Alfa Romeo 4C – test
Jest jak bokser wagi koguciej – filigranowa, lekka i potrafi wyprowadzić szybki cios. Zapewnia też dużą dawkę adrenaliny. To właśnie Alfa Romeo 4C.
Alfa Romeo musi grać na emocjach. Musi mieć scudetto na masce i piękne kształty. Poza tym na każdym metrze drogi ma przyspieszać bicie serca kierowcy, prowokować do ostrzejszego wpisywania się w kolejne łuki i dociskania gazu do podłogi na prostej.
A przy tym wszystkim jej zakup absolutnie nie może mieć choćby krzty racjonalnego wytłumaczenia.
Dotyczy to w szczególności Alfy Romeo 4C, która mimo koguciej wagi i kieszonkowych wymiarów jest autem na serio. Dlaczego? Bo pod względem konstrukcyjnym gra w lidze Ferrari, Lamborghini i spółki.
Żeby to zrozumieć, wystarczy otworzyć lekkie drzwi, odsłaniające włókno węglowe na progach i podłodze. Szkielet 4C stanowi ważący zaledwie 65 kg wytrzymały monocoque, do którego przytwierdzono przednią i tylną część aluminiowej struktury nadwozia. Większość poszycia zewnętrznego wykonano ze specjalnego kompozytu, a silnik odchudzono o 22 kg.
Efektem tych zabiegów jest masa własna wynosząca zaledwie 920 kg. Włosi chwalą się wprawdzie wynikiem 895 kg, jednak tyle waży samochód pozbawiony płynów.
To, co niezbędne
4C jest nie tylko krótkie, ale i niskie. Ma zaledwie 118 cm wysokości, dlatego przy próbie zajęcia miejsca wewnątrz wymaga niezłej sprawności fizycznej. Tym bardziej że kabina została przesunięta mocno do przodu. Co ciekawe, nawet dla kierowców o wzroście nieco ponad 180 cm nie będzie brakować miejsca na nogi, choć o poczuciu przestronności nie ma mowy. Nie ma też mowy o możliwości regulowania fotela pasażera - został on bowiem przykręcony na stałe. Bo 4C stworzono z myślą o kierowcy.
Kokpit Alfy Romeo jest prosty do granic możliwości. Nie ma tu choćby schowka i kieszeni w drzwiach, a na tunelu środkowym znalazła się jedna wnęka na kubek.
Na przegrodzie dzielącej wnętrze od silnika umieszczono wprawdzie skórzaną "torebkę" (tak głosi cennik), jednak kosztuje ona aż 950 zł! Jedyne elementy podnoszące komfort to elektrycznie sterowane szyby i lusterka, a także klimatyzacja manualna oraz radio CD z nawigacją. Oczywiście, puryści mogą z nich zrezygnować - bez dopłaty.
Zmienny charakter
1,75-litrowe serce 4C uruchamia się zwyczajnym kluczykiem. Umieszczony centralnie silnik już od niskich obrotów zdradza swoje ambicje. Potęguje je zresztą opcjonalny, sportowy układ wydechowy, wymagający dopłaty 2000 zł.
4C nie ma tradycyjnej dźwigni zmiany biegów. W jej miejscu znalazły się cztery przyciski, obsługujące dwusprzęgłową przekładnię zautomatyzowaną. By ruszyć z miejsca, należy wcisnąć ten oznaczony jako "1" i dodać gazu. W podstawowych trybach układu DNA (Normal i All Wheather), wpływającego na działanie skrzyni biegów, przepustnicy oraz systemów wspomagających kierowcę, Alfa szybko i gładko przechodzi przez kolejne biegi, dzięki czemu poza miastem i przy przepisowej jeździe zadowala się poniżej 6 l paliwa na 100 km. Na autostradzie potrzebuje z kolei 7,3-7,5 l/100 km. Bez jej koguciej masy byłoby to niemożliwe.
0-100 km/h w 4,4 s!
Tyle że w 4C nie chodzi o jazdę o kropelce. Prawdziwa zabawa rozpoczyna się w trybach Dynamic i Race. Alfa mocno zmienia wtedy swój charakter. Przeistacza się z pikantnej w piekielnie ostrą, a zmiany biegów stają się o 30% szybsze, choć do poziomu przekładni PDK Porsche Caymana sporo brakuje. W Race bardzo dobry tryb ręczny jest w pełni niezależny, szanujące frajdę z jazdy ESP zostaje odłączone, a kierowca może skorzystać z procedury startowej.
Dzięki niej 4C do 100 km/h rozpędza się w 4,4 s, a 12,7 s później pędzi 200 km/h. Zresztą nawet jeśli nie "kręcić" silnika pod czerwone pole, Alfa jest jednym z najszybszych aut na ulicy. Od 2000 obr./min jej jednostka ma tyle siły, że swobodnie rozpędza auto na każdym biegu. A im dalej w głąb obrotów - tym lepiej.
Przy maksymalnym otwarciu przepustnicy uszy pasażerów atakowane są tyloma dźwiękami, co podczas koncertu heavy metalowego. Oprócz wydechu wyraźnie słychać świst turbiny, zasysanego powietrza, a nawet pracujący rozrząd. Poezja.
Zawieszenie 4C jest tak sztywne, że czuć tu niemal każdy kamyk na asfalcie. Ale mimo niedużego skoku, nie gubi się nawet na nierównościach następujących jedna po drugiej i nie traci przyczepności.
Z pewnymi brakami
Niski środek ciężkości i szeroki rozstaw kół sprawiają, że Alfa na krętej drodze czuje się niczym zawodnik wagi koguciej na ringu. Na dodatek przy ostrej jeździe to auto angażujące i jednocześnie wymagające, co typowe dla modeli z centralnym silnikiem.
Pozbawiony wspomagania układ kierowniczy jest tak bezpośredni, że w 90% skrętów nie trzeba przekładnia rąk na kierownicy. Szkoda, że nie potrafi zbudować idealnej harmonii na linii 4C-kierowca. Jego największa bolączka ujawnia się jednak przy prędkościach grubo ponad 100 km/h, kiedy konieczne są korekty kierunku.
Alfa w zakrętach jest bardzo szybka, a niewielka podsterowność pojawia się wyjątkowo późno. Ma wyśmienitą trakcję, i to bez stosowania ultraszerokich opon, dzięki czemu wprowadzenie auta na suchej drodze w nadsterowność graniczy niemal z cudem. Nawet po mocnym wciśnięciu prawego pedału na wyjściu z łuku. W trybie Race krótka 4C niespecjalnie przepada tylko za korygowaniem toru jazdy w łuku.
Tę Alfę kocha się i nienawidzi jednocześnie. To auto bardzo głośne i przez to męczące. Manewrowanie nim jest jak trening na siłowni, a cofanie bez drogich czujników parkowania - mocno utrudnione. Mimo wszystko 4C to świetny supersamochód. Tyle że wagi koguciej.
Nadwozie i wnętrze
+ miejsca wystarczająco dla osób o wzroście 180 cm, czytelny ekran wskaźników, dobra pozycja kierowcy
- fatalna widoczność do tyłu, prawy fotel bez regulacji, malutki bagażnik, wysoki poziom hałasu
Układ napędowy
+ ostre reakcje na gaz, ogromna łatwość nabierania obrotów, soczyste brzmienie, szybko działająca skrzynia, świetny tryb ręczny, małe zużycie paliwa przy spokojnej jeździe
Właściwości jezdne
+ znakomita trakcja, neutralne zachowanie w zakrętach, "szybki" układ kierowniczy
- mizerny komfort, bardzo szybka jazda wymaga korekt kierunku, dość przeciętne hamulce
Wyposażenie i cena
+ akceptowalna cena zakupu, przeglądy co 20 tys. km
- marne wyposażenie, bardzo drogie dodatki, brak aktywnych systemów bezpieczeństwa, tylko dwa lata gwarancji, ograniczona dostępność
Alfa Romeo 4C w pełni zasługuje na miano kieszonkowego supersamochodu - wspaniale wygląda i równie dobrze jeździ. Zapewnia fantastyczne osiągi, ma szybką przekładnię zautomatyzowaną i wygrywa niesamowite dźwięki. Przydałyby się lepszy układ kierowniczy i hamulce. To auto niemal wyczynowe, do jazdy od święta, dlatego można mu wybaczyć marny ogólny komfort.
Tekst: Maciej Struk, zdjęcia: Krzysztof Paliński; "Motor" 9/2015