Aktualne trendy rynkowe jasno pokazują, że klienci dzisiejszych salonów preferują modele z nadwoziami typu SUV. Nie wnikając w powody takiego stanu rzeczy, producenci szybko dostosowali się do gustów nabywców, a w katalogach znaleźć można obecnie SUVy wszystkich kategorii, nawet takie typowo miejskie.
Kiedy w 2002 roku Porsche prezentowało model Cayenne, zewsząd słychać było głosy sceptyków - producentowi aut sportowych zupełnie to nie przystawało. Dzisiaj, dwie dekady po tej historycznej premierze, można powiedzieć, że SUVy o czasami wręcz ekstremalnych osiągach, dały drugie życie wielu producentom supersportowych samochodów.
Obecnie Porsche ma dwa takie modele (Cayenne i Macan), Lamborghini oferuje Urusa, a Aston Martin DBXa. Mało? No to zerknijmy jeszcze w katalogi Rolls-Royce’a (Cullinan) i Bentleya (Bentayga). Maserati dołączyło do tego grona w 2016 roku, wprowadzając do sprzedaży bazującego na rozwiązaniach z modeli Ghibli i Quattroporte Levante, do którego silnik dostarcza Ferrari. Prawda, że piękna mieszanka?
Jeśli zapytacie jakiegokolwiek fana motoryzacji, zwłaszcza spalinowej z wysokimi osiągami, gdzie projektowane są najładniejsze samochody, bez wątpienia wszyscy wskażą na słoneczną Italię. Włosi słyną z dobrego gustu i znakomitej kawy, a resztę niedoskonałości można im wybaczyć.
Ponad pięciometrowe nadwozie, mimo dość wysokiej masy własnej, nie sprawia wrażenia ociężałego, a proporcje można byłoby opisać jako "żeglarskie". Wysokie burty, niska nadbudówka, do tego wielkie koła (20-calowe) sprawiają, że patrząc na Levante nie mamy wątpliwości: to auto osiągach pasujących do nazwy marki.
Jeśli do całości dodamy bezramkowe drzwi i grafitowy lakier wykończony matowo, wtedy nabieramy pewności, że trójząb na grillu chłodnicy wożony jest godnie.
Ponieważ Levante to SUV klasy premium, wnętrze dopasowane jest do gustów wymagających klientów. Wysokiej jakości materiały, a przede wszystkim przestrzeń wynikająca z ponad trzymetrowego rozstawu osi powodują, że w kabinie każdy czuć się będzie bardzo dobrze.
Centrum sterowania zlokalizowano na panelu środkowym, tuż przy dźwigni automatycznej skrzyni biegów. Znajdziemy tam przycisk włączania trybu terenowego, sportowego, czy też regulacji zawieszenia.
Do tego dochodzi wiele systemów asystujących kierowcy, integracja smartfonów z pokładowym zestawem multimedialnym (bezprzewodowa i za pośrednictwem łącza USB), a także regulowane w wielu płaszczyznach fotele, z dobrym trzymaniem bocznym, przydatnym gdy najdzie nas ochota na małe torowe szaleństwo.
Ustaliśmy już, że Włosi potrafią projektować przepiękne samochody, ale oddać im trzeba, że posiedli również umiejętność składania niezłych silników. Ten w Levante w prostej linii pochodzi z fabryki... Ferrari, ale w ramach wewnętrznych ustaleń, stosowany jest wyłącznie w Maserati.
Pod maską z trójzębem zamontowano widlastą szóstkę o pojemności trzech litrów, która generuje 430 koni mechanicznych, między innymi przy wsparciu dwóch turbosprężarek. Do dyspozycji kierowcy jest 580 niutonometrów momentu obrotowego, a to wszystko w akompaniamencie cudownych dźwięków generowanych przez silnik i aktywny układ wydechowy. W czasach, kiedy klasyczna motoryzacja przegrywa z cichobieżnymi elektrykami, taka orkiestra na pokładzie jest warta wszystkich pieniędzy.
Komplementując układ napędowy trzeba jeszcze wspomnieć o ośmiobiegowym automacie od uznanej firmy ZF, a także stałym napędzie na cztery koła, z międzyosiowym Torsenem. Rozkład momentu na poszczególne osie regulowany jest stosownie do chwilowych potrzeb i warunków na drodze. W większości sytuacji, Levante pchany jest wyłącznie przez koła tylnej osi.
Bez wątpienia Maserati Levante ma dwoistą naturę. Z jednej strony to niezwykle wygodny, komfortowy, a przede wszystkim luksusowy SUV, który sprawdzi się zarówno na krótkich miejskich dystansach, jak też i w dłuższych podróżach. Będzie wygodnie, przytulnie i miło, a także prestiżowo. W końcu aut z trójzębem nie jeździ po Polsce zbyt wiele.
Z drugiej strony, w każdej chwili kierowca może skorzystać z iście sprinterskich parametrów włoskiego auta. Setkę osiągniemy po 5 sekundach, a prędkość maksymalna przekracza 260 km/h. Mimo szczerych chęci, nie przetestowaliśmy tej drugiej wartości na niemieckich autostradach. Wystarczyły nam krajowe szlaki i prędkości dozwolone polskimi przepisami. Było i tak bardzo przyjemnie.
Zimowe warunki pozwoliły za to sprawdzić napęd na cztery koła i w tej dziedzinie Levante dostaje najwyższe noty. Kiedy przy pierwszym kontakcie zauważyłem przycisk aktywowania trybu offroadowego, w przypadku Maserati wydało mi się to sporym nadużyciem. Jednak po czasie okazało się, że Levante może nie jest rasową terenówką (matowy lakier szybko byłby jeszcze bardziej... matowy), ale dzielności nie można mu odmówić.
Zjeżdżając z asfaltowych dróg komputer podniesie nadwozie. Wracając na ubite szlaki, a zwłaszcza w czasie jazdy w wyższym prędkościami, prześwit zostanie automatycznie zmniejszony. Regulowane zawieszenie to bardzo przydatna rzecz.
Jak w przypadku każdego SUVa z segmentu premiuim, również Maserati do tanich nie należy. Aby stać się posiadaczem cudownego Levante trzeba wyłożyć prawie 400 tysięcy złotych. To umiarkowana cena za wejście do świata prestiżu i luksusu, zważywszy, że na przykład Lamborghini Urus kosztuje około miliona złotych.
Za te pieniądze dostaniemy mnóstwo włoskiego dizajnu, wzmocnionego zapachem aromatycznej kawy, okraszonego dźwiękami niczym z mediolańskiej La Scali. Ciekawa mieszanka. Tutto il megio per te!