadwozia reaguje na ruchy kierownicą i - co ciekawe - wcale nie cierpi na tym komfort.

Wyposażenie seryjne, jak i w testowanej wersji, jest niezwykle bogate, a wykończenie stoi na bardzo wysokim poziomie. W testowanej wersji dominowała skóra, uzupełniana przez miękkie plastiki. Zdecydowanie można powiedzieć, że Mazda 3 to samochód segmentu premium.

Niestety, potwierdza do cena. Mazda 3 ze 180-konnym silnikiem kosztuje przynajmniej 112 900 zł. To około 15-20 tys. zł więcej niż trzeba zapłacić za samochody konkurencji, ale wciąż o około 30 tys. mniej niż kosztują podobnie skonfigurowane (pamiętajmy o wysokiej mocy i napędzie wszystkich kół) kompakty niemieckich marek premium.

Mazda 3 raczej nie będzie bestsellerem. Ale to bardzo udany model, który ze względu na swoją niepowtarzalność, na pewno znajdzie grono amatorów.

Mirosław Domagała

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy