BMW 740d mistrzowsko przyciąga spojrzenia, ale czy to wystarczy?

Najnowsza generacja serii 7 budzi mnóstwo emocji, zaskakuje przepychem oraz możliwościami wysokoprężnego silnika. Bez wątpienia robi największe wrażenie z obecnie oferowanych niemieckich limuzyn, ale wcale nie oznacza to automatycznie, że kupno jej to oczywisty wybór.

BMW 740d bardzo zwraca uwagę swoim wyglądem

Mówiąc o nowej serii 7, trudno nie zacząć od jej prezencji, która robi naprawdę duże wrażenie (to na ile flagowa bawarska limuzyna się komuś podoba, pozostawmy do indywidualnej oceny). Po pierwsze, uwagę zwracają jej rozmiary - 539 cm długości i jest to jedyny dostępny rozmiar. BMW postanowiło nie "rozdrabniać się" na wersję krótką i długą. Po drugie, nie da się przeoczyć pasa przedniego z ogromnym grillem, który ocieka chromem i jest podświetlany, aby nocą też przyciągał uwagę. Uwagę przyciągają także podwójne światła do jazdy dziennej, które mienią się w słońcu za sprawą kryształów Swarovskiego, ale także umieszczone poniżej, mocno przyciemnione reflektory główne, które zdaniem BMW mają być niewidoczne.

Reklama

Inną ciekawostką prezencji nowej serii 7 jest fakt, że choć ma 195 cm szerokości, wcale nie wydaje się szerokie. To efekt zaskakująco dużej wysokości (ponad 154 cm), dzięki której we wnętrzu ma być więcej przestrzeni. To także zabieg, który umożliwił zastosowanie chyba najbardziej szpanerskiego elementu wyposażenia, ale do tego dojdziemy za chwilę.

Testowany egzemplarz dodatkowo przyciągał wzrok za sprawą matowego lakieru (Frozen Pure Grey za 21 400 zł), pakietu sportowego M oraz 21-calowych, dwukolorowych alufelg. A gdyby ktoś chciał jeszcze bardziej się wyróżnić, zawsze może zamówić dwukolorowe malowanie nadwozia (wycenione na 62 100 zł). Całości dopełniają elektrycznie otwierane i zamykane wszystkie cztery drzwi - przyciąganie spojrzeń na parkingu murowane.

BMW 740d robi też wrażenie wykończeniem wnętrza

Motyw przepychu i luksusu kontynuowany jest we wnętrzu, gdzie poza wysokogatunkową skórą (w testowanym egzemplarzu pochodzącej z gamy BMW Individual) oraz drewnem, znajdziemy także elementy wykończone kryształem. Najbardziej charakterystycznym jest listwa biegnąca przez całą szerokość deski rozdzielczej, która podświetlana jest na wybrany kolor lub kolory i może wyświetlać kolorystyczne animacje.

Podróżni z przodu rozpieszczani są także wyjątkowo wygodnymi fotelami z masażem, a także dodatkowymi głośnikami, które wzmagają doznania ze słuchania muzyki (dba o nie opcjonalny system Bowers & Wilkins, o którym jeszcze za chwilę). Niestety, wyraźnym zgrzytem jest ergonomia obsługi wyposażenia. Dostęp do wszystkich funkcji samochodu skoncentrowano na centralnym ekranie, który jest dotykowy ale można go obsługiwać też centralnym pokrętłem. Mnogość możliwości, jakie daje seria 7 przełożyła się na długą listę małych ikon w menu samochodu, przez co znalezienie tego, co nas interesuje może zająć chwilę.

A z ekranu sterujemy wszystkim. Nawet ustawieniami klimatyzacji, regulacją foteli (przełączniki na drzwiach obsługują tylko najbardziej podstawowe kierunki ustawiania), żaluzjami oraz odległością od poprzedzającego nas pojazdu po włączeniu tempomatu. Słowem również tymi funkcjami, które kierowca powinien mieć pod ręką (jak odległość od poprzedzającego pojazdu) lub są do nich odpowiednie przełączniki ale mają ograniczone funkcje (jak w przypadku żaluzji, które zawsze obsługuje się przyciskami do szyb). BMW tłumaczy to tym, że system będzie stale udoskonalany (już zresztą pojawiła się jego nowsza wersja), a przeniesienie całego sterowania na ekran sprawia, iż wszystko można w razie potrzeby zmodyfikować i poprawić. Fani BMW muszą się do tego przyzwyczaić, ponieważ system ten trafił już do większości modeli.

Jak się sprawdza telewizor w BMW 740d?

Największe wrażenie nowa seria 7 robi jednak na tylnej kanapie. Osoba siedząca z prawej strony ma oczywiście możliwość zmiany swojego fotela w leżankę, a zajmująca miejsce po lewej również ma dostęp do elektrycznej regulacji, ogrzewania, wentylacji oraz wielu programów masażu. Podróżni z tyłu sterują tymi oraz innymi opcjami, za pomocą 5,5-calowowych, dotykowych ekranów.

Również za ich pomocą możemy aktywować i wysunąć telewizor umieszczony w otworze szklanego dachu (to jego obecność wymusiła zaprojektowanie wyższego nadwozia). Ma on przekątną 31,3 cala, rozdzielczość 8K oraz oprogramowanie Fire TV. Po skonfigurowaniu połączenia samochodu z internetem, możemy korzystać na nim z dowolnego serwisu streamingowego i nadrabiać w podróży filmy oraz seriale. Wrażenia kinowe potęguje możliwość rozszerzenia obrazu do proporcji 21:9, a nawet 32:9 (natywna dla ekranu) oraz wspomniane już nagłośnienie Bowers & Wilkins z 36 głośnikami (w tym w oparciach foteli) o łącznej mocy 1965 W. Brzmi jak wymarzony sposób na pokonywanie długich podróży?

W teorii tak, ale w praktyce mamy kilka zastrzeżeń. Po pierwsze, umieszczony w suficie ekran wymaga podniesienia głowy i obrócenia jej w lewo lub w prawo. Ułatwiają to co prawda poduszki na zagłówkach, o które się można wygodne oprzeć, ale sami się zastanówcie, jak daleko zajedziecie z przekrzywioną nienaturalnie głową. Po drugie, telewizor oferuje świetny obraz, ale dla wielu osób będzie on umieszczony zbyt blisko, a przechodzenie w tryby bardziej panoramiczne niż standardowe 16:9 powoduje ucinanie obrazu. Zaś pozostając w owym standardowym, duża część ekranu jest niewykorzystana. Telewizor ma oczywiście regulację przód/tył oraz kąta pochylenia, ale tu pojawia się kolejny problem. Dalsze odsunięcie go blokują oparcia przednich foteli. Co gorsza, gdy za kierownicą usiadła osoba o wzroście 183 cm, system nie pozwalał na rozłożenie telewizora. W takiej sytuacji fotel trzeba było przesunąć na szczęście tylko nieznacznie do przodu, ale dla kierującego było już to niewygodne.

Kolejny problem jest taki, że telewizor zasłania kierowcy widok do tyłu. To oczywiście nieuniknione, ale BMW z jakiegoś niezrozumiałego powodu nie zastosowało cyfrowego lusterka wstecznego. Dodatek, który znaleźć można nie tylko w modelach marek premium i który sprawdza się naprawdę dobrze nie trafił do auta, w którym jest zwyczajnie niezbędny. Ponadto, aby nie rozpraszać innych kierujących włączonym telewizorem, żaluzja na tylnej szybie jest nieprzezroczysta. Kiedy opuszczacie telewizor, automatycznie się podnosi, ale później sama się nie chowa. Aby ją zwinąć, trzeba przeklikać się do odpowiedniej opcji w menu ekranu...

BMW 740d robi wrażenie także układem napędowym

Nowa seria 7 jest rewolucyjna dla BMW pod wieloma względami, również pod kątem wersji silnikowych. Do Europy nie trafiła żadna odmiana benzynowa, ale za to dostępne są dwie hybrydy plug-in oraz trzy odmiany elektryczne. A także oczywiście testowany diesel - jedyny w gamie.

Na jego temat możemy wypowiadać się właściwie w samych superlatywach. Po pierwsze, jest niezwykle cichy i pracuje bardzo gładko, co szczególnie robi wrażenie podczas rozruchu oraz ruszania, które następują niemal w zupełnej ciszy. Dopiero mocne wciskanie gazu sprawia, że do naszych uszu zaczynają dobiegać wyraźne odgłosy silnika, ale są one całkiem przyjemne i nie kojarzą się z dieslowskim warkotem.

Co więcej odmiana 740d potrafi być niezwykle oszczędna i pokazywać zasięgi przekraczające 1200 km i to przy baku mającym wcale nie tak imponujące 74 l pojemności. Spalanie w mieście oscyluje w granicach 10-11 l/100 km, co jest naprawdę dobrym wynikiem jak na samochód, który przyspiesza do 100 km/h w 5,8 s.

Zastanawia nas tylko dlaczego BMW, skoro zamiast trzech diesli jak w poprzedniku oferuje teraz tylko jednego, wybrało wersję bazową. 740d wbrew oznaczeniu ma tylko 286 KM (czyli dokładnie tyle, ile poprzednik w odmianie 730d). Zadecydowały zapewne kwestie dotyczące emisji spalin i dostosowania silnika do najnowszych norm, ale do zmodernizowanego X7 trafiła 340-konna odmiana (też jako jedyny diesel). Trudno oczywiście narzekać na osiągi testowanej "siódemki", ale najbardziej wymagający klienci mogą poczuć pewien niedosyt.

Niedosytu nie pozostawia za to układ jezdny, nastawiony głównie na komfort i sprawiający, że "siódemka" dosłownie płynie po drodze. Jazda nią jest niezwykle relaksująca, ale producent nie zapomniał o swoim sportowym charakterze. Pneumatyczne zawieszenie można utwardzić, a standardowo samochód ma także aktywne stabilizatory oraz skrętną tylną oś. 740d to kawał samochodu i to dość ciężkiego (2255 kg), ale jeśli chcecie szybciej pojechać po zakrętach, to nowa "siódemka" z tym też radzi sobie całkiem nieźle.

BMW 740d - cena i podsumowanie

740d to najtańsza odmiana flagowej limuzyny BMW, wyceniona na 535 tys. zł. Wyposażenie standardowe jest bogate, ale ceny dodatków potrafią przyprawić o zawrót głowy. Przykładowo system rozrywki z tyłu (telewizor plus dwa ekrany w drzwiach) kosztuje 22 700 zł, a nagłośnienie Bowers & Wilkins wyceniono na 29 900 zł. W sumie cena dodatków w naszym egzemplarzu wyniosła niemal 300 tys. zł.

Pozostaje tylko kwestia tego, czy w ogóle warto zainteresować się nową "siódemką". Zdecydowanie zrobi ona znacznie większe wrażenie na parkingu niż Audi A8 czy Mercedes klasy S, a pod względem wyposażenia i gadżetów konkurenci też muszą uznać jej wyższość. Seria 7 jest przy tym niezwykle komfortowa, a w testowanej odmianie także szybka i bardzo oszczędna. Z drugiej strony nie każdemu przypadnie do gustu jej stylistyka oraz skomplikowanie obsługi, a największy bajer, czyli telewizor w podsufitce również nie każdego może przekonać przy dłuższym użytkowaniu.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: BMW | BMW seria 7
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy