Citroen C4 Picasso 2.0 BlueHDI. Test
Produkcję kompaktowych minivanów spokojnie można uznać za specjalność Citroena. Kolejne generacje pojazdów noszących nazwę Picasso spotykają z dobrymi ocenami kierowców.
Nie inaczej jest z drugą generacją Citroena C4 Picasso. Auto może zaskakiwać kilkoma rozwiązaniami, ale generalnie prezentuje równy i wysoki poziom.
Kierowcę, który usiądzie za kierownicą tego modelu, zaskoczy na pewno fenomenalna widoczność we wszystkich kierunkach (do przodu, na boki, a nawet... do góry), co jest zasługą dużej szyby oraz wąskich słupków. Wsiadając do auta po raz pierwszy można wręcz mieć wrażenie siedzenia w szklanej kabinie tuż przed całą resztą auta.
Drugie zaskoczenie będzie stanowić niewielka liczba mechanicznych przełączników i pokręteł oraz wiele elektronicznych wyświetlaczy. Cóż, Citroen zawsze miał tendencję do stosowania awangardowych rozwiązań (pamiętacie nietypowy wyświetlacz pod szybą albo kierownicę z nieruchomym środkiem w I generacji C4?), stąd nic dziwnego, że wnętrze C4 Picasso nie jest takie zwyczajne.
W tym przypadku jednak nowoczesność nieco przyćmiła wygodę. Można zrozumieć ekran (zresztą 12-calowy), który zastępuje tradycyjny prędkościomierz i obrotomierz, ale przeniesienie sterowania nawiewami na kolejny ekran, którego średnica wynosi 7 cali, nie jest najlepszym pomysłem. Owszem, programiści ze swojego zadania wywiązali się wzorowo, obsługa jest intuicyjna, a ikony duże, ale ekran zawsze w jednym będzie ustępował fizycznym przełącznikom - trzeba na niego patrzeć odrywając wzrok od drogi.
Dodatkowo, usytuowanie na środku samochodu zarówno ekranu informacyjnego (prędkość, godzina, temperatura, zużycie paliwa...), jak i dotykowego sterującego (nawiewy, nawigacja, telefon, radio...) zdecydowanie nie pomaga w skupieniu pełnej uwagi na drodze.
Wnętrze zbudowanego na modularnej płycie podłogowej EMP2 Citroena C4 Picasso jest niezwykle obszerne. Znajdziemy tu sporo miejsca zarówno dla pasażerów, jak i bagażu (w zależności od ustawienia tylnej kanapy pojemność bagażnika waha się między 537 a 630 l). Wygodne podłokietniki czy masaż w siedzeniach (wyposażenie opcjonalne) umilają jazdę w trasie. Imponować może liczba schowków, które ułatwiają codzienne życie.
Życie ułatwia również gniazdko 220 V (o mocy 120 W). Gadżet ten na pewno docenią osoby często podróżujące z laptopem, którego bateria nie zawsze zadowala wytrzymałością.
Testowany samochód napędzany był silnikiem 2.0 BlueHDI o mocy 150 KM. Auto wyposażono w system START/STOP wyłączający silnik właściwie jeszcze przed całkowitym zatrzymaniem pojazdu, np. przed sygnalizacją świetlną. O czasie działania systemu, a dokładniej - o łącznym czasie, w którym silnik jest zgaszony, informuje nas specjalny licznik. Trzeba przyznać, że informacja o 7 minutach wyłączonego silnika podczas 35 minutowej jeździe po mieście, może zaskoczyć. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że podczas codziennej jazdy aż tyle trwa bezproduktywny postój, podczas którego silnik się zużywa i marnuje paliwo.
A jeśli już jesteśmy przy zużyciu paliwa, to producent obiecuje niezwykle tanią jazdę. Otóż w cyklu pomiarowym C4 Picasso zużywa tylko 3,8 l oleju napędowego na 100 km w cyklu pozamiejskim i 4,9 - w mieście. Rzeczywistość jest oczywiście inna, ale wynik 6,9 l/100 km przy jeździe na krótkich miejskich trasach oraz 6,7 l/100 podczas podróżowania autostradami z prędkościami legalnymi, uznać trzeba za wyniki godne uznania. Szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę dużą pojemność i moc jednostki napędowej.
Citroena C4 Picasso nie można niestety zamówić z zawieszeniem hydropneumatycznym. Mimo to auto jest komfortowe i prowadzi się pewnie. Nadwozie nie przechyla się na zakrętach (wpływ na to ma zapewne również jego spora szerokość), a jednocześnie zawieszenie nie jest zbyt twarde. Jazdę w zakrętach ułatwia również dobrze zestrojone wspomaganie kierownicy.
Wyposażenie może być bardzo bogate. W testowanej wersji w standardzie znajdziemy m.in. system bezkluczykowego dostępu, dwustrefową, automatyczną klimatyzację, czujniki i kamerę cofania, pełną elektrykę, adaptacyjny tempomat, system automatycznego parkowania czy czujniki zmierzchu i deszczu.
Bogate wyposażenie niestety kosztuje. Za testowany samochód w salonie trzeba zapłacić przynajmniej 120 tys. zł. W zamian otrzymujemy solidny pojazd rodzinny o niebanalnej stylistyce, obszernym i wykończonym dobrymi materiałami wnętrzu, z bogatym wyposażeniem i z silnikiem, który naprawdę zużywa niewiele paliwa.